Pierwszy oficjalny socjal Frejki. Melduję, że Emilia i Wiktoria były bardzo dzielne i wyszły ze spotkania całe i zdrowe - nie taki diabeł straszny, jak go malują 😁
Molly pod opieką PhysioVet - zoofizjoterapia. Dzielnie realizuje zalecenia, a Kalinka kibicuje i też szykuje się na konsultację :)
Dziś o poranku miałyśmy "wychodne" i lansowałyśmy się w cywilizacji ;)
Big pieski,mały piesek i mini piesek 🥰
Socjalizacja. Na filmie w roli głównej Amor. Role równie ważne: Dolce, Duma, Fidel, Pako i Poco oraz ich wspaniali Ludzie :)
Dzisiejsza pogoda płatała figle i wymusiła zmianę planów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mając na podorędziu wspaniałą psią profesorkę i doświadczonego przewodnika zabrałam Freję na jej pierwszy spacer socjalizacyjny. Początek był trudny. Freja boi się ludzi, psów... Wszystko, co nowe wymaga wejścia na wysoki poziom emocji, oszczekania, mega ostrożności. Tak było i tym razem. Jednak wsparcie, wspaniałe zachowanie drugiego psa, mowa ciała człowieka i po chwili Freja zaczęła się uspokajać. Wpierw swobodnie poczuła się z Draką, potem odważyła się podejść do jej opiekuna. Ba, wyjadła mu nawet smaczki ;) Długa droga przed dziewczynką, ale ważne, że na tej drodze już jest!
Codziennie dostaję od Was pytania o Freję. Jak się czuje, jak integracja ze stadem, czy już z nią trenuję, kiedy przyjdzie na socjal...
Freja coraz bardziej się otwiera, wychodzi ze swojej lękowej skorupki. W domu największe flow ma z Kalinką, przy niej też najpewniej się czuje, uprawia zapasy i gonitwy, naśladuje na każdym kroku. Z Molly relacje są poprawne, czyli nie wchodź mi młoda w drogę, to udam, że cieszę się z twojego dołączenia do stada ;) Kicia Fela zaakceptowała nową psicę, choć czasem energia mini owczarki wymaga dobitniejszego pokazania granic.
Zaczęła fajnie przybierać na wadze. Już nie rzuca się na jedzenie, je fajnie, w miarę spokojnie, czeka na swoją porcyjkę. Całe stado je już razem.
Freja odważyła się wyjść za posesję, póki co na lince. Przemierza kilometry po polach. Albo solo, albo ze swoimi starszymi siskami. Te spacery sprawiają jej ogromną frajdę. Wyjazd w miejsca ciut bardziej cywilizowane typu plaża w Starych Juchach to póki co jak wizyta w jaskini strachów. Powoli, ogarniemy.
Nie, nie trenuję z nią, ale wzmacniam wszystko, co mi się podoba, jasno komunikuję, stawiam granice. Ważne, by czuła się bezpiecznie i mogła nam ufać. Bawimy się i obie mamy z tego fun. Na socjal przyjdzie, jak będzie gotowa. :)
Co za dzień. Wpierw grzyby z Molly, potem socjal z Sheldonem, pływanko w ulubionym stawie, a po wszystkich przygodach pyszny gryzak 🥰 Ach Kalinką być! ;)
Trochę Kalinkowego spamu. ;)
Luźna smycz. Temat rzeka. Ale też temat do ogarnięcia. Trzeba tylko trochę czasu, cierpliwości... Z Molly zrobiłam luźną smycz w sumie w jeden dzień. Z Kaliną zajęło mi to kilka ładnych miesięcy, zaliczając wzloty i upadki. I to też jest ok.
Ważne, by pamiętać, że każdy z naszych psów jest inny, wyjątkowy. Potrzebuje innego rodzaju pracy, wzmocnień, zarządzania środowiskiem. Zaufania do człowieka, który tak poprowadzi psa, że będzie on mógł poczuć się bezpiecznie i cieszyć spacerem.
By dobrze się zrozumieć. Nie chodzi mi o psa idącego idealnie przy mojej nodze w komendzie "równaj". Chcę, by psiak mógł swobodnie poeksplorowac środowisko na takiej długości smyczy, jaka w danym momencie jest możliwa i bezpieczna.
Nie mogę prosić psa o luźną smycz, gdy nie zapewnię realizacji jego codziennych potrzeb. Gdy nie zrobię kilometrów w spokojnym miejscu, dając mu swobodnie wywęszyć się, poobserwować to, co dzieje się wokół. Gdy nie będę zabierać go w nowe miejsca, zapewniając ciekawych doznań. Gdy nie poczuje się bezpiecznie ze mną, jako przewodnikiem.
Mogę zastosować różne awersyjne podejścia, ale po co? To może przyniesie szybki efekt, ale nie da mi tego, co jest dla mnie najważniejsze. Zaufania mojego psa i radości z bycia razem.
Molly, czyli Moja Mo, jest psem wyjątkowym. Pod każdym względem. Nie każdemu daje się poznać, ale tym, którym na to pozwala, pokazuje swoje prawdziwe oblicze mądrej, stanowczej, ale i niezwykle wrażliwej osobowości. Molly sama wybiera sobie uczniów, a nauczycielem jest sprawiedliwym, choć wymagającym. Tak też było w przypadku owczarka podhalańskiego Leo, młodego, silnego i bardzo niezależnego chłopaka. Zdziwiony zaczął słuchać i rozmawiać... Zapowiada się bardzo ciekawa wspólna przygoda
Nasza propozycja spacerowo - zabawowa. Połączenie ulubionych czynności Molly: węszenia oraz noszenia w pysku. ZGUBA - szarpak, piłka, kluczyki od samochodu opakowanie chusteczek lub tak, jak dziś, po prostu rękawiczka :) Molly często musi konkretnie użyć nosa, bo zguba jest gdzieś daleko. Tym razem spore utrudnienie, bardzo intensywne i bliskie zapachy dzikich zwierząt, za którymi chętnie by pognała. Poprosiłam ją zatem o łatwe znalezienie zguby. ;)
Moje szczęśliwe szczęścia 🥰
Nie tylko młodzież kocha socjalizację. Nasze już dojrzałe piesy również 🥰