KROGI dog training Tomek Jakubowski

KROGI dog training Tomek Jakubowski Rozwój nie ma końca!
(29)

Rozwój duchowy to nowa zajawka Guni - jej aura jest coraz bardziej mocarna. Ale do „Mistrza To” jeszcze jej daleko - ten...
01/09/2024

Rozwój duchowy to nowa zajawka Guni - jej aura jest coraz bardziej mocarna. Ale do „Mistrza To” jeszcze jej daleko - ten już dawno zadomowiony w czakrze korony … 😂

- Jaki jest sekret sukcesu?- Właściwe decyzje.- Jak podejmować właściwe decyzje?- To kwestia doświadczenia.- Jak zyskać ...
29/04/2024

- Jaki jest sekret sukcesu?
- Właściwe decyzje.

- Jak podejmować właściwe decyzje?
- To kwestia doświadczenia.

- Jak zyskać doświadczenie?
- Podejmując błędne decyzje.

To dialog dziennikarza z „człowiekiem sukcesu” z jednego z kont na instagramie, które śledzę w poszukiwaniu inspiracji do rozwoju osobistego.

Mój stosunek do błędów przypomina mi mój stosunek do samego siebie - czasem się na siebie wkurwię, ale nie przestaję siebie doceniać.

Nie mam zamiaru udawać przed Wami, że błędy w treningu popełniane przeze mnie czy mojego psa nie potrafią wywołać we mnie frustracji i że „k@ #$% m*& !!!” nigdy nie pada z moich ust (lub conajmniej sobie o najstarszym zawodzie świata nie pomyślę), gdy się zdarzają.

Ale zadziewa się tu dziwny paradoks, bo jak wybieramy się na ćwiczenia to tak naprawdę trochę liczę na to, że czekają na mnie problemy, zagadki, trudności, ale też błędy.

Bo czym byłby mój trening z psem bez błędów?

OBŁĘDNE KORZYŚCI

Błędy wskazują mi przestrzeń na rozwój - „Zobacz, tu masz jeszcze pracę do wykonania. Tego jeszcze Wam brakuje. Przeoczyłeś istotny element układanki. To jest coś co Ci się w przyszłości przyda. Przyjrzyj się temu uważnie i zaopiekuj się tym.”

Błędy to taki kompetentny, doświadczony, empatyczny, rzetelny master-coach, który z brutalną dokładnością punktuje jakie są moje słabe strony i gdzie jeszcze niedomagam jako nauczyciel swojego psa.

Błędy dają mi uczciwy feedback a propos tego, jak solidny fundament wylałem pod konstrukcję, którą planuję na nim zbudować. O której cegiełce zapomniałem, gdzie powinienem umieścić dodatkowe pręty stalowe, żeby świątynia, którą wznoszę nie runęła jak domek z kart jeszcze zanim wygłoszę w niej swoje pierwsze kazanie.

Błędy pokazują mi bezlitosną prawdę o tym na jakim jestem etapie w rozwoju danego ćwiczenia/umiejętności. Jeśli tylko mi się wydawało, że mój pies „już to umie i rozumie” tymczasem wyszło szydło z worka, że … tylko mi się wydawało … to chyba lepiej, że to wydarzyło się w treningu, niż dopiero na zawodach, prawda? (Kontynuacja w komentarzach)

Pamiętam jak kiedyś ze znajomą szkoleniowiec wymienialiśmy się anegdotkami z naszego trenerskiego życia i opowiedziała m...
28/04/2024

Pamiętam jak kiedyś ze znajomą szkoleniowiec wymienialiśmy się anegdotkami z naszego trenerskiego życia i opowiedziała mi jak na zajęcia przyszedł do niej klient z siatką wypchaną gnatami - wielgachnymi kośćmi wołowymi. Zapytany czemu to przytaszczył odpowiedział z nutą pretensji w głosie: „No przecież mówiła Pani, żebym na lekcję przyniósł dużo ulubionych smakołyków psa!”

Ciężko było mi wówczas tą historię przebić, ale kiedyś się zrewanżuję - cierpliwie czekam na dzień, aż podjedzie do mnie na zajęcia klient na wózku widłowym ze stertą swoich mebli równiutko rozłożonych na paletach i na moje pytanie: „Czemu Pan to przytargał?” udzieli mi takiej samej odpowiedzi jaką usłyszała koleżanka po fachu.

Choć to, że klient znajomej przyniósł na szkolenie „niestandardowy” przysmak raczej wynikało z niewiedzy, nieszablonowe nagrody to z całą pewnością coś czemu warto się przyjrzeć, gdy rozmyślamy o tym jak zwiększyć motywację naszego psa. Wrócimy do tego tematu w dalszej części tekstu.

PALIWO RAKIETOWE

Ile trenerów tyle definicji tego czym jest motywacja, więc i ja pozwolę sobie mieć swoją. Ja mówiąc o motywacji mam na myśli to jak dużą wartość dla psa prezentuje to, czym będę chciał go w przyszłości nagradzać. Czyli dla mnie pies zmotywowany, to pies, który ceni to co mam mu do zaoferowania. Gdy trzymam w dłoniach nagrodę i widzę przed sobą zamiast psa - Smeagola wykrzykującego „My precious!!!”, to wiem, że mam coś naprawdę dla psa cennego.

