05/01/2024
Bardzo trafnie ujęte to, z czym również w codziennej pracy spotykają się lekarze weterynarii. Nieobslugiwalne maltańczyki, agresywne shih tsu, pinczery i pomeriany. Brzmi zabawnie? Ale w praktyce już takie zabawne nie jest. Takie psy łatwiej jest „wytłumaczyć” nadając im ludzkie cechy. A z każdym psem wchodzącym do gabinetu wchodzi jego właściciel. I to właściciel powinien zadbać o obsługiwalność pupila. Nie mówiąc już o większych zwierzętach jak np. konie. Przyuczenie do podawania nóg, kopyt, dotyku i innych rzeczy jest dbaniem o bezpieczeństwo własne i innych.
Pamiętajmy o tym, bo obowiązkiem weterynarzy nie jest narażanie swojego zdrowia, a czasami i życia, na rzecz agresywnych i nieobsługiwanych pacjentów. A nie da się pomóc zwierzęciu, które tej pomocy nie jest w stanie przyjąć.
Tym razem na poważnie.
Duży i groźny? Pies morderca?
Rasa bojowa😔?
Każdy z nas czytał o tragedii, która dotknęła rodzinę ze Zgorzelca. Nic nie zwróci życia dziecku. Rodzice być może nigdy nie podniosą się po tej tragedii. Pies ma szansę zapłacić życiem, za swój atak.
Nie chcę analizować, co stało się w tamtym domu, w tamtej rodzinie. Nie znam psa, nie znam tych ludzi.
Proszę jednak, żebyście przeczytali uważnie.
Bardzo często, do lecznicy przychodzą zwierzęta, których zbadanie graniczy z cudem. Zwykle nie mają kagańca. Zwykle mają luźną smycz i szelki, a opiekun nie ma zbyt dużej kontroli nad tym co pies robi w poczekalni. Najczęściej prośba o założenie kagańca powoduje, że opiekun prostu się na nas obraża.
Gdy próbujemy zwrócić uwagę opiekunowi słyszymy
"On się tylko boi".
"Ona nie gryzie, tylko tak szczypie i to nie jest do krwi".
"On jest jeszcze dzieckiem, ja go kocham i nie będę go stresować "
"Tylko warczy, przecież nic nie robi "
Gdy pytamy o zachowanie psa ( szczeniaka )w domu, często okazuje się, że już ugryzł. Że nie da podejść do miski. Że nie da się zgonić z kanapy. Że nie da się uczesać. Nie pozwala wytrzeć łapek. Nie można zabrać mu z zabawki...
Drodzy opiekunowie. To właśnie tak zaczynają się kłopoty.
Niewiele trzeba, żeby wasz pies stał się bardzo niebezpieczny.
O ile york, czy maltańczyk mogą tylko boleśnie ugryźć, o tyle owczarek, cane corso czy pitbull (po prostu duży silny pies) mogą nawet zabić.
Psy nie są dziećmi. Nie wszystko da się ustalić " rozmawiając" z psem.
Pies musi wiedzieć dokładnie co wolno, a czego nie. Wychowanie fajnego i opanowanego psa to ciężka praca. To ustalenie granic i konsekwentne egzekwowanie pewnych zachowań. To godziny spacerów i ćwiczeń. Ta praca zaczyna się pierwszego dnia w którym puchata kuleczka trafia do waszego domu. Ta puchata kuleczka w niecałe 7 miesięcy może stać się gryzącym i niebezpiecznym psem. Dosyć często psa kupuje (adoptuje) się "bo ładny". I nagle mamy malinoisa u opiekunów którzy nigdy wcześniej nie mieli żadnego psa. Azjata trafia do mikro mieszkania i na krótki spacer wychodzi 3 x dziennie. Border collie nigdy nie jest spuszczany ze smyczy... Taki pies nie ma prawa funkcjonować normalnie. Depresja i frustracja odcisną na nimi swoje piętno.
Drugi problem. Miłość. Opiekunowie przelewają na swoje psy mnóstwo uczuć opiekuńczych. Kupują śliczne szelki, ubranka, smaczki ale nie zapewniają ruchu i treningu. Tłumaczą sobie każde zachowanie psa i jednocześnie tych zachowań nie korygują. A gdy w domu pojawia się dziecko, nagle pies ma się zachowywać cicho, grzecznie i być psem. Podczas, gdy dotychczas był traktowany jak dziecko. Pies tego nie rozumie.
Konsekwencje są czasem tragiczne.
To my jesteśmy odpowiedzialni za nasze psy. Jeśli gryzą, to wina leży po naszej stronie. W wielu krajach zakazuje się hodowli ras uznanych za agresywne. Winę za to również ponoszą opiekunowie. Zakazy, pojawiają się nie dlatego, że te psy są złe. Po prostu ich opiekunowie nie dorośli do posiadania takich psów.
Bardzo was proszę, jeśli zastanawiacie się nad wyborem psa, to przemyślcie dokładnie z jakim typem psa jesteście w stanie pracować. Czy na pewno macie warunki i predyspozycje.
Ze swojej strony dziękuję tym opiekunom, którzy są w stanie wychować mądrego, opanowanego i szczęśliwego zwierzaka.