23/05/2024
Będzie długie. Musiało minąć trochę czasu, zanim mogłam w spokoju napisać tę wiadomość, żeby podziękować Państwu za udział w naszej kolejnej akcji dla dzieci w potrzebie.
Czym innym jest składać paczkę dla anonimowych dzieciaków, a czym innym, kiedy się pozna, rozmawia, obserwuje, jak się śmieją, czy płaczą. Dla mnie to było tak duże przeżycie, że musiałam złapać dystans.
Dzieciaki genialne, takie do kochania
i przytulania, ale bardzo skromne i z dużym dystansem przed obcymi.
Kochająca się, zżyta mocno rodzina. A z drugiej strony, rodzina żyjąca w ciągłym lęku, że coś zrobią, czy nie zrobią, powiedzą, czy się zachowają w sposób, który będzie źle zinterpretowany
i zostaną rozdzieleni. Powód? Dużo ich,
brak luksusów i samotna matka. To wystarczy, żeby ciągle doszukiwać się patologii. Stale są pod obserwacją, co powoduje i lęk i wycofanie.
Zażartowałam sobie, że mogłabym zabrać wszystkie maluchy, jakby tylko chciały jechać
z nami, bo są kochane, przesłodkie i każdy chciałby mieć takie dzieciaki.
U najmniejszych dzieci moje słowa spowodowały przerażenie, wczepiły się w matkę mówiąc: Kocham mamę, nie chcę nigdzie iść. To był żart. Głupio mi się zrobiło okropnie, bo nie miałam nic złego na myśli. Nie spodziewałam się, że tymi słowami tak je wystraszę.
Ileż razy musiały być świadkami rozmów
z różnymi urzędnikami, że zostaną odebrane, skoro taka reakcja miała miejsce? Wymowna reakcja na żart. Też się człowiek uczy całe życie, więcej już tak nie zażartuję. A przy okazji, czy to tędy droga, żeby stać nad matką z rózgą i ciągle ją czymś straszyć... Wychowywać, pouczać, zamiast zwyczajnie pomóc i odciążyć?
Nie mieli sprawnej pralki. Tyle kontroli, tyle porad, nakazów, rozkazów, a jakoś żadna z tych instytucji nie zaproponowała podstawowego sprzętu, niezbędnego przy szóstce dzieci.
Dzięki Państwa inicjatywie, nowiutką pralkę zamontowaliśmy dla dzieciaków.
Rozmawiałam z mamą, kiedy rozpakowywane były rzeczy i składane meble. Miałyśmy dużo czasu na tę rozmowę. Serce ściskało, jak się ta kobieta odbija od muru bezradności i niemocy.
Mówi się, poznacie ich po owocach.
Ktoś, kto wychował dzieci w taki sposób, że kochają, współczują, szanują, cenią, sam musi być kimś takim, bo jak inaczej uczyć czegoś, czego się samemu nie potrafi? Dzieci dlatego są takie, bo taką, a nie inną mają matkę. Inaczej nie byłyby takie niesamowite.
Sześcioro dzieciaków wychowywać, to jest wyzwanie, ale wychować, żeby były takie kochane, to już jest sztuką.
Znam dzieci, co dostają wszystko,
co w zasięgu spracowanych rodziców.
Po kilku minutach te rzeczy trafiają w kąt. Nawet najbardziej wyszukane zabawki.
A przy mniej metkowych rzeczach, nawet się nie pochylą. A tu dziewczynki oszalały, kiedy wyjęły
z paczki kolorowe gumeczki, czy błyszczące skarpetki. Drobiazgi, na które nie można sobie pozwolić, w lawinie wydatków. Taniec radości się odbył. Bieganie tam i z powrotem.
Z gumeczką do włosów... Nie wspomnę
już o próbie wymiany, zamiany, zawłaszczenia,
bo bardziej kolorowa jest Twoja oczywiście. Widok tak wzruszający, że dławiło w gardle.
Proszę Państwa, w myśl zasady, że wsadź do paczki wszystko to, co sam chciałbyś dostać, będąc w trudnym momencie życia, to do tej paczki trafiły skarby, nad skarbami. Czasem ktoś przynosił jedną rzecz, ze słowami, że chciałby pomóc bardziej, ale nie bardzo stać go na więcej. Piękne i wzruszające, ale też trzeba sobie zdać sprawę, że niech pojedyńczą rzecz przyniesie trzydziści osób, to daje sporą paczkę. Ludzie nie doceniają siły małych gestów, chyba gdzieś zakodowane jest niesłuszne pojęcie, że jak coś dać, to wartości,,Mercedesa". A cuda tego świata, składają sie z drobiazgów...