Gdy iskra w oku psa zmieni się z czasem w płomień, a z płomienia powstanie pożar - dopiero wtedy uznaję, że jesteśmy w pełni gotowi ciągnąć temat szkolenia dalej i tworzyć zachowania/umiejętności w takiej formie jaka mi odpowiada i w sposób dla psa ciekawy i angażujący.

Pomijając znikomą funkcjonalność gnatów jako nagród, atrakcyjności prawdopodobnie nie można jej było odmówić. I tu duży plus dla właściciela - za to, że w ogóle wiedział co jego pies lubi zanim przyszedł na szkolenie, bo nie jest to w mojej praktyce trenerskiej standardem. Jeśli do skarbonki wkładasz byle g***o - to jak ją rozbijesz za jakiś czas rarytasa w niej raczej nie znajdziesz. (Kontynuacja w komentarzach)

Powiedziałeś obedience czy obiadek ?!?! Wchodzę w jedno i drugie !!!
26/04/2024

Powiedziałeś obedience czy obiadek ?!?! Wchodzę w jedno i drugie !!!

Czy kiedy prowadzisz auto i zatrzymujesz się na widok czerwonego światła - masz mroczki przed oczami, odczuwasz ostry bó...
26/04/2024

Czy kiedy prowadzisz auto i zatrzymujesz się na widok czerwonego światła - masz mroczki przed oczami, odczuwasz ostry ból w klatce piersiowej, zbiera Ci się na wymioty, masz zawroty głowy, całe ciało drży i oblewają Cię strumienie potów?

Nie?! To dziwne.

Czy naprawdę nie opuszczasz auta wykrzykując -
„Jezusie, ratuj !!! Jestem kompletnie bezradny i nie wiem co czynić !!!” ?

Przecież z tak wielu stron możemy dziś usłyszeć, że to klasyczne, nieuniknione objawy stresu związanego z perspektywą doświadczenia kary. Że wyuczona bezradność to naturalna, jedyna możliwa konsekwencja bycia wystawionym na doznanie czegoś niepożądanego/nieprzyjemnego/awersyjnego.

Ten wstęp jest zupełnie na serio. To nie jest śmieszne.

Bo na poważnie - i to nie jest dla mnie w ogóle zabawne - nie ma tygodnia, żeby nie zgłosił się do mnie przewodnik z psem, który dał sobie skutecznie wmówić, że gdy zatrzymujemy się na czerwonym świetle to nie dlatego, że grozi nam mandat, punkty karne czy zabranie prawa jazdy, ale dlatego, że za każde zatrzymanie na czerwonym dostajemy od policjanta premię - kilka stówek (ile to w zależności od tego jak szybko na czerwone zareagowaliśmy), dodatkowe punkty do dyspozycji w puli punktów karnych i czerwony pasek na prawie jazdy jako wyróżnienie. Innymi słowy, że jesteśmy motywowani do posłuszeństwa wobec ustalonych umową społeczną reguł wyłącznie nagrodami. (Kontynuacja w komentarzach)

„Możliwość zagubienia się to wielki przywilej. Bo oznacza, że nie jesteś uwiązany do łańcucha.”~ SadhguruBez względu na ...
25/04/2024

„Możliwość zagubienia się to wielki przywilej. Bo oznacza, że nie jesteś uwiązany do łańcucha.”
~ Sadhguru

Bez względu na to czy uczę moje psy czegoś zupełnie nowego - np. robię z nim sport i uczę konkretnego skilla, jak dynamiczne i precyzyjne podjęcie koziołka, czy coś w jego zachowaniu na co dzień chcę zmienić - np. żeby przestał rzucać się na spacerach na obce psy, jedna z rzeczy, która jest wspólna dla obu wyzwań to - brak pewności.

Czasem jest to brak przekonania, że to co robię wykonuję prawidłowo, czasem brak przekonania do tego czy to co robię, nawet jeśli to robię prawidłowo, przyniesie pożądany rezultat.

W obu przypadkach mogę być zmuszony do tego, żeby dokonać jakiejś modyfikacji, zmienić sposób postępowania. Wkroczyć na terra incognita. Brak pełnej kontroli nad rezultatem powoduje, że czuję się zagubiony. Błędy, które popełniam, konfuzję powiększają.

Robi się ciężko. Trudno, żebym w takiej chwili nie wątpił w siebie i sens tego wszystkiego co robię. Tak łatwo utrzymać morale i pozytywne nastawienie, gdy wszystko idzie po mojej myśli. Jak zachować optymizm, gdy wszystko idzie jak po grudzie?

Wszystkie wyrzeczenia, całe moje poświęcenie to cena, którą muszę zapłacić za moje marzenia.

A niepewność i błędy to warunek znalezienia klucza do zagadki. To lekcje, które muszę odrobić, żeby zasłużyć na dyplom. To kroki na terra incognita, które doprowadzą mnie do terra prometida. I pomogą, po tymczasowej eksploracji Krainy zwanej Chaos, odnaleźć chwilę wytchnienia w Krainie zwanej Porządek.

