Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Tylko las może z nim konkurować. Ale po co konkurować jak można współpracować ;-)
Kocham las. Tylko gdyby nie te wkurw… hałasy helikopterów…
Dzisiaj tuż po treningu z dziewczynami Wszechświat do mnie przemówił ;-) Ponieważ jak to facet, subtelności nie czytam, więc przekaz był bardzo dobitny i wyraźny ;-)
Tęcza to symbol oznaczający nadejście dobrych wieści, które mogą zmienić życie. Zwiastuje nowy początek i obietnicę od Wszechświata, że będzie dawał wsparcie na nowej ścieżce. To zachęta od przewodników duchowych by przezwyciężać lęki i podejmować się nowych wyzwań. Oznacza, że okres kłopotów w życiu mija. Inspiruje do pozytywnych myśli, pracy nad wewnętrzną równowagą i zaufania do biegu życia.
Przyjmuje do wiadomości i dziękuję 👊
Ostatnio rozpieszczałem Was codziennie czarnymi jak podwójne espresso karteczkami ze „złotymi” myślami, ale kolejna dopiero jutro, bo Gunia powiedziała, że tekst może poczekać, a głaskanie piesełka nie. No i Ela mówi, że wypad do Ikei też nie cierpi zwłoki ;-) Dobrego dnia!
Jak nie kochać tych obi-dance’ów. W samej tylko jednej cząstce każdego ćwiczenia jest tyle dłubania - w wypadku „nowego”, to żeby w drodze do pachoła nie było łuku, żeby obieganie było ciasne, żeby w drodze powrotnej pies wracał możliwie na wprost nas, żeby zatrzymał się jakby miał przed sobą ścianę, a w kolejnej powtórce nadal chciał po obiegnięciu szybko do nas biec bez przyczajek. I przychodzą mi w tym momencie do głowy słowa Cormaca McCarthy’ego - „Cokolwiek co nie zajmuje całych lat Twojego życia i niemal nie doprowadza Cię do samobójstwa jest niewarte robienia.”
Bzzzzzz 🐝 Podkręcam tą prędkość do kwadratu u Oski, bo pastuszek wolałby czołgać się w drodze do zatrzymania, ale zaczynam widzieć światełko w tunelu. PS: i na filmiku słychać, że jesteśmy z Elą bardzo zgodnym małżeństwem. 🤭😂
I jeszcze trochę z archiwum zimowego - Gunia aka Lady Puszka i dłubanina w „nowym” i nad alternatywną techniką na siad w marszu, bo się cały czas zdecydować nie mogę co bym chciał ;-)
Kilka maznięć pędzla w procesie tworzenia dzieła pt. obedience ;-) w wykonaniu Guni aka Puszolotki (nie pytajcie skąd ta ksywa, długa historia).
Rzeźba pt „waruj w marszu” rodzi się w bólach. Jak sporo rzeczy w obi ;-) Nie zamieniłbym tego bólu na żaden inny i przyjmuje w każdych ilościach bez znieczulaczy <3
Z archiwum X: Gutek „Stworkus Osobliwus” w swoim naturalnym habitacie ;-) Kocham Cię Bracie i każdego dnia dziękuję za to co mi dałeś. Staram się najlepiej jak mogę nieść dalej to czego mnie nauczyłeś. Jak i ja wrócę do Domu to idziemy znowu na 3 godzinny spacer, bo będziesz musiał mi opowiedzieć, co przez te lata zdążyłeś tam na górze odpier….. Bo Ty stary cwaniaku, wszystko tu widzisz co ja montuję, i nawet w snach mi nie dajesz spokoju. Mam nadzieję, że Ci się podoba to co widzisz. ❤️
I obediencowe agility, bo jesteśmy multiinstrumentalistami ;-) PS: tak, cały czas mylę ich imiona …
I kolejny obikowy mini-kroczek. Przedkomenda na prawy aport i namierzanie koziołka pod aporty kierunkowe w obi.
Dłubanina w „stój” w marszu do obedience. Sam nie wiem co z tego wylezie, ale chętnie sprawdzę ;-)
Polecajka książkowa od Serca. Z początku zadania proponowane w książce budziły opór - „takie proste, że aż głupie, i w ogóle nie ma sensu, bo co mi to da”. Jak dobrze czasem uciszyć „siebie”, pozwolić sobie odpuścić „siebie”. Bo to bardzo pomaga, a może i jest warunkiem kreatywności - zapomnieć o tym co się wie, i rzucić się w nieznane. A do towarzystwa znakomicie pasuje zielona herbata z mango i pigwą ;-)