Siłę Państwo dali tej rodzinie. Ogromną siłę i chęć działania. Kiedy człowiek przekona się, że nie jest na świecie sam, że są w około niego ludzie, dobrzy ludzie, to chociażby z najgłębszego lęku zacznie się podnosić do życia. Nie daliście Państwo tylko paczki, a nowe perspektywy, nowe jutro i tę radość nie do opisania słowami. Przynajmniej ja nie potrafię opisać tych fruwających, małych bączków, z kolejną znalezioną w kartonach rzeczą. Niezwykle wzruszające było również to, że przychodzili, czy przysyłali rzeczy do paczki ludzie, którym kiedyś w taki sam sposób mogliśmy pomóc. Te osoby stanęły na nogi, dlatego, że kiedyś ktoś pokazał im siłę wspólnego działania i siłę ludzkich serc. A to jest bezcenne. Z taką świadomością, można zmienić gruntownie swoje życie. Zobaczyć inne możliwości
i perspektywy. W październiku odwiedzimy tę rodzinę jeszcze raz.
Kiedy ma się takich klientów, przyjaciół
i znajomych, jak my w Feniksie, to chociaż czasem przyjdzie smutek, nie zagości na dłużej, bo świadomość, że ludzi dobrych ma się na wyciągnięcie dłoni, odpędzi każdą złą myśl.
Ogromnie Państwu dziękujemy. Nie wszystkim udało nam się podziękować oficjalnie, bo nie każdy znany nam jest personalnie. Czasem też paczki zostawione czekały w poczekalni, bezimienne, że tak powiem.
Przepraszam, jeżeli kogoś pominęłam wymieniając poniżej. Spowodowane to może być wyłącznie moją niewiedzą.
Takie chwile zostają w pamięci, na całe życie. Pamiętam każdego dzieciaka, każdą historię osób, dla ktorych zbieraliśmy ,, lepsze jutro ".
Ta pamięć przeżytych chwil, oraz w tym wypadku intuicja podpowiadają mi, że dobro, które za Państwa sprawą spotkało tę potrzebującą rodzinę, stanie się źródłem nowego, lepszego życia.
Dziękuję w imieniu tych wszystkich, którzy, nie znając dobroczyńców, sami podziękować nie mogą. Ich łzy wzruszenia, pełne niedowierzania oczy oraz niegasnące, na twarzach uśmiechy to najlepsze dowody na to, że było warto. Kolorowe gumeczki do włosów, stały się niechcący symbolem tej podróży.
Nikt się przy nich nie zatrzymuje na dłużej,
a jakże teraz zmieniły swoją wartość, w kategorii bezcenne...
Pani Dorocie i Panu Dariuszowi, właścicielom burego kocurka Cosmy.
Pani Agacie, od suczek Buki i Eevee.
Pani od koteczki Lili.
Pani Beacie, od suczki Sziszy.
Pani Elwirze od suczki Szyszki.
Pani Hannie od pieska Bolka
Panu Dariuszowi, który kiedyś adoptował z naszej przychodni rudego kota Juliana, rodzinie i znajomym.
Każdemu z osobna, tym z Państwa, którzy złożyli się, na pralkę.
Państwu Margaret i Spytkowi Z.
Państwu Dudzik, genialnym teściom i pośrednikom psom, Nelsonowi i Lusi.
Państwu od pieska Bolka.
Pani Magdalenie T. i Panu Piotrowi.
Annie i Tomaszowi, z pieskiem Chrupkiem.
Mamie i Panu Piotrowi, od suczki Daszy.
Pani Katarzynie Karolinie.
Pani Marcie P.
Państwu Katarzynie i Michałowi, od suczki Moli.
Państwu Renacie i Krzysztofowi, od pieska Kodiego.
Pani Annie M.
Pani Danusi, co aż z Łosia do nas przyjechała, z paczkami.
Studio Marta Salon Urody ul: Świętochowskiego 2
Panu Tomkowi B. i Robertowi Ż. za czynną pomoc w przewozie rzeczy i w składaniu mebli.
I Wszystkim Państwu, których nie wymieniłam, bo nie znamy Waszych danych. Tym którzy zostawiali rzeczy
w poczekalni i tym, którzy chcą pozostać anonimowi.
Okazuje sie, ze słowa czasem są płaskie i bez wydźwięku, bo właśnie w tej chwili powinny głośno brzmieć podziękowania - Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ I JESTEM PRZEBARDZO WDZIĘCZNA 🍀