A potem cały cykl zaczyna się od nowa.
W ten sposób życie dba o to, żebym nie stał w miejscu.
Upewnia się, że dojrzewam. (kontynuacja w komentarzach)

Właśnie się przebudziłeś. Słyszysz jak Twój pies ziewa. Widzisz jak się przeciąga, otrzepuje. Podchodzi do Ciebie merdaj...
23/04/2024

Właśnie się przebudziłeś.

Słyszysz jak Twój pies ziewa.
Widzisz jak się przeciąga, otrzepuje.
Podchodzi do Ciebie merdając ogonem.
Czujesz na swoich dłoniach i twarzy smagnięcia jego języka.

A co czujesz na myśl o kolejnym dniu w którym będziesz mógł „robić rzeczy” ze swoim psem?

Czymkolwiek te rzeczy by nie były - poranne wylegiwanie się w łóżku, spacer po osiedlu, trening, wypad po sprawunki na miasto, do knajpy, albo wyjazd nad jezioro.

Poddenerwowanie? Irytacja? Wkurwienie?
Złość, gniew, wściekłość?
- bo problemy, które masz z psem utrudniają czerpanie jakiejkolwiek przyjemności z obcowania z nim?

Spokój? Błogość? Rozanielenie?
Entuzjazm? Radość? Ekscytacja?
- bo nie masz ze swoim psem żadnych problemów i obcowanie z nim to nieskalane pasmo przyjemności?

A może Twój pies daje Ci powody do, a tym samym - możliwość - odczuwania wszystkich tych emocji.

Dzięki niemu uświadamiasz sobie ich istnienie. Zadajesz pytanie o ich źródło.

Dlaczego to co mój pies robi budzi we mnie demona? Ale i dlaczego to co mój pies robi budzi we mnie anioła? Dlaczego jednej części mojego psa kompletnie nie akceptuję, odrzucam i „nie przyjmuję do wiadomości”, a inną obejmuję całym sobą?

Zyskujesz dystans, który pozwala Ci spojrzeć na swoje odczucia „z boku”. Namierzyć nawyki myślowe, wyobrażenia i przekonania, które za nimi stoją. Zastanowić czy Ci służą, czy nie są szkodliwe, czy zbliżają Cię do realizacji tego jak byś chciał, żeby Twoja codzienność z psem wyglądała.

Możesz teraz bardziej świadomie, w zgodzie ze sobą postanowić co ze swoimi emocjami zrobić. Jak ich „użyć”. Uczysz się lepiej sobie z nimi radzić, lepiej nad nimi panować i jeśli taka Twoja decyzja - zmieniać je.

Eksplorujesz swoją strefę komfortu - jej granice.

Dowiadujesz co jest dla Ciebie tak naprawdę cenne, za czym tęsknisz, czego pragniesz, co ma dla Ciebie wartość dla której byłbyś w stanie wiele poświęcić.

Wykorzystujesz energię z każdej emocji by żyć pełniej, mocniej i głębiej. Zaczynasz żyć uważniej, szczerzej i uczciwiej - względem siebie i swojego psa. Jesteś coraz bardziej obecny. Jesteś coraz „lepszym” człowiekiem. (Kontynuacja w komentarzach)

Obraz pt „Dwa psy i małpa.”Uwielbiam tą moją „samotnię”. Tutaj piszę, czytam, robię swoje workouciki, ćwiczę z psami, me...
20/04/2024

Obraz pt „Dwa psy i małpa.”

Uwielbiam tą moją „samotnię”.

Tutaj piszę, czytam, robię swoje workouciki, ćwiczę z psami, medytuję i tutaj też najlepiej mi się robi „nic”.

Wychodzę stąd tylko na treningi z moimi psami, z klientami, no i jak Ela wygoni ;-)

Mimo, że dzięki miłości do psów mam w sobie też coraz więcej miłości do ludzi, to wciąż najlepiej czuję się sam ze sobą. Chociaż to takie udawane bycie samemu ze sobą, bo zawsze z czterema łapami u boku. Dzięki nim w swoim dorosłym życiu nie doświadczyłem już nigdy więcej prawdziwej samotności - tej samotności nie do zniesienia, która mnie zamęczała, zanim psy przyszły mi na ratunek.

„Posadzę dziecko na krześle. Na stole przed nim położę cukierek. Powiem, że jak wyjdę z pokoju, może go zjeść. Ale poinf...
20/04/2024

„Posadzę dziecko na krześle.
Na stole przed nim położę cukierek.
Powiem, że jak wyjdę z pokoju, może go zjeść.
Ale poinformuję je też, że może powstrzymać się od pokusy, poczekać 15 minut aż wrócę - i wtedy dostanie w nagrodę drugi.”

Autorem tego okrutnego ;-) pomysłu jest nestor badań nad samokontrolą - Walter Mischel z Uniwersytetu Stanfordzkiego, a eksperyment z lat 60-tych XX wieku przeszedł do historii psychologii jako tzw „Test pianki marshmallow”. Test mierzył zdolność do odraczania gratyfikacji - rezygnowania z natychmiastowej przyjemności, powstrzymywania impulsu do „dogodzenia sobie” na rzecz atrakcyjniejszej nagrody mającej nastąpić w przyszłości.

