Od ponad dwudziestu lat mieszkamy w Komorowie koło Warszawy przy ulicy Ireny. Po wstępnym okresie walki z otaczającym nasz dom terenem, który z lepszym bądź gorszym skutkiem staraliśmy się przerobić na ogród, zdecydowaliśmy się na spełnienie naszych, od lat odkładanych na później marzeń, o posiadaniu psów rasowych.
Na początku była Nuka Norgil – Berneński Pies (a właściwie s**a) Górski – przedstawicielka bardzo widowiskowej i obecnie ogromnie modnej rasy szwajcarskich psów górskich.
Nuka była wspaniałą przyjaciółką całej naszej rodziny, a szczególnie upodobała sobie Piotra – naszego młodszego syna, którego traktowała jak własnego szczeniaka i w obronie którego zawsze była gotowa stanąć przeciw całemu światu, choć dużo bardziej słuchała się Wojtka – naszego starszego syna.
Była nie tylko bardzo mądra, ale również obiektywnie piękna, co wielokrotnie udowodniła w trakcie najbardziej prestiżowych psich wystaw – w tym Wystawy Europejskiej w Poznaniu, na której zajęła w swojej kategorii III-cie miejsce i była najlepszą polską suką w rasie. Niestety, już jej z nami nie ma, w wieku 7-miu lat pokonała ją choroba nowotworowa.
Po odejściu Nuki, nikt z nas nie miał odwagi spojrzeć w kierunku berneńczyków, wszyscy potrzebowaliśmy dużej zmiany. W tajemnicy jedni przed drugimi szukaliśmy psa, który byłby całkiem odmienny od Nusi i tak w naszym domu pojawiła się malutka biała kuleczka – Tiramisou Beautiful Garden, suczka rasy West Highland White Terrier, maleństwo które jak powiedział Piotr przy jej wyborze, wreszcie będzie „psem nie tylko do kochania ale i do łóżka” i rzeczywiście tak było, choć to tylko pozory, mała, prześmieszna, stale aktywna istota, o duszy i charakterze „wielkiego wojownika”. Na co dzień urocza, wesoła, obdzielająca po równo swymi uczuciami wszystkich domowników, czasami jednak jak każda „dama”, miewała swoje humory i potrafiła się okropnie obrazić, co ostentacyjnie komunikowała kładąc się na środku salonu odwrócona do nas tyłem. Na szczęście na widok smakołyka, ten stan szybciutko jej przemijał i życie wracało do normy.
Tircia choć nie miała aż takiego potencjału wystawowego jaki miała Nuka, to jednak na wystawach radziła sobie bardzo dobrze zajmując wysokie lokaty wśród jednej z najliczniej reprezentowanych ras i bez najmniejszego trudu spełniła wymogi Związku Kynologicznego w Polsce do uzyskania tytułu suki hodowlanej. Niestety w wieku 13 lat, jesienią 2018 roku odeszła od nas na zawsze i teraz biega sobie z innymi psami po łące za tęczowym mostem.
Jednak cały czas gdzieś w głębi duszy zawsze tęskniliśmy za powrotem do dużych psiaków. Od samego początku miałem swojego faworyta, rasę w Polsce praktycznie nieznaną, wypatrzoną kilka lat temu w Internecie na stronach Amerykańskiego Klubu Hodowców Psów Rasowych (AKC). Niestety jedno to wypatrzyć, a drugie to móc zdobyć i choć powiedziane jest „szukajcie a znajdziecie”, to czasem trudno jest w to uwierzyć. W tym przypadku cierpliwość opłaciła się podwójnie. Nie tylko znalazłem to czego szukałem, ale zanim znalazłem, zdążyłem zarazić rodzinę do mojego pomysłu tak dalece, że nie tylko mi kibicowali, ale sami też próbowali znaleźć rozwiązanie.
I tak dzięki naszej wytrwałości, w czerwcu 2007 roku, zamieszkała z nami – Alaska Pyristamo, suczka rasy Pirenejski Pies Górski, z hodowli Pyristamo, mieszczącej się, ku mojemu ogromnemu zdumieniu, całkiem niedaleko od nas bo w Zgierzu pod Łodzią, o której istnieniu dowiedziałem się dzięki stronom AKC.
