Psi Hotel Morris

Psi Hotel  Morris Psi Hotel Morris to przy­do­mo­wy, ka­me­ral­ny, pro­fe­sjo­nal­ny ho­te­lik dla psów,
(11)

01/11/2024
Dziś będzie o znalezionym psie o twarzy Morrisa  i podnoszeniu energii.Chorwacja, Split dzień jak co dzień w naszej podr...
27/09/2024

Dziś będzie o znalezionym psie o twarzy Morrisa i podnoszeniu energii.
Chorwacja, Split dzień jak co dzień w naszej podróży. Po śniadaniu idę na spacer z psami. Jako, ze camping jest bardzo elegancki postanowiłam wyjść poza jego obszar, żeby psy mogły spokojnie powęszyć i pozałatwiać swoje psie sprawy. Droga powrotna prowadziła przez ruchliwe skrzyżowanie paropasmowych ulic. I tu, dokładnie przy światłach dla pieszych, zjawił się on, przepiękny border collie, i zakochał się w Koce, cóż trudno się dziwić. Niestety border collie był sam, a ulica była bardzo ruchliwa. No więc kręciliśmy się trochę w okolicy licząc na to, że zaraz zza któregoś ogrodzenia, lub z pobliskiego sklepu ktoś wyjdzie i go zawoła. Tak się jednak nie stało. Pies był bardzo przyjazny, nie tylko dla Koki, więc przepięłam moje dziewczyny na jedna linkę a jego złapałam na drugą . I tak w dwa psy wyszłam a w trzy wróciłam. Przy kamperze okazało się, że nie jest specjalnie głodny, jest dość mocna zaniedbany, tzn raczej mieszka na dworze i nikt go nigdy nie czesał, jest baaardzo przyjazny i ma twarz Morrisa (choć to było widać od początku😊). Pies przywiązany przy kamperze, niechętny żeby do niego wejść, nasze dziewczyny już nieźle obrażone, a my zastanawiamy się co dalej. Najpierw zrobiliśmy przegląd schronisk w Chorwacji, czy w ogóle istnieją, jak traktuje się tam zwierzęta i czy przypadkiem nie usypia się ich po dwóch tygodniach tak, jak w Hiszpanii. Wyszło nam, że schroniska są i działają podobnie do polskich, a na pytanie o usypianie rozmówcy się oburzali. Wiem, że schronisko to nie jest dobry pomysł, ale przypomnę, że zabrałam go z bardzo ruchliwej ulicy. Zapytałam również taksówkarzy czy go nie znają i co zrobić i otrzymałam odpowiedź, że najlepiej zostawić tam, gdzie go znalazłam. W efekcie dodzwoniliśmy się do organizacji pomocowej, która powiedziała, że przyjadą jednak nie wiedzą za ile godzin. No i zaczęło się oczekiwanie i bicie z myślami. I wtedy pomyślałam sobie, że według świata energii rozwiązania problemów są tam, gdzie są wyższa wibracje. I od tego zaczęłam, podniosłam swoje wibrację, zrobiłam parę ćwiczeń oddechowych, uspokoiłam myśli. I wtedy wpadłam na pomysł…. żeby pójść na spacer. Żeby z nim pójść na spacer, bez moich dziewczyn, tylko my i żeby zobaczyć gdzie nas ten spacer doprowadzi. W końcu to był border collie. I poszliśmy, minęliśmy tamto ruchliwe skrzyżowanie i szliśmy dalej, i dalej. Pytałam na mijanych ogródkach działkowych czy ktoś go nie zna, owszem znali, mówili żebym go puściła on tu chodzi, ale nie znali jego właściciela. Pytałam w piekarni po drodze, odpowiedź ta sama. I szliśmy on pierwszy ja za nim, starając się nie nadawać mu kierunku i po 2-3 km skręciliśmy i jeszcze raz i doszliśmy do jakiejś bramy i on tam usiadł!!! Brama była zamknięta, nie było dzwonka ale obok był blok, gdzie na 3 piętrze siedział facet, więc zapytałam a on odparł, że tak to jest Laxi pies jego sąsiada. Po czy zadzwonił do tego sąsiada i dał mi słuchawkę. Właściciel był nieco zdziwiony, że ktoś z kempingu położonego kilka kilometrów od jego domu przyprowadza jego psa na smyczy. Z resztą Laxi już ani myślał ruszyć się spod bramy pod którą siedział.
I tak zakończyła się ta historia. Czy dobrze?.... nie wiem. Czy lepiej byłoby mu w schronisku nie sądzę. Mam tę świadomość, że pewnie następnego dnia znów wyjdzie na samotny spacer. A może właściciel przemyśli i nie chcąc kolejnych wizyt obcych osób zabezpieczy ogrodzenie. Mam też nadzieję, że on na tyle wie jak unikać samochodów, że nie zginie na drodze….w końcu to border collie.
Wróciłam na camping. I wtedy przyjechał psi patrol !!!. Ale wiecie co, ucieszyli się, że historia zakończyła się odnalezieniem właściciela.