Zaledwie 1/3 badanych dzieci była w stanie stawić czoła pokusie zerwania zakazanego owocu dostatecznie długo, by odebrać nagrodę w postaci kolejnej porcji słodkości. Walter Mischel śledził losy badanych dzieci, gdy te już dorosły i mógł się przekonać, że te z nich, które przeszły próbę woli, wykazywały potem lepsze wyniki w nauce, miały większe poczucie własnej wartości, wyższą pewność siebie, lepiej radziły sobie ze stresem i bolesnymi emocjami, rzadziej popadały w nałogi oraz łatwiej przychodziło im osiąganie wyznaczanych sobie celów w porównaniu z tymi, które nie dały rady oprzeć się pokusie. Eksperyment dotyczący umiejętności odraczania przyjemności wskazywał na korelację wytrwałości dziecka z jego szansą na udane życie osobiste, rodzinne, społeczne, zawodowe.
(kontynuacja w komentarzach)

„Tomek! Mam za*****ty pomysł! Pobawmy się brudną skarpetką Eli!”„Guśka, daj mi spokój, jestem zajęty, robię na jutro kol...
19/04/2024

„Tomek! Mam za*****ty pomysł! Pobawmy się brudną skarpetką Eli!”

„Guśka, daj mi spokój, jestem zajęty, robię na jutro kolejną czarną karteczkę !”

„A jej gumką do włosów?!”

„Ela!!! Zamknij proszę łazienkę!”

19/04/2024

Ostatnio rozpieszczałem Was codziennie czarnymi jak podwójne espresso karteczkami ze „złotymi” myślami, ale kolejna dopiero jutro, bo Gunia powiedziała, że tekst może poczekać, a głaskanie piesełka nie. No i Ela mówi, że wypad do Ikei też nie cierpi zwłoki ;-) Dobrego dnia!

Wyobraź sobie, że wsiadasz do samolotu lecącego do Berlina. W połowie trasy pilot nagle informuje pasażerów, że jednak z...
18/04/2024

Wyobraź sobie, że wsiadasz do samolotu lecącego do Berlina. W połowie trasy pilot nagle informuje pasażerów, że jednak zmienił zdanie - nowy kierunek to Bejrut. „Ale jak to?!?!” - wszyscy zadają głośno pytanie. A pilot na to: „Przecież też na „Be’’ - więc co za różnica?!’’.

Gdzie zmierza Twój pies, jaki cel ma przed oczami, gdy słyszy komendę „do mnie”? Czy zawsze trafia do miejsca przeznaczenia, czy raz jest to Berlin, raz Bejrut, innym razem Bergamo, a kolejnym Bełchatów.

Zależy to od tego czy jesteś pilotem, który „w locie” zmienia zdanie i nie trzyma się raz obranego kierunku, czy może takim, który jak powie, że wylądujecie w Benares, to faktycznie, bez zbędnych, wprowadzających zamieszanie i konfuzję detour’ów, zakończycie podróż w świętym mieście Śiwy.

Co oznacza Twoje „do mnie” dla Twojego psa? Zanim odpowiesz na to pytanie - zadaj sobie inne. Co dla CIEBIE oznacza „do mnie” - czego konkretnie oczekujesz od swojego psa? Żeby odszedł od bodźca, którym się interesuje? Żeby ruszył z miejsca? Żeby przybiegł po nagrodę? Żeby zbliżył się chociaż na parę kroków? Żeby zaczął biec w Twoim kierunku? Żeby znalazł się blisko Ciebie? Żeby usiadł przy Tobie? Żeby spojrzał na Ciebie? Żeby chwilę przy Tobie postał? Żeby poczekał na kolejną wskazówkę? Co konkretnie oznacza „do mnie”? Jeśli Ty, pilot, nie jesteś przekonany, gdzie dokładnie masz zamiar polecieć, to nie dziw się, że pies zwleka z wejściem na pokład samolotu… Ja też wolałbym iść do Benares na piechotę, niż ryzykować lot z pilotem dla którego Benares i Belgrad to jedno i to samo.
(kontynuacja w komentarzach)

Środa, godz.21:30. Staruszku, mamy taki deal: odkładasz książkę na bok, podnosisz dupe z pufy, robisz nam dzisiaj drugi ...
17/04/2024

Środa, godz.21:30. Staruszku, mamy taki deal: odkładasz książkę na bok, podnosisz dupe z pufy, robisz nam dzisiaj drugi trening obedience. A my jutro dajemy Ci dłużej pospać. Wchodzisz w to?

Czy zdarzyło się Wam być w restauracji, zjeść bardzo smakowity posiłek, ale doświadczyć tego, że zgorzkniały, znudzony, ...
17/04/2024

Czy zdarzyło się Wam być w restauracji, zjeść bardzo smakowity posiłek, ale doświadczyć tego, że zgorzkniały, znudzony, nienawidzący swojej pracy kelner podał Wam owo danie z taką miną i w taki sposób jakby serwował Wam g***o na plastikowej tacce?

