
28/01/2025
Z cyklu „Szukamy zdrowego podejścia…” ⚖️🔍
Od samego początku mojej przygody z behawiorystką i dietetyką psów powtarzam sobie, że będę dążył do poznania argumentów każdej ze stron, czy mi jakieś informacje są z natury wygodne, czy z gruntu mnie kłują w oczy i uszy, aby mieć pełny obraz sytuacji. Dopiero na tej podstawie mogę próbować wyciągać możliwie rzetelne wnioski.
Wymaga to wysiłku i czasu, bywa frustrujące, ale nadal uważam, że jest to jedynie słuszny sposób, bo na skrajności i immobilizm mentalny mam alergię.
Szybko jednak okazało się, że najzwyklejsza próba uzyskania odpowiedzi na szczerze i w dobrej wierze zadane pytania u niektórych guru z psiego świata kończyła się najazdem na mnie gorszym niż za czasów krzyżackich, i nie przez adresata danego pytania, a bandę rozjuszonych wyznawców.
Na moich pytaniach osiadł tylko GWIEZDNY PYŁ, po czym powędrowały one w zaświaty niczym DUCH…
Wtedy z nieba spada wpis Silva Lupus, który jest obowiązkowym przystankiem na drodze do bycia świadomym opiekunem czterołapnego i/lub zrównoważonym specjalistą w każdym psim zawodzie, szczególne w świecie podporządkowanym prawdzie objawionej z social mediów.
P R Z E C Z Y T A J C I E 🐾
Każdego dnia scrollujemy setki postów, oglądamy dziesiątki filmów i podświadomie przyswajamy komunikaty, które nie zawsze są tym, czym się wydają. Social media zrewolucjonizowały sposób, w jaki pozyskujemy informacje, budujemy relacje i oceniamy otaczający nas świat. Ale w tym cyfrowym chaosie pojawia się pewien nowy fenomen – guru z social mediów. To osoby, które nie tylko przyciągają rzesze fanów, ale często budują wokół siebie społeczności przypominające sekty. Jak to działa? I dlaczego tak łatwo dajemy się na to nabrać?
Era fałszu i iluzji
Zacznijmy od tego, że w social mediach rzadko pokazujemy prawdziwe życie. Filtrujemy je, wygładzamy i dostosowujemy do oczekiwań innych. Statystyki nie kłamią: według badań przeprowadzonych przez We Are Social i Hootsuite, użytkownicy spędzają średnio 2,5 godziny dziennie w mediach społecznościowych, a aż 68% z nich przyznaje, że kiedykolwiek „upiększyło” swoje życie online. Przecież łatwiej jest „być kimś” w idealnym kadrze, niż przyznać się do codziennych porażek.
W tej przestrzeni szczególnie dobrze odnajdują się ci, którzy wiedzą, jak działać na emocje. Guru social mediów – niekoniecznie ci z faktycznym doświadczeniem, za to z umiejętnością kreowania atrakcyjnych narracji – stają się magnesem dla tysięcy ludzi szukających odpowiedzi na swoje problemy. To może być trener psów, samozwańczy specjalista od relacji międzyludzkich, a nawet aktywista prozwierzęcy, którego działania balansują na granicy kontrowersji.
Sekta w świecie online?
Termin „sekta” pochodzi od łacińskiego secta, oznaczającego „drogę” lub „szkołę myślenia”. W socjologii odnosi się do grupy, która odrywa się od głównego nurtu, by podążać za własnym, często charyzmatycznym liderem. W social mediach mechanizm działania jest bardzo podobny.
Sekty mają kilka kluczowych cech:
->Silne centralne przywództwo – charyzmatyczny guru, który stanowi oś społeczności. W sieci to influencer, aktywista czy trener, którego zdanie jest niepodważalne.
->Ekskluzywne treści – zamknięte grupy, dostępne tylko dla wybranych. W świecie internetu działa to idealnie dzięki platformom takim jak Patronite, gdzie płatności decydują o tym, jakie treści użytkownik może zobaczyć.
