06/03/2024
OŚWIADCZENIE KLINIKI
w związku z publikacjami prasowymi odnoszącymi się do kwestii proceduralnych i etycznych dotyczących zabiegów przeszczepów nerki
W związku z pojawiającymi się na naszej stronie internetowej licznymi negatywnymi opiniami związanymi z wykonanymi przez nas zabiegami transplantacji nerki u psów informujemy, że wszystkie te opinie pojawiły się po emisji w dniu 01.03.2024 programów w radio i TV oraz publikacji materiałów prasowych. Opinie te napisane zostały przez osoby, które nigdy nie były naszymi klientami i wyrażają ich własny emocjonalny stosunek do poruszonego problemu. Nie stanowią jednak autentycznej ani rzetelnej oceny jakości naszych usług i ich poziomu, a przede wszystkim troski jaką roztaczamy nad naszymi pacjentami.
Te negatywne oceny związane są z całkowitym brakiem wiedzy w zakresie procedur związanych z transplantacją narządów – tak u ludzi jak i u zwierząt - do czego przyczyniają się wspomniane publikacje bazujące na nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacjach, które są rozpowszechniane przez osoby bezpośrednio zaangażowane w sprawę.
W związku z tym wyjaśniamy, że zastosowane przez nas procedury są analogiczne z tymi stosowanymi w medycynie ludzkiej. W chwili obecnej przy przeszczepianiu nerki u ludzi w dużej części wszczepia się nerki pobrane od dawców żywych. Metoda ta daje lepsze efekty kliniczne, jest prostsza i tańsza niż użycie narządów pobranych ze zwłok. Z kolei pobieranie narządów ze zwłok regulowane jest tzw. ustawą transplantacyjną i jest dużo bardziej skomplikowane. Wymaga prowadzenia bazy danych o potencjalnych dawcach i ich zgonach (Poltransplant), oraz niezbędnego podtrzymania potencjalnych dawców w stanie śmierci klinicznej do momentu pobrania narządu. Do realizacji tej procedury potrzebne są zespoły mobilne chirurgów pobierających narząd oraz szybki transport lotniczy i drogowy, ponieważ pobrane narządy mają krótką przeżywalność w tzw. płynie prezerwacyjnym. Z tych właśnie powodów w przypadku transplantacji nerki u zwierząt jedyną możliwością pozyskania nerki do transplantacji jest dawca żywy. Z tego co nam wiadomo nigdzie na świecie nie funkcjonuje system weterynaryjny umożliwiający pozyskania nerki od martwych zwierząt, bo po prostu jest to trudno wykonalne i wymagałoby ogromnych nakładów finansowych, które przewyższają możliwości jakiekolwiek indywidualnej praktyki weterynaryjnej. Wyjaśnienie to dotyczy stawianego nam zarzutu o to czemu nie wykorzystaliśmy nerki pobranej ze zwłok.
Jest praktycznie potwierdzone, że w przypadku ludzi pobranie nerki od dawcy żywego nie stanowi dla niego istotnego uszczerbku dla zdrowia i dlatego jest powszechnie stosowane. Podobnie jest u zwierząt. Utrata jednej nerki nie stanowi istotnego uszczerbku na zdrowiu i nie wpływa na prognozowaną długość życia dawcy. Zostało to również potwierdzone w dwóch niezależnych opiniach biegłych sądowych, którzy wypowiedzieli się w sprawie. Dlatego śmierć dawcy psa Saturna w – co najmniej - 14-tym roku życia stanowi raczej potwierdzenie tej tezy (według różnych szacunków Saturn w chwili zabiegu miał od ponad 3 do 5 lat). Nie bez przypadku autorzy wspomnianych publikacji medialnych skrzętnie pomijają ten fakt.. Osiągnięty przez Saturna wiek, którego należy uznać za psa dużego (30+ kg masy ciała) jest więc wiekiem mieszczącym się w górnych granicach zwykle podawanej średniej długości życia dla psów o tych gabarytach.
Pojawiły się również zarzuty co do faktu, że biorca Bubu zszedł ponieważ musiał ,,niestety przyjmować leki immunosupresyjne” z powodu stosowania których doszło do niewydolności wątroby. Informujemy w związku z tym, że stosowanie leków immunosupresyjnych jest niezbędnym elementem każdej transplantacji narządu, a zaniechanie ich stosowania kończy się zawsze utratą przeszczepionego narządu - graftu, a jedynym wyjątkiem jest tu przeszczep między bliźniakami jednojajowymi. Wszystkim lekarzom zajmującym się transplantacjami jest wiadome, że leki te mają działanie nefro i hepatotoksyczne, a mimo wszystko pacjenci (ludzcy) po przeszczepach żyją obecnie po kilkadziesiąt lat. Pies Bubu miał symptomy rozwijającej się niewydolności wątroby już w momencie dokonania transplantacji co było wtórne wobec wrodzonej wady nerek i pomimo to przeżył przeszło 6 lat w dobrym zdrowiu. Długość przeżycia Bubu po przeszczepie nerki stawia ten przypadek w światowej czołówce, a jego śmierć w wieku około 9 lat jest tego potwierdzeniem. Przeszczep został wykonany u niego w wieku lat 2,5, tak więc zostało mu dane praktycznie całe jego życie.
