05/09/2023
Długo zbierałam się do napisania tego posta, pomimo tego, że Wasze wsparcie było mi potrzebne dużo wcześniej... Niektóre sytuacje w azylu, są tak bardzo obciążające psychicznie, że ciężko jest myśleć o zakładaniu zbiórek i zbieraniu kasy, kiedy w głowie i sercu ma się totalną pustkę. Ponad dwa lata temu pierwszy raz opowiedziałam Wam historię Kai... Potrącona przez samochód, leżała na gorącym asfalcie, czekając na pomoc. Lekarze mieli wątpliwości, czy podejmować się operacji. Szanse na jej powodzenie wynosiły 5%... Do tego Kaja była agresywna i nie dawała przy sobie nic zrobić. Kilkukrotnie padły sugestie o eutanazji. Skoro jednak było widać szansę, dlaczego miałabym jej ją odebrać? Nie czuję się w kompetencji do decydowania o czyimś życiu, w momencie, kiedy można je uratować. Po to jestem. Po operacji Kaja przyjechała do azylu, mieszkała razem ze mną w domu. Nie chodziła na tylne łapy, tył ciągnęła za sobą. Nie oddawała sama moczu- trzeba było wyciskać jej pęcherz, ani nie mogła się sama wypróżniać. Mniej więcej przez pół roku wymagała opieki non stop. Ku naszemu zdziwieniu po jakimś czasie Kaja zaczęła wstawać... Małymi krokami robić postępy, aż w końcu stanęła na cztery łapy. Było to niewiarygodne, a jednak. Zaczęła bawić się z innymi psami, skakać, biegać. Kolejnym zdziwieniem był moment, w którym Kaja zaczęła dziwnie kucać. Po niedługim czasie okazało się, że nie bez powodu. Zaczęła kucać, bo odzyskała możliwość samodzielnego oddawania moczu! Nie umiem słowami opisać radości, jaka wypełniała moje serce, kiedy widziałam, jak Kaja robi postępy. Było aż za dobrze, żeby było prawdziwie. Na plecach Kai pojawiła się rana, brzydka, sącząca... Po wymazie i badaniach okazało się, że jest to odczyn od śruby, którą Kaja miała naprawiany kręgosłup. Pomimo antybiotykoterapii Kaja musiała zostać zoperowana,a śruba usunięta. Pełna entuzjazmu, jak to Kaja, doszła do siebie, by niedługo potem wpaść w kolejne zdrowotne kłopoty. Tylne łapy Kai bardzo dobrze pracowały, jednak wystawiała ich prosto, wierzchnie części stóp czasem szorowały o podłoże. Próbowaliśmy najróżniejszych metod - butów ortopedycznych, opatrunków i różnych patentów, które po czasie okazywały się niewystarczająco dobre. Któregoś dnia na nodze Kai pojawiła się opuchlizna, myśleliśmy, że być może opatrunek został założony zbyt ciasno, jesteśmy tylko ludźmi- błędy się zdarzają. Jednak nie tym razem, opatrunek założony był prawidłowo, a mimo to noga spuchnięta. Pomimo konsultacji z lekarzem nie udało nam się opanować sytuacji, rana podeszła ropą, tworząc przetokę i odsłaniając środek łapy. Sytuacja bardzo niestandardowa, lekarze nie mieli pojęcia, co się dzieje. Kolejnym szokiem było to, że na zdjęciu RTG zobaczyliśmy, że w łapach Kai zaczynają zanikać kości. Straciłam już wiarę, że będzie okej. Walczyliśmy, jednak finalnie podjął decyzję o amputacji łapy... Ile bólu, jest w stanie wycierpieć pies? Jak dużą wolę życia musi mieć, żeby pomimo tego cieszyć się z każdego nowego dnia? Kaja ma ograniczone czucie w tylnych łapach, być może dlatego tak dzielnie to znosi. Nasza sytuacja finansowa jest beznadziejna, długi duże, do tej pory niespłacone w całości. Wszystkie działania dotyczące amputacji musieliśmy opłacić wcześniej. Wizyty, zdjęcia, konsultacje, leki... Kolejny raz zapożyczyliśmy się, ale przecież nie spojrzałabym w jej w oczy i nie powiedziałabym "Nie pomogę ci. Musisz umrzeć, bo nie mam pieniędzy, by dalej cię leczyć...". Przecież zawsze walczę do końca.
Kaja jest już po amputacji. Oczywiście, jak to po takim zabiegu występują komplikacje, pojawiają się odleżyny. Znowu opieka nad Kają wymaga od nas ogromnego poświęcenia. Amputowana noga była silniejsza, niż ta, która została. Okazało się, że Kaja nie jest w stanie poradzić sobie z poruszaniem się na trzech łapach. Kiedy myśleliśmy, że to już koniec problemów zamówienie wózka, by Kaja mogła cieszyć się codziennością tak, jak wcześniej, staw skokowy Kai w pozostałej tylnej łapie uległ kontuzji, torebka stawowa pękła. Czasem mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy. Że pasmo nieszczęść, dotyka tego psa to jakieś fatum. Cały czas walczymy o tylną nogę Kai. Musieliśmy zdobyć ortezę, kupić wózek, codziennie robimy jej opatrunki na kikut po amputacji drugiej łapy. Kaja zachowuje się, jakby nic się nie stało. Za każdym razem liże mnie po twarzy, cieszy się na mój widok, chętnie korzysta z wózka w zasadzie od pierwszej chwili, kiedy na niego wsiadła. Marzę o tym, by koszmar Kai kiedyś się skończył. A ona sama, pomimo niepełnosprawności i zła, które jej się przytrafiło będzie mogła nadal cieszyć się życiem. Przeszłyśmy już tyle, że ogromną stratą byłoby się poddać...
_____________________________________
Jeśli uważasz, że to, co robimy jest ważne i potrzebne - dołącz do Ekipy Masz N🐽sa!
🙏Wspierać nasze działania można:
✅ na którejś ze zbiórek na portalu:
www.ratujemyzwierzaki. pl/masznosa
✅ tradycyjnym przelewem:
Fundacja Masz Nosa - Pomagamy Zwierzętom
51 1140 2004 0000 3502 7946 3960
W tytule wpisując ' Darowizna na cele statutowe'
📱BLIK: 604 764 454
Dziękujemy! 🐾