Jeanny przerasta moje marzenia, kiedy okazuje się, że nawet pasje mamy wspólne:).
21/09/2024

Jeanny przerasta moje marzenia, kiedy okazuje się, że nawet pasje mamy wspólne:).

Cremona Włochy.Zastanawialiście się kiedyś gdzie leży granica pomocy, czy powinniśmy pomagać wszystkim zwierzętom? Czy t...
17/04/2024

Cremona Włochy.
Zastanawialiście się kiedyś gdzie leży granica pomocy, czy powinniśmy pomagać wszystkim zwierzętom? Czy tylko tym, które udomowiliśmy i przez to jesteśmy za nie odpowiedzialni? A co z dzikimi zwierzętami? Oczywiście wiem, jeśli sprawa dotyczy sarny, jelenia czy innego dużego zwierzęcia to należy zawiadomić odpowiednie służby…. ale co robić, jeśli widzimy królika, zająca lub innego gryzonia? Wczoraj zaparkowaliśmy na kamperowisku w Cremonie. Bardzo ładny duży, zielony, porośnięty trawą teren. Jedną czwartą tego terenu wyłączono, ponieważ wymagała skoszenia wysokiej trawy. Chwilkę po tym, jak przejechał tamtędy traktor, postanowiliśmy pójść tam i porzucać Jeanny piłkę. Jednak zanim doszliśmy nasze psy bardzo spontanicznie zareagowały na coś szamoczącego się w kępce skoszonej trawy. Był to króliczek, wielkości dłoni, który próbował odskakiwać ale się przewracał. Prawdopodobni nie zdążył odskoczyć przed przejeżdżającym traktorem. Wzięłam go na ręcę a on zastygł i tylko głośno oddychał. A potem sprawy potoczyły się jak zwykle, czyli pudełko pełne trawy, żeby poczuł się komfortowo i marsz parę kilometrów do weterynarza. Zwierzak był cały, i mógł poruszać wszystkimi kończynami, jednak był nie skoordynowany i jakby na pół przytomny. Czasami się budził i próbował się podnosić, potem zapadał w letarg i i prawie przestawał oddychać. Pomyśleliśmy, że ktoś go obejrzy i albo poda mu coś przeciwbólowego albo, jeśli się okaże, że obrażenia są zbyt duże ….pomoże mu odejść. Jednak weterynarz nas nie przyjął (!). Powiedział, że we Włoszech, tak jak i prawdopodobnie w całej Europie, nie leczy się takich zwierząt, nie ingeruje się w naturę. Takie zwierzę powinniśmy zostawić tam, gdzie je znaleźliśmy. I tak zakończyła się ta historia. Zanieśliśmy go na sąsiednie poletko i włożyliśmy w wysoką trawę, żeby nie był łatwą zdobyczą dla drapieżnych ptaków. I tyle. Dziś rano poszłam sprawdzić ale go już nie było. Mam nadzieję, że to jednak dobre zakończenie….

