11/10/2024
Poniżej zamieszczamy popularne mity na temat fundacji i ich działalności (w tym tekście bierzemy głównie pod uwagę małe, bezinteresownie działające na rzecz zwierząt organizacje):
1. Fundacje zakładają ludzie bogaci.
Aby założyć fundację, wystarczy ok. 100 zł na sporządzenie aktu założycielskiego u notariusza (może się zdarzyć, że notariusz nie pobierze opłaty), 250 zł na wpis do KRS-u, jeśli fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej (lub 600 zł, jeżeli taką działalność zamierza prowadzić) oraz zwykle od 500 do 1000 zł, które fundator powołujący fundację wpłaca na konto tejże organizacji. Link z informacjami na ten temat zamieścimy w komentarzu. Jeśli ktoś ma naturę społecznika i chce bezinteresownie działać na rzecz dobra zwierząt, sam początek, czyli formalne założenie organizacji, raczej nie będzie problemem.
2. Jak sama nazwa wskazuje, w fundacji jest ktoś, kto wszystko funduje.
Taka sytuacja jest możliwa, ale zdarza się rzadko. Małe organizacje zakładane przez osoby, które pomagając latami zwierzętom, wyczerpały już własne możliwości, zaczynają z kwotą 500 zł na koncie lub równowartością w postaci rzeczy przekazanych na własność organizacji i odtąd muszą sobie jakoś radzić. A to wbrew pozorom nie jest proste.
3. Pieniądze do fundacji płyną strumieniami albo chociaż szerszą strugą.
Zdarza się to w przypadku organizacji nastawionych na zysk, tworzących miejsca pracy, które nierzadko zatrudniają specjalistów od marketingu albo chociaż mają w swych szeregach osoby mające czas na pisanie w mediach społecznościowych, organizowanie zbiórek, bazarków etc. Wszyscy inni nierzadko dopłacają do swoich organizacji, aby utrzymać zwierzaki nieadopcyjne i te, które na adopcję czekają. Większość ludzi, prosząc o pomoc dla danego zwierzaka, nie bierze pod uwagę tego, że jeśli nie znajdzie się dla niego dom, będzie pod opieką fundacji przez kilkanaście lub więcej lat, co wiąże się z kosztami karmy, żwirku, kastracji, badań i leczenia.
4. „A ile wam płacą w tej fundacji?”
Organizacje, o których piszemy działają po to, aby pomagać zwierzętom i to jest celem nadrzędnym. W naszej fundacji zarząd i wolontariusze nie pobierają żadnych wynagrodzeń. Wszystkie środki są przeznaczane na karmę, żwirek, leczenie, kastracje, wkład własny do realizacji zadań publicznych i te informacje są ogólnodostępne w sprawozdaniach zamieszczonych na stronie internetowej Kotaka.
5. Fundacja, która nie przyjmuje nowych zwierząt, jest do niczego.
Jak napisał Jung: „Rozumienie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia”. Jeśli fundacja nie ma domów tymczasowych, w którymś momencie zapełni się np. kotami, które nie znalazły nowych opiekunów, i które przyzwyczaiły się do miejsca, ludzi i innych kotów. Przyjmowanie kolejnych zwierząt wiąże się ze stresem zarówno u nowoprzybyłych, jak i u rezydentów oraz z mutacją wirusów, więc dla dobra zwierząt nie można dopuszczać do przepełnienia. Brak przyjęć wiąże się z kolei ze spadkiem wsparcia dla fundacji, więc zaczyna się problem z opłaceniem faktur i zakupem karmy. Na tym etapie nawet, jeśli dom tymczasowy się znajdzie, nie ma środków na utrzymanie w nim kotów. Koło się zamyka, winna jest zawsze fundacja.
6. Organizacje mają obowiązek zabezpieczania i przyjmowania zwierząt, które potrzebują pomocy.
Zgodnie z ustawą ten obowiązek należy do gmin, które jednak nie zawsze o tym informują i odsyłają zgłaszających zwierzę do okolicznych organizacji – a więc urzędnicy, którzy pobierają wynagrodzenie za świadczenie pomocy zwierzętom, zrzucają swoje obowiązki na ludzi, którzy zajmują się tym bezinteresownie, z dobrego serca, po pracy, kosztem swojego wolnego czasu, wypoczynku, nierzadko zdrowia (tutaj można byłoby dużo napisać o obciążeniu związanym ze śmiercią zwierząt, które osoby działające w organizacjach, ze wszystkich sił starają się ratować).
Organizacje jedynie pomagają gminom w realizacji ustawowych obowiązków, jeśli mają możliwości i środki.
7. Fakt założenia przez kogoś fundacji obliguje tę osobę/osoby do stałej pracy w wykonywaniu zadań statutowych i rozwijania tejże organizacji.
Fundacje przeważnie zakłada się w celu udzielania pomocy w szerszym zakresie, jak też umożliwienia innym osobom włączenia się do tych działań w ramach wolontariatu i to ostatnie decyduje o przyszłości i rozmiarze działań danej organizacji.
Jeśli w fundacji czynnie działają np. tylko trzy osoby, pod opieką mają łącznie kilkadziesiąt zwierząt, to muszą znaleźć czas na: opiekę nad tymi zwierzętami; pracę zawodową; obowiązki domowe; pozyskiwanie środków, czyli np. organizację zbiórek, bazarków (robienie zdjęć, wystawianie fantów, rozliczenia, dystrybucję fantów); edukację wszystkich dzwoniących w sprawie „zabrania” wolno żyjących i nieoswojonych kotów (które wchodzą na taras, śpią na meblach ogrodowych i ogólnie „są”), że takich kotów nie wolno łapać, zamykać ani wywozić; edukację siebie, aby opiniować programy gminne, realizować i rozliczać zadania publiczne oraz znać aktualny stan prawny; rozmowy na temat adopcji i wizyty przedadopcyjne (jeśli się poszczęści będą jeszcze rozmowy poadopcyjne) – jest to praca na trzech etatach, której w dłuższym czasie nikt nie podoła, więc szans na rozwój taka organizacja nie ma żadnych. Największe szanse ma na punkt 5.
8. To fundacja powinna pomagać.
Pomagać powinien każdy: zarówno zwierzętom, jak i organizacjom zajmującym się pomocą.
I w tym miejscu z całego serca dziękujemy tym wszystkim, którzy to robią. ❤️