Mi się zdarzyło kilkukrotnie. Smaku dania mi to nie popsuło, ale co tu ukrywać, jest to niesmaczne doświadczenie - kolejny raz już raczej niechętnie wracałem w to miejsce.

Ale mam też w pamięci scenkę z totalnie przeciętnego, żeby nie powiedzieć obskurnego, baru do którego poszliśmy ze znajomymi po zawodach agility:
- Co by nam Pan najbardziej polecał z menu? - zapytała okrągłego, uśmiechniętego od ucha do ucha kelnera moja koleżanka.
- Powiem Państwu uczciwie. W tym barze najlepszy jest … kelner - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

Przeuroczy Pan, który całym sobą mówił, że kocha ludzi, swoją pracę, i z całą pewnością sądząc po gabarytach jedzenie też, częstował nas takimi punchline’ami co chwila. Pluliśmy jedzeniem na prawo i lewo, nie dlatego, że było obrzydliwe, tylko ze śmiechu. Nie mam bladego pojęcia co wtedy zamówiłem - biorąc pod uwagę, że była to jakaś przydrożna zabita dechami speluna, zjadłem prawdopodobnie g***o na plastikowej tacce. Ale powiem Wam uczciwie, bo akurat to bardzo dobrze pamiętam - smakowało wybornie! Kelner sprzedał mi to g***o w taki sposób, że wychodząc byłem przekonany, że zjadłem właśnie posiłek w jednej z paryskich restauracji nagrodzonych trzema gwiazdkami Michelin.

Po tej przystawce, przejdźmy do dania głównego:

Kiedy nagradzasz swojego psa - czy robisz to na odpierdol czy wkładasz w to serce?

Po prostu odhaczasz kolejne zadanie, bo tak trzeba i tak kazał trener na lekcji? Czy jarasz się możliwością nagrodzenia psa bardziej niż on sam na perspektywę jej otrzymania?
(kontynuacja w komentarzach)

Jeśli Twój pies na spacerach interesuje się wszystkim tylko nie współpracą z Tobą i zachowuje się tak jakbyś był do nicz...
16/04/2024

Jeśli Twój pies na spacerach interesuje się wszystkim tylko nie współpracą z Tobą i zachowuje się tak jakbyś był do niczego mu niepotrzebnym tłem - być może ma rację. Czy pokazałeś mu kiedykolwiek, że możesz mu być do czegokolwiek potrzebny? Mam tu na myśli nie tylko zaspokajanie potrzeb, a tym bardziej spełnianie zachcianek, ale bycie źródłem informacji dotyczącym tego co psu służy, a co nie, punktem odniesienia w konfliktowych sytuacjach, „obiektem” na którym warto się skupiać i wchodzić z nim w interakcje.

Jednym z „moich” sposobów w jaki rozwijam u psa przekonanie, że może zacząć ze mną konwersację i że warto komunikować mi swoje potrzeby jest to w jakiej stylówce je prowadzę szkoleniowo przez pierwsze miesiące pobytu u mnie (i co kontynuuję w mniejszym lub większym stopniu przez całe życie psa). Mam na myśli to, że wcielam się w rolę myśliwego, który poluje na okazje do nagrodzenia psa, gdy ten akurat prezentuje zachowanie, które chciałbym, żeby częściej prezentował i które często (ale absolutnie nie zawsze i nie tylko!!!) będzie w przyszłości elementem/bazą do budowania umiejętności z zakresu posłuszeństwa. Wyłapuję te momenty zaznaczając je pochwałami i nagradzam (sobą - interakcją, współuczestniczeniem w tym co pies robi, smakołykami, zabawą zabawką, czy dostępem do środowiska, eksploracją). Nie padają żadne komendy, nawet nie podkładam słów pod to co pies robi - pies prezentuje zachowanie (np. spontanicznie biegnie w moją stronę, albo staje w miejscu 50 metrów ode mnie i spogląda na mnie), a ja jedynie go informuję - „widzę to i chcę żebyś wiedział, że to mi się bardzo podoba, a jak mi się podoba, to dzieją się fajne dla Ciebie rzeczy!”. (kontynuacja w komentarzach)

Dzisiaj w odwiedziny do wujka przyszła  . Jestem jej prawowitym wujkiem, bo to ja Deltę Michałowi „podsunąłem” pod nos. ...
15/04/2024

Dzisiaj w odwiedziny do wujka przyszła . Jestem jej prawowitym wujkiem, bo to ja Deltę Michałowi „podsunąłem” pod nos. I mimo, że Michał trochę utyskiwał z początku, że podłożyłem mu świnię, bo wychów tego stworzonka do łatwych nie należał, to wiem, że teraz tego prosiaka by nie zamienił na nikogo innego.

Tak, chwalę się tym, bo jestem dumny zarówno z Delty, jak i z Michała, a zwłaszcza z nich jako pary. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do ich rozwoju i że jeszcze tyle nieznanego i nowego przed nami. Tak bardzo do siebie pasują, że o wujostwo konkurować może co najwyżej Wszechświat, biorę pod uwagę, że to mógł być jego cichy plan ;-) I odkąd są razem wszystko wskazuje na to, że był.

