Spędziłam wczoraj pięć godzin wyprowadzając psy w schronisku, okoliczne ścieżki były pokryte lodem, na którym od czasu do czasu robiły się kałuże pod którymi również był lód, chodziłam jak po wielkim lodowisku. Zmęczyłam się okrutnie - fizycznie, bolał mnie odcinek lędźwiowy pleców i psychicznie, cały czas musiałam być uważna, każdy krok to była decyzja, ciągle byłam przygotowana na to, że mogę się poślizgnąć.
DLA PSÓW TAKIM LODEM SĄ ŚLISKIE PODŁOGI! Poczułam jak psy czują się chodząc po mieszkaniach. Wiecznie uważne i zmęczone, a są w domu, który ma być ich bezpiecznym miejscem.
🐾 Łapa i opuszka psa są anatomicznie zaprojektowane do utrzymywania przyczepności i trakcji na naturalnych powierzchniach. Wykorzystywana jest szorstkość łapy, wraz z odpowiednim wysuwaniem i chowaniem wszystkich pazurów. Śliskie podłogi zapewniają zupełnie odwrotną powierzchnię do tego, do czego zostały zaprojektowane ich łapy; dla nich musi to być jak chodzenie po wspomnianym lodowisku, a ich pazury działają jak łyżwy!
Pies chodząc po śliskiej powierzchni stopniowo nadwyręża układ ruchu. Mikro urazy i naciągnięcia wpływają na mięśnie i stawy. Dodatkowo poza bólem, który może odczuwać, pies jest w ciągłym napięciu psychicznym, tak jak ja wczoraj, musi myśleć o każdym kroku.
Co można zrobić?
✅ położyć dywany, szczególnie w miejscach gdzie pies wskakuje na meble
✅ zapewnić psu ścieżki po domu, które umożliwiają mu przemieszczanie się pomiędzy pomieszczeniami
✅ zapewnić antypoślizgową powierzchnię w miejscu w którym pije i je
✅ ćwiczenia i treningi wykonywać na powierzchniach, na których pies nie będzie się ślizgał
Takie niewielkie w gruncie rzeczy zmiany, mogą znacząco wpłynąć na jakość i długość życia Twojego psa!
🤍💙 Bohaterem dzisiejszej rolki jest BER z grupy @lobuzyzpalucha , który już prawie cztery lata czeka na dom w @schronis
Chciałam nagrać śmieszną relację o tym jak Szyszka bawi się workami na śmieci, a udało mi się nagrać mini przewodnik po sygnałach stresu i sygnałach dystansujących.
Szyszka uwielbia swojego pańcia, czuje się z nim bezpiecznie, lubi się z nim bawić, ale tym razem nie podobało jej się co się tutaj dzieje. Chciała sobie pogryźć i rozwalać te worki, a Jul jej w tym przeszkadzał. Dzięki bliskiej relacji sygnały przez nią wysyłane były delikatne, ale gdyby był to obcy pies, mogłyby eskalować.
Chwilę po nagraniu poprosiłam Jula o przerwę w zabawie i Szyszka spokojnie sobie dalej żuła te worki, pewnie gdyby stary nie przestał to ona by zrezygnowała.
Uczcie się psiego języka, a relacje z psami staną się lepsze, a świat psów i ludzi bezpieczniejszy.
——— ——— ———
•zabawa z psem •relacja z psem •komunikacja z psem •pies •psie potrzeby •zrozumienie psa
Na dobry sobotni wieczór troszeczkę Buni!
Zgadnijcie czego mogła chcieć ta ślicznota!