I tylko czasami po cichu się zastanawiam, czy tylko nam zdarzają się takie historie…???

Tego Wam życzy cała nasza ludzkopsia rodzinka :)
30/03/2024

Tego Wam życzy cała nasza ludzkopsia rodzinka :)

https://www.dogfoodnetwork.com/human-foods-dangerous-for-dogs/
21/03/2024

https://www.dogfoodnetwork.com/human-foods-dangerous-for-dogs/

Intentionally or unintentionally feeding harmful foods to dogs can have serious and sometimes fatal consequences for our beloved four-legged companions. While certain foods that are safe for humans can be toxic to dogs due to their unique metabolism, it is crucial for pet owners to be informed about...

Tanita – pies z ulicy. Któregoś dnia spacerując uliczkami Malagi, natknęliśmy się na żebrającą kobietę, która miała na k...
11/03/2024

Tanita – pies z ulicy.
Któregoś dnia spacerując uliczkami Malagi, natknęliśmy się na żebrającą kobietę, która miała na kolanach malusieńkiego pieska. Powiecie, że wielu ludzi wykorzystuje psy, dzieci czy swoje niepełnosprawności, do napędzania żebraczego biznesu. Tak wiem, jednak w tamtej chwili pomyśleliśmy, że niezależnie od motywów kobiety, to zwierzę potrzebuje pomocy. Sunia, była na tyle malutka, że nie miała szansy na przeżycie w takich warunkach. Zaczęliśmy rozmowę, niełatwą, bo ograniczoną przez barierę językową (nasz hiszpański jest dość mocno...powiedzmy … podstawowy). W rozmowie wyszło, że matka pieska nie żyje, a kobieta stara się uratować to małe (sunia miała wtedy około miesiąca) życie.
No i tyle , pytanie co dalej?
Nie bardzo umieliśmy przejść dalej obojętnie i zapomnieć o całej sytuacji. Nie wiem czy znacie to uczucie bezradności, kiedy jesteście w obcym kraju, ze słabą znajomością języka, nie do końca znacie prawo, czy też zakres obowiązków Policji czy innych służb. Odczuwa się wtedy taką niemoc, trochę beznadzieję, chciałam pomóc ale zupełnie nie wiedziałam jak. Dodatkowo Hiszpania to dość dziwny, pełen sprzeczności kraj. Z jednej strony, codziennie rano spotykam na plaży tę samą grupę fajnych, otwartych ludzi, którzy przychodzą tam ze swoimi psami. Osób świadomych potrzeb swoich czworonożnych przyjaciół, osób dbających by te potrzeby były zaspokojone. Z drugiej strony to kraj, w którym nadal odbywa się corrida (!). To kraj chartów Galgo, którym nie przyznano żadnych praw, w związku z tym są bestialsko mordowane w imię przesądu myśliwskiego ( co roku morduje się ich tysiące). To kraj w którym problem bezpańskich psów rozwiązano w ten sposób, że psy w państwowych schroniskach są usypiane po 2 tygodniach !!!!!, a za dokarmianie bezdomnych kotów grozi kara 300 Euro.
Co robić? Oczywiście przeszło mi przez myśl ratowanie pieska przez zabranie go od tej kobiety. Ale po pierwsze nie mam prawa odbierania komuś psa tylko dlatego, że wydaje mi się, że się nim lepiej zajmę. Ten pies był prawdopodobnie wszystkim, co ta osoba posiadała, no i widać było, że go kocha. Po drugie, nie bardzo wyobrażaliśmy sobie powiększanie własnego stada. Kamper nie jest z gumy, a dobrostan jego stałych rezydentów jest istotny.
Zrobiliśmy więc selekcję organizacji pro zwierzęcych w okolicach Malagi i napisaliśmy do wybranych, wiadomości z opisem zastanej sytuacji. Kilka organizacji odpisało, i odpowiedź była zawsze taka sama, nie macie prawa odebrać kobiecie psa, a nawet gdyby go oddała, to my go nie przyjmiemy bo jest za mały(!). W odpowiedziach podkreślono również prośbę o to, żeby nie wysłać takiej informacji do schroniska państwowego (perrery), lub żeby nie dzwonić na Policję, bo jego funkcjonariusze/pracownicy przyjadą na wskazaną ulicę, odbiorą psa i go uśpią!
Bęc! Zgroza!
Została nam więc praca u podstaw. Zaczęliśmy kobiecie co kilka dni przywozić mleko zastępcze dla psich osesków i puszki startery tzn. takie od 0 do 2 miesiąca życia. Po konsultacji z panią weterynarz w naszej miejscowości, zawieźliśmy i podaliśmy tabletki odrobaczające. A następnie namówiliśmy (nadal mówimy o porozumiewaniu się w języku obcym na poziomie podstawowym) naszą wspaniałą panią weterynarz, do tego, żeby w swoim czasie wolnym pojechała ze mną do Malagi, zbadała i zaszczepiła psa... na ulicy! Szczerze mówiąc myślałam, że osiwieję w momencie kiedy najpierw sprawdzałam czy kobieta jest w umówionym miejscu , a potem czekałam na panią weterynarz… wiedząc, że w Hiszpanii jeśli spóźniasz się mniej niż godzinę, to nie musisz się tłumaczyć. Ale pani weterynarz była punktualnie, a kobiet czekała, choć była przekonana, że umówiłyśmy się dnia następnego.
Akcja uliczna zakończyła się sukcesem. Kobieta dostała paszport dla Tanity (bo tak się nazywa dziewczynka), a Tanita została zabezpieczona przed chorobami. My dostaliśmy lekcję związaną z tym doświadczeniem. Lekcję mówiącą nam, że nie wolno nam oceniać drugiego człowieka, bo nigdy nie wiesz jaka historia kryje się za jego sytuacją.
Po ostatnim miesiącu znamy większość bezdomnych osób na starówce Malagi, bo przychodząc z jedzeniem często z nimi rozmawiamy. To w sumie jest niesamowite, że zaraz obok tego turystycznego świata drinków z palemką toczy się inny świat, ludzi walczących o przetrwanie. To jakby dwie alternatywne rzeczywistości.
Nie wiem oczywiście jakie będzie życie Tanity i jej opiekunki. Wiem jednak, że są razem, są ze sobą zżyte, a my pomogliśmy Tanicie przeżyć pierwszy okres jej życia. Mamy nadzieję, że wyrośnie na odpornego, zdrowego i poprzez życie na ulicy, bardzo z socjalizowanego psa.