Alusia jest córką Geni (Pyrless Beautiful Dreamer) suki importowanej z jednej najlepszych hodowli pirenejczyków w USA i Ussela de la Borda D’Urtx hiszpańskiego psa rodem z Pirenejów – ojczyzny tej wspaniałej rasy. Po rodzicach odziedziczyła zarówno „europejski” wzrost jak i „amerykańską” szatę, czyli to co w tych dwóch liniach hodowlanych najlepsze. Temperament zaś chyba w prostej linii po naszej Tirce, bo chwili nie umie usiedzieć spokojnie i psoci w ogrodzie niczym zając w kapuście, lub stado słoni w składzie porcelany.
Beztroskie ogrodowe życie nie odebrało naszej panience urody i arystokratycznych manier, dzięki czemu z powodzeniem przez blisko dziesięć lat startowała w pokazach psich piękności, zdobywając na wystawach różnej rangi – od krajowej po Europejską i Światową, coraz to nowe nagrody i tytuły, w tym tytuły Championa Polski, Zwycięzcy Polski, V-ce Zwycięzcy Świata, Zwycięzcy Europy. Alusia sprawdziła się również jako matka – wśród jej potomstwa rozsianego po całym świecie mamy zarówno Grand Championa USA, Championa Niemiec, jak również mieszkającego u naszych przyjaciół na Litwie Championa, Litwy, Łotwy, Estonii, Rosji, Championa Państw Nadbałtyckich
W listopadzie 2008 dołączył do nas młodzian o imieniu Yogi (R. Pyr. My Sweet Teddy Bear) – wspaniały młody pies importowany z bardzo znanej kalifornijskiej hodowli Pirenejczyków. Yogi jest naszą wspólną własnością z Krysią Bochan, właścicielką hodowli Pyristamo. Biedak trafił do typowego „domu kobiet”, w którym panie władzę trzymały twardą ręką (czytaj: zębami), więc chcąc nie chcąc musiał do tego przywyknąć.
Yoguś choć nie był tak doskonałym psem pod względem potencjału wystawowego jak Alaska, to jednak razem z nią stworzył bardzo udaną parę hodowlaną, która zaowocowała większością szczeniąt z naszej hodowli, a także tytułem „Najlepszej Pary Hodowlanej” na wystawie Klubowej Molosów w roku 2011.
Od września 2013 roku, jest z nami „nasza kochana córeczka” Negri Julino – suczka po Gilladant AWiseman – psie naszej przyjaciółki Katji Uhlig i po naszej Alasce.
Negri to wielki ocean miłości do swoich państwa i innych ludzi, szczególnie kochająca dzieci, jednocześnie wykazująca cechy charakterystyczne dla swojej rasy, a przede wszystkim czujność w pilnowaniu powierzonego jej terenu. Z pozoru wygląda na wielki kłębek białej wełny odpoczywający pod iglakiem, jednak jeden podejrzany szelest i leniwy z pozoru „miś” już pędzi z prędkością błyskawicy – jeśli nie chcesz mieć kłopotów, to nie stawaj jej wtedy na drodze!
W roku 2017 Negri po raz pierwszy została matką sześciu szczeniąt, a Alaska po raz kolejny babcią, tym razem taką naprawdę – taką która cierpliwie uczy swoją własną córkę jak postępować ze szczeniętami.
Teraz przed nami i Negri kolejne wyzwanie, na sam koniec roku 2018, wyjechaliśmy do Szwecji, do nowego partnera, z nadzieją na udane krycie i piękne szczenięta.
Niestety już w Szwecji dotarła do nas bardzo smutna wiadomość – nasza wspaniała i ukochana „Królowa” Alaska Pyristamo odeszła od nas 31 grudnia 2018r., po prostu tęskniła bardzo za swoją małą przyjaciółką i teraz obie z Tircią wędrują po łąkach za tęczowym mostem, spoglądając życzliwie na nas z góry.
Teraz dalsze losy naszej hodowli spoczywają na barkach Negri Julino i głęboko wierzymy, że jeszcze nie raz będziemy mieli z tego tytułu wiele powodów do radości.
Komorów, Marzec 2019.