06/07/2021
Pasty odkłaczające dla kotów!
Przedmiot powszechnego hejtu ale czy słusznie?
Moimi pacjentami są zwierzęta chore - często bardzo. Ich okrywa włosowa jest w pogorszonym stanie, zdarza się ze gubią zdecydowanie więcej sierści niż zdrowe koty. Nie chcą jeść albo nie mogą jeść trawki, która u zdrowego i chętnego na nią zwierzaka jest wybawieniem od kul włosowych. Ich jelita pracują gorzej. Często zdarzają się kłopoty z jedzeniem i dodawanie kolejnych preparatów do niego kończy się odrzuceniem pokarmu. Dodajcie do tego, ze u chorego zwierzaka zaklaczenie może spowodować zaostrzenie choroby. Ostatnio opiekunowie opowiadali mi, ze przestali podawać pastę swojemu długowłosemu kotu z przewlekłą chorobą nerek, bo naczytali się w internecie, ze to zabija. I prawie zabili swojego kota, bo doszło u niego do bardzo poważnego zaklaczenia w toku, którego kot przestał jeść, wymiotował wodą bezskutecznie próbując pozbyć się pilobezoarów. Zakończyło się to hospitalizacją zwierzęcia i długim wychodzeniem z kryzysu nerkowego. Ten kot przeżył. Dostaje w ustalonych wspólnie okresach pastę na odklaczanie, bo przyjmuje ją chętnie w przeciwieństwie do innych preparatów. Leków, które musi dostawać jest już tak wiele, ze wciskanie mu do pyska preparatu na kłaczki nie jest dbaniem o jego dobrostan. Uważam, ze lepiej w takiej sytuacji podawać okresowo, w dobranych dla kotach dawkach i z dobraną częstotliwością pastę, którą uwielbia.
Tak- kot jest codziennie czesany.
Tak- mial trawkę, którą mial gdzieś a zresztą w jego przypadku wymioty z trawką do których może po niej dojść nie są wskazane.
Przestańcie klepać, jak mantrę pasta na odklaczanie to zło i szatan, bo to nie wy potem mierzycie się z konsekwencjami swoich słów. Fajnie sobie pisać w necie i spać spokojnie nie wiedząc do czego się doprowadziło.
Pasty nie mają dobrych składów - to preparaty pomagające wydalić coś z organizmu, jakoś nie słyszę krzyków żeby zakłaczonym kotom nie dawać laktulozy. Gdzie sens, gdzie logika?
Gęsi i kaczy smalec - to dla zdrowych kotów będzie jakieś niewielkie wsparcie ale jest to zdecydowanie przeceniane i nikt nie patrzy na dodatkową konsekwencje: łyżeczka gęsiego smalcu to 63 kalorie. Jedna łyżeczka od herbaty. Tyle ma 100 g karmy odchudzającej, którą kot po takim włączeniu smalcu będzie musiał zastosować. Dorosły 4 kg kot potrzebuje około 200 kalorii dziennie. Czyli 1 łyżeczka to 31,5% zapotrzebowania kota na energię.
Dlatego rada dawaj codziennie łyżeczkę smalcu jest beznadziejna. Okresowo i wiedząc ile to kalorii - ok, ale nie czarujmy się, ze to u zwierząt ze znacznie pogorszonym zdrowiem coś zmieni w kwestii kul włosowych a do tego kot nie przyjmie odpowiedniej ilości swojego pełnowartościowego pokarmu, bo czuje sytość po tłuszczu.
Ja lubię proszki na odklaczanie o dobrym składzie ale nie zawsze jest możliwość ich podawania. Bierzcie to pod uwagę. Pasty podaje się jak nie ma innego wyjścia wiec nie mówcie opiekunom żeby je odrzucali nie znając dokładnie sytuacji. Możecie zaszkodzić. Moi pacjenci nie dostają ich zazwyczaj na stałe- jedynie okresowo, jak inne opcje będą dla zwierzęcia gorsze.
Kot na zdjęciu to przykład z jaką masą futra możemy mieć do czynienia. Dodajcie do tego problemy na tle nadmiernego wykazywania ze stresu z powodu choroby.