Interakcje z psami są kluczowym elementem terapii psów, szczególnie tych borykających się z trudnościami w relacjach z przedstawicielami swojego gatunku. Należy jednak pamiętać, że nie każdy pies jest gotowy na tego typu sytuacje. My długo najpierw pracowałyśmy nad spokojem u psów, mijaniem innych psów w odległości, nad komunikacją między nami. Inaczej też psy zachowują się w grupie, dla jednych będzie łatwiej, inne potrafią w swojej grupie rodzinnej się nakręcać. U nas to bardzo częste, Bunia często wchodzi w rolę „obrończyni” Szyszki i jest intensywniejsza w swoich reakcjach na psy przy niej. Dlatego spacerujemy też oddzielnie.
Marzy mi się jednak, żeby ludzie chętniej pracowali nad pewnością siebie psów, niż nad ich posłuszeństwem. Zależy mi też na tym, aby psy potrafiły sobie same radzić, jeśli nagradzamy je lub karzemy za zachowania, nie przekłada się to na wewnętrzną motywację. Pies nie uczy się radzić sobie w trudnych sytuacjach, tylko wykonuje zadania.
Taka praca z emocjami i na zasadach psa trwa, tak samo jak terapia. Wymaga wypracowania nowych mechanizmów radzenia sobie i nowych sposobów komunikacji, ale to się opłaca. Dzięki temu budujemy odporność na trudne sytuacje u psa i piękną relację.
Jeśli zaciekawiły Cię moje metody pracy, chcesz lepiej funkcjonować z psem i chcesz aby twój pies lepiej funkcjonował w świecie, to zapraszam do kontaktu!
A jeśli uważasz ten post za wartościowy: zalajkuj, zostaw komentarz lub udostępnij znajomym, aby jego treść dotarła do jak największej liczby osób.
Z okazji Święta Pracy chciałam napisać o haśle, które dość często pojawia się wokół tematu szkolenia psów - „w życiu nie ma nic za darmo”, czyli angielskie „Nothing in Life is Free” (NILIF). Kiedy wpisuje się to zdanie w wyszukiwarkę w kontekście psów wyskakuje mnóstwo stron, które promują taką metodę pracy jako świetny sposób by nauczyć psa pożądanych zachowań, aby zbudować motywację do ćwiczeń, relacje z opiekunem i co więcej jako „pozytywną metodę szkolenia psów”. W skrócie metoda ta ma polegać na tym, że pies musi na wszystko zapracować. Jeśli chce się pobawić, musi na to zapracować. Jeśli chce wyjść na dwór, musi na to zapracować. Jeśli chce zjeść posiłek, musi na to zapracować.
Nie wiem jak wy, ale ja w moim życiu dostałam bardzo wiele rzeczy za darmo. Zarówno tych materialnych (jedzenie, ubrania, różnego rodzaju przedmioty itd.), jak i emocjonalnych, takich jak przyjaźń, miłość, poczucie bezpieczeństwa, zrozumienie itd. I nie rozumiem dlaczego miałabym tego wszystkiego pozbawiać moje psy.
Na filmie Szyszka i Bunia, które jedzą swój posiłek, który im się zwyczajnie należy. Co więcej w końcu udało mi się osiągnąć stan w którym Bunia nie czeka na komendę, żeby zacząć jeść. Na samym początku naszego wspólnego życia, chciałam aby psy „spokojnie” czekały aż podam im miskę, pozwalałam zjeść dopiero po haśle „można”. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że nie chcę tworzyć z nimi relacji, w której będą musiały dostawać pozwolenie, żeby zjeść posiłek. Okazało się jednak, że Buni czekanie wjechało na grubo i nie zaczynała jeść bez hasła. Na szczęście już od jakiegoś czasu dostaje jedzonko i zaczyna je jeść. Czy to powoduje, że na mnie skacze lub przeszkadza podczas przygotowywania posiłków? Zupełnie nie.
Wszystkim życzę dzisiaj luzu, odpoczynku i zaspokojenia podstawowych potrzeb!
