27/10/2021
Ku przestrodze! Lepiej przeczytać świetnie  i dobitnie napisany tekst niż przekonać się na własnej skórze(i własnego psa 😞 ) o tym jak szkodliwa jest ludzka bezmyślność.
Ludzka bezmyślność niszczy nasze psy, które później cierpią przez naszą głupotę.
Kilka dni temu zjeżdżałam z Fryfą windą, żeby wyjść na spacer. Jak zwykle ustawiłyśmy się na końcu windy, a Frania siedziała grzecznie przy nodze. Drzwi się otworzyły i pojawił się w nich pies…
Chociaż od niedawna mieszkamy na tym osiedlu, tego psiaka kojarzę, bo już kilka razy mijaliśmy się i za każdym razem darł się na Frankę, więc doskonale wiedziałam, że tu miłości nie będzie.
Pies wbiegł na pełnej bombie do windy rozwijając za sobą smycz flexi. Człowieka brak.
Zdążyłam złapać Franie za obrożę i krzyknąć HALO!!
Dopiero wtedy pojawił się człowiek.
Zanim zdążył zablokować smycz czy jakkolwiek złapać swojego psa, ten podbiegł do nas i wskoczył na Fryfke. Frania w akcie przerażenia pomieszanego z chęcią obrony własnej, złapała go za fałd skóry.
To były zaledwie sekundy, które w mojej głowie trwały wieczność.
Próbując odciągnąć Franię, pies sąsiada gryząc na oślep poszatkował mi palce.
Wtedy, w emocjach nie czułam bólu.
Kiedy udało nam się rozdzielić psy, ja zdążyłam wysyczeć bardzo niecenzuralne słowo, a sąsiad zrobił krok w tył i drzwi windy się zamknęły.
Spojrzałam na podłogę, która cała zalana była moczem.
Nogi się pode mną ugięły.
Trzęsłam się z emocji i nie mogłam zebrać myśli. Wyszłyśmy z budynku.
Przykucnęłam dalej trzęsąc się przeraźliwie, sprawdziłam czy Franka nie ma żadnych ran i przytuliłam ją próbując uspokoić zarówno siebie, jak i mojego psa, który był przerażony tym co się wydarzyło.
Po powrocie do domu podałam Frani leki, które mają działanie amnestyczne, żeby zminimalizować ryzyko powstania traumy w jej głowie.
Rany na moich rękach nie są głębokie, ale paskudnie się goją i ropieją. Biorę antybiotyki.
Dziś jest już lepiej, ale do wczoraj ciężko mi nawet było trzymać smycz w ręku.
Piszę o tym, bo ta sytuacja mogła wcale się nie wydarzyć. W tej sytuacji nie jest winny pies, który wpadł do windy, ani Franka, która próbowała się bronić. To ludzka bezmyślność i brak wyobraźni doprowadziły do tej sytuacji.
To między innymi dlatego właśnie, większość z moich klientów uczę, aby pilnowali swoje psy i wprowadzali pewne procedury wychodzenia na spacer.
❗️Czekając na windę, ustaw się lekko z boku (nie frontem do drzwi) i poproś psa o siad. Pies ma być w pozycji siedzącej nie do momentu kiedy drzwi windy się otworzą, ale ma trwać tak aż do usłyszenia komendy zwalniającej (oczywiście psy chore, czy stare, którym siedzenie sprawia ból- mogą być w pozycji stojącej!).
Dzięki temu- Ty człowieku będziesz mógł się upewnić, że bezpiecznie możecie wejść do środka.
Zanim wyjdziesz z klatki schodowej, powtórz czynność. Upewnij się, że za drzwiami czy za rogiem budynku nie ma innego psa.
Niech Twój pies nie wybiega na pełnej bombie przez ledwo uchylone drzwi, do tego o zgrozo w niekontrolowany przez Ciebie sposób rozciągając smycz flexi.
Te procedury są ważne nie tylko dla nadpobudliwych psiaków, które szaleją na spacerach.
To są zwyczajne względy bezpieczeństwa.
Bez względu na to czy Twój pies jest postrachem osiedla czy wesołym i nieszkodliwym kluskiem.
To się nazywa odpowiedzialność!
Pies, który nagle znajduje się w trudnej sytuacji i nie ma możliwości wybrnąć z niej (bo np. jest pod ścianą, tak jak my się znalazłyśmy) może zareagować w bardzo nieprzewidywalny sposób.
Nawet psi anioł, który nigdy wcześniej nic, nikomu nie zrobił.
Ta sytuacja nie wydarzyłaby się, gdyby pan z psem czekał przed windą na zablokowanej smyczy i nie pozwoliłby psu wsiąść do niej bez upewnienia się, że w środku nikogo nie ma.
To tak niewiele…
Frania nie jest aniołem i pomimo mojej ogromnej miłości, absolutnie nie jestem w stosunku do niej bezkrytyczna. Swoje za uszami też ma.
Ale!
Od 3 lat wkładałam ogromną pracę w to, żeby Franka nigdy nie musiała przekonać się o swojej sile i o tym, że może użyć zębów w stosunku do innego psa. Wiem, że w trudnej sytuacji, jej siła i temperament będą moim i jej przekleństwem.
A teraz, przez ludzką głupotę mam znerwicowanego psa, z którym na nowo muszę przepracować rożne sytuacje i reakcje, a do tego pokrojone palce z paskudnymi ranami.
Pies sąsiada też zapewne nie jest szczęśliwy z tej historii.
Błagam: myślmy! Wszyscy!
I za siebie i za innych.
Nauczmy się przewidywać pewne sytuacje i zapobiegać nieprzyjemnym zdarzeniom.
Jeśli nawet Twój pies jest najłagodniejszy na świecie i wszystkich kocha- nigdy nie wiesz na kogo trafi i jak zareaguje ten drugi pies.
Nie stawiajmy naszych psów w dramatycznych sytuacjach, z którymi nie będą w stanie sobie poradzić.
To tyczy się również spacerowych podbiegaczy!
Może ta historia da komuś do myślenia.
Puść dalej w świat.
Dobrego dnia💔