24/02/2024
W Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją nie sposób nie wspomnieć o nas - lekarzach weterynarii.
Repost od
Zawód lekarza weterynarii stereotypowo kojarzy się z przyjemną pracą, gdzie głaskamy codziennie puszyste szczeniaczki, dokarmiamy małe kotki, jest słodko, różowo, więc któż by nie chciał się z nami zamienić.
Nikt nie myśli o tym jaka presja ciąży na człowieku, który codziennie przeprowadza eutanazje, a za chwilę musi wyjść uśmiechnięty, bo przyszedł szczeniak na szczepienie i trzeba w minutę zmienić nastrój o 180 stopni, aby klienci na obu tych skrajnie różnych wizytach wyszli zadowoleni.
Nikt nie mówi o naszych nadgodzinach, najczęściej „wpisanych w zawód”, nieodpłatnych. Nocnych dyżurach z awanturującymi się klientami. Groźbach, że jak nie uratujemy zwierzaka, to nas dopadną.
O pogryzieniach, często dotkliwych.
Mało się mówi o tym, co kobiety w weterynarii muszą się nasłuchać właściwie od czasu studiów - że się nie nadają, że są za wrażliwe. Zawsze coś się znajdzie.
Dużo nauki, nawet, a może i szczególnie po cholernie ciężkich studiach.
Dużo współczucia dla naszych ukochanych pacjentów i ich rodzin.
Dużo krwi, ratowania życia, zwierząt zapuszczonych, zaniedbanych, których żałujemy i myślimy po nockach czy dożyją następnego dnia. Dużo obcowania ze śmiercią.
Ciężka walka o sen, czas dla rodziny, wolny weekend, hobby. A jak za bardzo o nie walczysz, to się nie nadajesz do tej pracy, bo przecież „wiedzieliście na co się piszecie”.
My właśnie nie wiedzieliśmy. Nikt nam o tym nie mówił, dlatego dziś mówimy to Wam.
Kochamy swoją pracę, ale kochamy też siebie. Bądźcie dla nas czasem wyrozumiali.