-  Co zobaczyłeś u tych ludzi w lesie? -  Nie rozumiem.- Strach. Wielki zżerający ich strach. Wszyscy byli nim zarażeni....
15/04/2024

- Co zobaczyłeś u tych ludzi w lesie?
- Nie rozumiem.
- Strach. Wielki zżerający ich strach. Wszyscy byli nim zarażeni. Zauważyłeś? Strach jest jak choroba. Wpełznie do duszy każdego kto się z nim zetknie. Twój spokój też już zakłócił. Wychowałem Cię tak żebyś nie ulegał strachowi. Wyrzuć go ze swego serca. I nie przynoś do wioski.

Powyższy dialog pochodzi z filmu „Apocalypto”. To rozmowa między ojcem, a synem w którym ten pierwszy uświadamia syna o „zaraźliwej” naturze emocji. Emocje to w końcu energia w ruchu (słowo pochodzi od łacińskiego e movere, „w ruchu”) i niezwykle ważny składnik komunikacji społecznej. Jako właścicieli border collie, psów które z natury mają „nerwy na wierzchu” doświadczyłem wielokrotnie jak mój stan emocjonalny wpływa na ich samopoczucie. Za dawnych lat kiedy jeszcze dorabiałem sobie niezbyt fascynującą mnie pracą za biurkiem w korpo (żeby mieć co przepuścić na zawody i seminaria ;-), gdy wracałem do domu i moja Lola nie podchodziła do mnie na przywitanie to uświadamiałem sobie momentalnie - „no tak, miałem wyjątkowo gówniany dzień w pracy” ;-). Właściwie po jej stanie emocjonalnym rozpoznawałem swój własny - nie bez przyczyny mówi się, że psy to nasze zwierciadła (ale o tym może innym razem).

Zaraźliwe są nie tylko te negatywne emocje, ale i pozytywne, jak radość (kto był kiedykolwiek na meczu lub koncercie mógł doświadczyć tego w skali makro ;-). Możemy, i powinniśmy to wykorzystywać w treningu z psem. Tymczasem, gdybym miał wskazać największe słabości moich klientów to niedostateczne wykorzystanie emocji w życiu/pracy ze swoim czworonogiem lub wręcz ich kompletne bagatelizowanie.
(kontynuacja w komentarzach)

Prawo przyciągania to teoria, która mówi, że naszymi myślami kształtujemy naszą rzeczywistość. Myśl to magnes - przyciąg...
14/04/2024

Prawo przyciągania to teoria, która mówi, że naszymi myślami kształtujemy naszą rzeczywistość. Myśl to magnes - przyciągasz to o czym myślisz. A więc ukierunkowanie ich w pożądaną przez Ciebie stronę powinno sprawić, że będziesz miał więcej tego czego chcesz. Rzecz jasna samo myślenie roboty nie zrobi - musi być poparte wyrobieniem w sobie nowych nawyków, pracą nad zmianą szkodliwych ograniczających przekonań, decyzjami za którymi pójdą w ruch określone działania.

Jak ten z pozoru ezoteryczno-mistyczny hokus-pokus spopularyzowany przez m.in. Rhondę Byrne w książkowym hiciorze pt „Sekret” odnieść do przyziemnej praktyki naszego psiego mikro-światka?

Kiedy przychodzi do mnie klient z psem, zapytany o to nad czym chciałby ze mną popracować zazwyczaj wymienia rzeczy, których chciałby mniej w zachowaniu swojego psa:
żeby przestał ciągnąć na smyczy
żeby przestał uciekać, gdy jest wołany
żeby przestał rzucać się z ujadaniem na mijane psy
żeby przestał ganiać za rowerami
….

I nie kłócę się z tym, że między innymi taka moja rola, żeby dać uczniowi techniki i narzędzia służące temu by częstotliwość i intensywność tych zachowań uległa conajmniej zauważalnemu zmniejszeniu, a najlepiej całkowicie ustąpiła.

Niemniej na pewnym etapie lekcji zadaję pytanie klientowi - „Czy zwróciłeś uwagę, że Twój pies w trakcie naszego spotkania kilkukrotnie:
szedł na luźnej smyczy
podążał w Twoim kierunku
ignorował mijane psy
odpuścił pogoń za rowerem
…?
(kontynuacja w komentarzach)

„Panie Tomku, chcę mieć wreszcie święty spokój” - zdarza mi się słyszeć na zajęciach. I rzecz jasna zdarzają się psy, kt...
13/04/2024

„Panie Tomku, chcę mieć wreszcie święty spokój” - zdarza mi się słyszeć na zajęciach. I rzecz jasna zdarzają się psy, które ten święty spokój - rozumiany jako czysta przyjemność, bezkonfliktowa lekkość wspólnego bytu - swoim właścicielom zapewniają. Ale takie pieski nie przychodzą do mnie na szkolenia.

Oczywiście, każdy z nas ma prawo czego innego oczekiwać od przygody pt „pies w moim życiu”. Jeden bierze psa, bo ma nadzieję, że pies wprowadzi w jego życie więcej spokoju i stabilizacji, inny bo ma nadzieję, że pies wprowadzi w jego życie zawieruchę i rozpierdol (lub co najmniej choć trochę zmian wprowadzi w zbyt przewidywalną codzienność ;-). Po prostu ja zdecydowanie należę do tej drugiej kategorii.