W tym przypadku dawcą była suczka Tosia, która jest pod opieką właścicieli Kliniki Lancet, mieszka z nimi w domu, jest poddawana badaniom kontrolnym i cieszy się świetnym zdrowiem, co również potwierdziły opinie niezależnych biegłych. Ma obecnie 9 lat i nic nie wskazuje, aby jej życiu cokolwiek zagrażało w bliskim czasie. Z lękliwego pieska, który unikał kontaktu z człowiekiem stała się stałym bywalcem kanap. Do Państwa oceny zostawiamy, czy taki los należy uznać za gorszy, niż kojec w schronisku. Analogiczną intencją kierowaliśmy się również podczas przeszczepu gdzie dawcą był Saturn, który w naszej lecznicy zawsze miał zagwarantowaną bezpłatną opiekę, jednak jego nowa właścicielka nigdy się u nas nie pojawiła.
Pragniemy jeszcze raz podkreślić, iż pobranie nerki od dawcy żywego było jedyną dostępną metodą uratowania życia Bubu, przy całkowicie akceptowalnym i ogólnie w takim przypadku przyjętym ryzyku dla dawcy. Zabiegi transplantacji nerek od dawców żywych są w przypadku psów i kotów praktykowane na kilku amerykańskich uniwersytetach i prywatnych klinikach, a także w innych miejscach na świecie. W dużej części tych miejsc, w tym w USA, stosowana jest zasada adopcji w zamian za pobranie nerki lub nerkę pobiera się od innego zwierzęcia należącego do właściciela chorego psa lub kota (o ile istnieje taka możliwość, co uzależnione jest od szeregu czynników medycznych). Te informacje są ogólnie dostępne w Internecie i każdy może je zweryfikować np. po wyszukiwaniu „renal transplantation dog / cat”. Kwestia „rasowości” zwierzęcia lub zarzucane czasem pobudki materialne nie miały tutaj żadnego znaczenia i podnoszone są wyłącznie tendencyjnie w celu wywołania negatywnych emocji.
Jednocześnie nie mieliśmy żadnego wpływu na fakt, że Saturn zmienił po pobraniu nerki właściciela. Naszym zdaniem potwierdza to wyłącznie okoliczność, że zarówno kwestia samych adopcji zwierząt jak i transplantologii zwierzęcej wymaga doregulowania. Prowadzący schroniska dla zwierząt doskonale znają statystykę mówiącą o tym, że 10-15% procent adoptowanych psów wraca do schroniska w ciągu 10-ciu dni.
Na koniec jeszcze raz pragniemy wrócić do kwestii „okaleczenia” dawcy w związku z pobraniem od niego nerki. Otóż informujemy, że ogólnie akceptowane zabiegi sterylizacji i kastracji w znacznie większym stopniu okaleczają trwale poddane im zwierzęta i powodują trwały widoczny uszczerbek na ich zdrowiu. Należy tu wymienić trwałą dyshormonozę, nietrzymanie moczu u samic, otyłość, zaburzenia okrywy włosowej, osteoartritis, zwiększone prawdopodobieństwo wystąpienia choroby nowotworowej po wczesnej kastracji, czy sterylizacji, oraz wiele innych. W dodatku zabiegi te wykonywane są głównie dla wygody właściciela, a argument o ograniczeniu populacji nie może być elementem jakiejkolwiek etyki lekarskiej. Już dawno świat ocenił takie próby ograniczenia populacji ludzi jako eugenikę, a nie etykę. Zabiegi te stanowią za to istotne źródło dochodów lekarzy weterynarii i wielu fundacji prozwierzęcych. Dla jasności, osobiście nie jesteśmy przeciwnikami ich wykonywania, ale należy sobie zdawać sprawę, że również te zabiegi powinny wśród świadomych ludzi budzić wątpliwości. W ostatnim czasie fakt ten stał się przedmiotem dyskusji w krajach skandynawskich. Efektem tej dyskusji jest zakaz ich wykonywania w niektórych krajach jako okaleczających trwale zdrowie zwierząt i w związku z tym nieetycznych.
Wreszcie jeszcze jeden aspekt tej sprawy, jest nim pośrednie nieprzemyślane kwestionowanie podstaw etycznych transplantologii w odniesieniu do ludzi. Jak bowiem można rozumieć inaczej fakt kwestionowania etycznego aspektu tych zabiegów u zwierząt. A może według niektórych zwierzęta mają większe prawa niż ludzie. I na pewno nie jest tu słusznym podnoszony argument o tym, że zwierzę nie może wyrazić zgody na taki zabieg. Otóż zwierzę nie może wyrazić zgody na żadne zabiegi lekarsko-weterynaryjne, czy pielęgnacyjne. Gdy podnoszony jest ten argument zawsze zastanawiamy się, jak szafujący nim właściciele zwierząt uzyskali zgodę swoich pupili np. na wspomnianą ich kastrację lub sterylizację i czy osobiście niemieliby nic przeciwko poddaniu się takim zabiegom, nawet wbrew ich woli. Chcemy jedynie unaocznić, że tak daleko idąca antropomorfizacja zwierząt prowadzi do sytuacji w której człowiek zawsze staje się ciemiężycielem.
Zwracamy się z uprzejmą prośbą do osób głęboko poruszonych informacjami medialnymi o poprzedzone refleksją, rozsądne, w pełni poinformowane i niekrzywdzące nikogo wyrażanie poglądów na ten temat. Chcemy wierzyć, że reakcjom tym nie przyświeca zła wola, zaś są jedynie podyktowane emocjami wywołanymi często przeinaczonymi i tendencyjnymi informacjami dotyczącymi wykonanych przez nas zabiegów.
Jednocześnie poniżej publikujemy aktualne zdjęcia i materiał wideo przedstawiający Tosię.
Z poważaniem,
Zespół Kliniki Lancet