W tym roku dziewczyny postanowiły, że adopciny obejdą razem. Podwójna impreza odbyła się więc dzisiaj w Maladze. Były ży...
14/01/2024

W tym roku dziewczyny postanowiły, że adopciny obejdą razem. Podwójna impreza odbyła się więc dzisiaj w Maladze. Były życzenia, torty mięsne i dmuchanie świeczek ( przeze mnie). Poza tym dzień spędzaliśmy na plaży oddając się zajęciom, które najbardziej lubimy, a więc Koka wylegiwaniu się, a Jeanny ćwiczyła swoją nową pasję - łapanie friesbee. Jednak geny border collie coraz częściej dają o sobie znać. My ze swojej strony chcieliśmy podziękować wszystkim, dzięki którym dziewczyny są dzisiaj naszą rodziną!!!

To już 2 lata ....
30/12/2023

To już 2 lata ....

Kochani!!! Życzymy Wam cudownych świąt!!!!
23/12/2023

Kochani!!! Życzymy Wam cudownych świąt!!!!

Adres

Brzezińska 2F
Warsaw
03-075

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 20:00
Wtorek 08:00 - 20:00
Środa 08:00 - 20:00
Czwartek 08:00 - 20:00
Piątek 08:00 - 20:00
Sobota 08:00 - 20:00
Niedziela 08:00 - 20:00

Telefon

+48507844151

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psi Hotel Morris umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Psi Hotel Morris:

Udostępnij