-> Poczucie wyjątkowości – członkowie społeczności wierzą, że są częścią czegoś większego i lepszego. To, co odróżnia ich od reszty, cementuje ich lojalność wobec guru.
->Atak na krytyków – każda próba podważenia narracji lidera kończy się ostracyzmem, publicznym „grillowaniem” czy wręcz atakami na tle personalnym. Niepokorni są blokowani, a ich dane osobowe – nierzadko upubliczniane.
Przypomina to, co dzieje się na fanpage’ach niektórych organizacji prozwierzęcych czy trenerów psów. Liderzy takich społeczności budują swoją pozycję, bazując na wyreżyserowanych filmach, emocjonalnych zdjęciach i drastycznych historiach, które mają jeden cel – przyciągnąć uwagę i zwiększyć zasięgi.
Manipulacja obrazem – jak działa algorytm?
Obraz wart jest więcej niż tysiąc słów, zwłaszcza w świecie social mediów. Platformy takie jak Facebook czy Instagram premiują krótkie, angażujące treści – filmy, zdjęcia, rolki – a dłuższe posty czy teksty są marginalizowane. Efekt? Twórcy prześcigają się w szokowaniu treścią.
Przykłady można mnożyć. Widzieliśmy już filmy, w których psy były golone tylko po to, by „lepiej wyglądały” na zdjęciach. Organizacje prozwierzęce upozorowały porzucenie psa w lesie, by wzbudzić litość. Jeden z bardziej bulwersujących przypadków dotyczył działaczki, która w rozmowie przyznała, że celowo polewała kota keczupem, by „dodać dramaturgii”. Wszystko to działa – bo wzbudza emocje. A emocje oznaczają zasięgi.
Guru na Patronite – nowy model monetyzacji
Zamknięte grupy, dostępne po wpłaceniu odpowiedniej kwoty, stały się nowym standardem. Patronite pozwala na tworzenie społeczności, które płacą za ekskluzywne treści. Im więcej zapłacisz, tym więcej zobaczysz – od filmów szkoleniowych po „sekretne” metody treningowe.
Niektórzy guru traktują to jako dodatkowe źródło dochodu i ograniczają się do pracy ze swoją społecznością. Inni jednak dążą do maksymalizacji zysków, przekraczając granice przyzwoitości. W sieci można znaleźć filmy, które – pod pozorem edukacji – pokazują działania ocierające się o znęcanie się nad zwierzętami. Przykład? Rzekome „analizy mowy ciała” psów, które w rzeczywistości są wyreżyserowanymi scenami pełnymi awersji i presji a nawet znęcania się.
Co na to wyznawcy? Często milczą. Boją się wykluczenia z grupy, a ich lojalność wobec guru jest większa niż krytyczne myślenie.
Dlaczego się na to nabieramy?
Odpowiedź jest prosta: ludzie chcą wierzyć w autorytety. Szczególnie w czasach, gdy każdy może zostać ekspertem, wybieramy tych, którzy są głośni, pewni siebie i – co ważne – emocjonalnie angażujący. Guru social mediów oferują prostą drogę do sukcesu, obietnicę wyjątkowości i poczucie przynależności. To połączenie jest niezwykle skuteczne.
Jak się bronić?
Nie wszystko, co wygląda dobrze, jest dobre. Aby nie wpaść w sidła internetowych sekt, warto pamiętać o kilku zasadach:
->Różnicuj źródła informacji – nie ograniczaj się do jednej perspektywy, szukaj innych opinii.
-> Krytycznie oceniaj treści – zastanów się, czy to, co widzisz, jest autentyczne, czy może zostało wyreżyserowane.
->Krytycznie spójrz na Guru – zwróć uwagę czy nie stosuje podwójnych standardów, nie gra ofiary lub nie stosuje szantażu emocjonalnego – grożenie samookaleczeniem, zamknięciem strony czy fundacji
Social media mogą być narzędziem edukacji, ale równie łatwo mogą stać się pułapką manipulacji. To, jak je wykorzystasz, zależy tylko od Ciebie. Pamiętaj, każda sekta zaczyna się od jednego kliknięcia „lubię to”. Nie pozwól, by to kliknięcie zamieniło się w coś więcej.