To problemowe zachowania moich psów, ów „rozpierdol”, przyczynił się najbardziej do mojego rozwoju jako trenera, ale i wspomógł w pracy nad pozatrenerskimi, człowieczymi niedoskonałościami. Może nie jestem jeszcze wzorem cierpliwości, ale dzięki moim psom potrafię wcisnąć parę głębszych oddechów, zanim włączy się we mnie choleryk. Może nie jestem idealnym przykładem opanowania, ale dzięki moim psom panowanie nad emocjami przychodzi mi łatwiej. Może nie jestem chodzącą definicją zdyscyplinowania, ale dzięki moim psom wypełnianie obietnic złożonych samemu sobie wychodzi mi coraz lepiej. Mógłbym naprawdę bardzo długo jeszcze przed Wami obnażać moje słabości, które dzięki nieraz niezwykle mozolnej, uciążliwej pracy z moimi psami ulegają stopniowej poprawie.

Osoby, które cenią sobie spokój i stabilizację z psem (w sumie to kto z nas psiarzy, nawet tych z plemienia „żeby się zabawić trzeba kogoś zabić”, chociaż od czasu do czasu sobie jej nie ceni 😉 znajdują zapewne pole do pracy nad tymi aspektami o których wyżej wspominam gdzie indziej. I to jest totalnie OK, wcale nie uważam, że pragnienie wiecznego urlopowego chillu ze swoim psem jest w jakikolwiek sposób „gorsze”! Jedyne, co chcę przekazać to, że rozpierdol i zawierucha w codziennym życiu z naszym psem mają w sobie ukryte bardzo cenne skarby. I psy „problemowe” pozwalają nam je odkryć.

Inspiracją do tych psiemyśleń jest cytat Huntera S. Thompsona:

„Życie nie powinno być podróżą do grobu z zamiarem przybycia na miejsce bezpiecznie i w ładnym, dobrze zachowanym ciele. Chodzi raczej o to, by dać się wystrzelić z okrętowego działa i przylecieć w chmurze dymu, zużyty i zniszczony, krzycząc na całe gardło: Łał, ale jazda!”

A więc - życzę Ci jazdy bez trzymanki! Najlepiej w towarzystwie psa!

Umiejętności z posłuszeństwa to umiejętności służące uniknięciu problemów. Nie uczę posłuszeństwa po to, żeby pies był p...
10/04/2024

Umiejętności z posłuszeństwa to umiejętności służące uniknięciu problemów. Nie uczę posłuszeństwa po to, żeby pies był posłuszny, ale dlatego by lepiej sobie radził w trudnych sytuacjach na co dzień. Gdy żyjemy z psem w mieście - sytuacji takich nie brakuje. Podobnie jak rodzic nie uczy dziecka, żeby mówiło „dzień dobry”, „dziękuję”, „przepraszam” po to żeby było grzeczne, tylko chce żeby dziecku łatwiej było się odnaleźć w społeczeństwie, żeby było akceptowane, lubiane, żeby przyjemnie było z nim obcować, żeby umiało nawiązywać relacje i komunikować się, żeby lepiej rozumiało innych i odnosiło się do nich z szacunkiem i tego szacunku w zamian mogło oczekiwać.

Wczoraj na naszym spacerku socjalno-treningowym było różnorodnie rasowo - owczarek niemiecki, owczarek belgijski malinoi...
10/04/2024

Wczoraj na naszym spacerku socjalno-treningowym było różnorodnie rasowo - owczarek niemiecki, owczarek belgijski malinois, cairn terrier, sznaucer olbrzym, border collie i whippet.

Każdy dźwiga na spacerach swój "krzyż": agresja, lękliwość, reaktywność, braki w posłuszeństwie i kompetencjach społecznych, czy też nadmiar słodyczy - jak u naszej whippetki Kiwi ;-). Ale grupą łatwiej ten ciężar unieść!

Dziś moje córeczki były na randce, a że wszystkim się dzielą to i Dzikiem się podzieliły ;-) Trochę go zajechały, ale Dz...
08/04/2024

Dziś moje córeczki były na randce, a że wszystkim się dzielą to i Dzikiem się podzieliły ;-) Trochę go zajechały, ale Dzik nie zraził się i w piątek powtórka z .se 🤟 Świadkuje przygodom Dzika i jego Asi i ich historia jest dla mnie dużą inspiracją - przypomina jak ważne jest by walczyć o marzenia i bezwarunkowo kochać. Dzięki Asiu za to, że pozwoliłaś mi być częścią tej przepięknej historii!