W niedawno przeprowadzonym badaniu zbadano tętno psów na spacerach. Badanie to przeprowadzili francuscy behawioryści - Cristina i Aurelien Budzinski. Sześćdziesiąt jeden psów podczas badania spacerowało trzy razy po 5 minut, a ich puls był rejestrowany przez cały ten czas. Jeden spacer odbywał się na 1,5-metrowej smyczy, drugi na 5-metrowej smyczy i trzeci bez smyczy (kolejność spacerów dla każdego psa była losowa). Psy biorące udział w badaniu były zróżnicowane pod względem rasy, wieku, płci, wielkości i stylu życia.
Jednym z najciekawszych wyników tego badania było to, że długość smyczy miała wpływ na ilość czasu spędzanego przez psy na węszeniu. Psy na długiej smyczy spędzały prawie trzy razy więcej czasu na węszeniu niż psy na krótkiej smyczy, natomiast psy bez smyczy węszyły ponad trzykrotnie dłużej niż psy na krótkiej smyczy!
Badacze zauważyli, że węszenie wykazało korelację z tętnem psa, kiedy pies węszył jego puls spadał. Podobne obserwacje dotyczyły takich zachowań jak otrzepywanie się, tarzanie się, taplanie w wodzie i również właśnie zjadanie trawy!
Badania te potwierdzają moje (i wielu, wielu innych behawiorystów i psiarzy) obserwacje. Krótka smycz nie jest dobrym sprzętem spacerowym, natomiast pozwalanie psom na ich naturalne zachowania przyczynia się do psiego spokoju!
Bohateram dzisiejszej rolki jest Otto, który czeka na adopcję w @schroniskonapaluchu, w grupie @lobuzyzpalucha . Otto to wrażliwy pies, który dzielnie przełamuje swoje straszki, co raz chętniej spaceruje i na pewno nie obrazi się za miejsce na wygodnej kanapie.
Instagram jest nieskończonym źródłem filmów o wychowaniu psa, które mnie zaskakują. Wcześniej szukałam treści, które do mnie przemawiały, od kiedy mam ig widzę jak wiele jest informacji na które można się naciąć, które wyglądają jak poważny trening. Tylko czy mają sens i czy służą psu? Wyświetlił mi się film na którym facet idzie z dwoma psami na krótkich smyczach i w zupełnie bezsensowny sposób co chwilę zmienia kierunek. Psy są zestresowane, nie wiedzą co się dzieje. Próbują coś sobie powąchać i bez żadnego uprzedzenia człowiek na drugim końcu smyczy nimi szarpie i zmienia kierunek. Tytuł filmu brzmi „ kto decyduje gdzie idziemy na spacer?”.
Tak rzadko psy mogą decydować o tym co dzieje się w ich życiach. Opiekunowie decydują o tym co i kiedy jedzą, kiedy mogą się załatwić, gdzie mogą spać i z kim mogą się zadać. Czy pozwolenie psu na podejmowanie decyzji o tym w którym kierunku idziemy na spacer, spowoduje, że pies przejmie nad nami kontrolę? Że nie będziemy mogli nad nim zapanować? Że będzie „niegrzeczny”?
Co złego jest w tym, że to pies podejmie decyzje o trasie spaceru? Moim zdaniem nic, a ewentualnie może spowodować, że będzie szczęśliwszy, będzie miał ciekawszy spacer, poczuje się pewniejszy siebie, bo ktoś uważa, że ma coś do powiedzenia. Dajcie psom czasem podjąć decyzje, a zobaczycie o ile poprawi się wasza relacja.
Bohaterem filmu jest Majki, podopieczny grupy @lobuzyzpalucha. Majki siedzi w schronisku już ponad rok, nie ma zbyt wielu okazji, żeby stanowić sam o sobie. Uwielbia się uczyć, wszystko łapie w trzy sekundy, ale niestety boi się psów i jest silny, więc ciężko znaleźć mu dom. Nie było jeszcze do niego żadnego telefonu. Ten słodki pyszczek ciągle czeka na swojego opiekuna!