Z Rari pracujemy nad tym by przywołanie było pewniejsze, chodzenie na smyczy luźniejsze i podążanie przy nodze równiejsz...
03/04/2024

Z Rari pracujemy nad tym by przywołanie było pewniejsze, chodzenie na smyczy luźniejsze i podążanie przy nodze równiejsze. A wszystko to po to by życie w mieście było … łatwiejsze. Dla niej i jej przewodniczki Agaty, która z Rari tworzy przemiły dla trenerskiego oka duet. Jest między dziewczynami mięta i pachnie nią aż na kilometr. Cieszę się na współpracę z nimi, bo to „inwestycja”, która bardzo szybko się zwraca :-) Agata wie czego chce - teraz tylko kwestia przekonać Rari, że warto wspólnie do tego celu dążyć ;-)

Nie Jagunia, w tym domu akurat Ty to jesteś ostatnia, która tego potrzebujesz 🫣
02/03/2024

Nie Jagunia, w tym domu akurat Ty to jesteś ostatnia, która tego potrzebujesz 🫣

Whisky podobnie jak ja ma fetysz na nakrycia głowy ;-) Na każdą lekcję przywdziewa coś nowego ze swojej kolekcji. A jej ...
09/02/2024

Whisky podobnie jak ja ma fetysz na nakrycia głowy ;-) Na każdą lekcję przywdziewa coś nowego ze swojej kolekcji. A jej Magda ma fetysz na sprawianie przyjemności znajomym i tym razem padło na mnie - tak, nawet taka chudzina jak ja grzeszy w tłusty czwartek ;-) Dzięki Magda! :-*

3 szoguny po wspólnym spacerze socjalizacyjno-wychowawczo-treningowym. Jeszcze nie tak dawno temu Gunia i Osa potrzebowa...
15/12/2023

3 szoguny po wspólnym spacerze socjalizacyjno-wychowawczo-treningowym. Jeszcze nie tak dawno temu Gunia i Osa potrzebowały towarzyszy, którzy im w takich spacerach pomagali. Teraz to one towarzyszą mi, żeby pomagać psom klientów. Z uczennic stały się nauczycielkami. Dziękuję Kochane Szogunice 🧙‍♀️🐝

Dzisiaj na kolejną lekcję zawitał do mnie Grey. Oprócz tego, że to przepiękny pies, totalnie w moim „typie”, to ma w sob...
10/12/2023

Dzisiaj na kolejną lekcję zawitał do mnie Grey. Oprócz tego, że to przepiękny pies, totalnie w moim „typie”, to ma w sobie to „coś” - miks mądrości, wrażliwości, dobroci i słodkości. I czegoś co mi ciężko nazwać, co widzę, gdy patrzę w jego piękne oczy.

Taki klasyk odkopałem wczoraj - jedna z pierwszych książek o szkoleniu psów jaką przeczytałem. Pan Brzezicha był oficere...
06/12/2023

Taki klasyk odkopałem wczoraj - jedna z pierwszych książek o szkoleniu psów jaką przeczytałem. Pan Brzezicha był oficerem Wojska Polskiego, ułanem, szkoleniowcem „starej daty”, reprezentantem „starej szkoły”, więc nie jest to lektura łatwa ;-), gdy się ją czyta w 2023 roku. Mimo zaprezentowanego w książce topornego, drewnianego stylu szkolenia, jak na dzisiejsze standardy „przemocowego”, miło w paru akapitach przeczytać jak Pan Antoni zwraca uwagę, że przewodnik musi nad sobą panować, mieć nie tylko wobec psa, ale i wobec siebie wysokie wymagania i jak uważnym trzeba być stosując względem psa przymus by nie popsuć z nim relacji. Dzisiaj wielu uznałoby Brzezichę za zwyrola, a jego książki kazało palić na stosie. A ja sobie myśle - co o nas będą mówić szkoleniowcy kolejnej ery jak nas już nie będzie a zostaną nasze blogi, vlogi, podcasty…
PS: jest i rozdział o szkoleniu psów przewodników, o czym kompletnie zapomniałem - a tak bardzo mi brakowało materiałów edukacyjnych dotyczących tematu jak zaczynałem stawiać pierwsze kroki. Ale może i dobrze, że byłem zdany sam na siebie ;-)

Ostatnio zbyt na poważnie tu u mnie było, same psy przewodniki i ciężka praca, więc dla równowagi Gunia i Osa i ... niez...
04/12/2023

Ostatnio zbyt na poważnie tu u mnie było, same psy przewodniki i ciężka praca, więc dla równowagi Gunia i Osa i ... niezwykle wartościowe life-saving skills ;-), czyli sztuczkowa dłubaninka, która tu i ówdzie kiedyś zaprocentuje. A nawet jeśli nie to dla samego zacieszu warto ;-)

Adres

Jaśminowa 6
Warsaw
02-717

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 13:00 - 22:00
Wtorek 13:00 - 22:00
Środa 13:00 - 22:00
Czwartek 13:00 - 22:00
Sobota 11:00 - 16:00
Niedziela 11:00 - 16:00

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy KROGI dog training Tomek Jakubowski umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do KROGI dog training Tomek Jakubowski:

Widea

Udostępnij

Kategoria

Our Story

„Są takie zbiegi okoliczności, które przypominają wyrafinowany plan.” (Andrzej Stasiuk)

Witaj!

Każdy ma swoje własne zbiegi okoliczności. Kilka moich doprowadziło mnie do tego czym teraz zajmuję się na co dzień – szkoleniem psów.

Plan jest tak bardzo wyrafinowany, że sam bym nie podołał. Dlatego dostałem do pomocy kompanów – gromadę czworonogów. Na stronie tej dowiesz się o naszych poczynaniach.