24/08/2021
Tylko nie piszcie, że wszystko może się zdarzyć, że koty są zdolne, że lepiej kota pilnować...
NIE - zabezpieczenia muszą być solidne, by kot mógł swobodnie z nich korzystać.
Na rynku dominują siatki sznurkowe, które NIGDY nie są w pełnie bezpieczne. Nadają się tylko przeciw ptakom tak naprawdę.
więcej: https://kotyumagdy.wordpress.com/2015/07/23/maly-rysio-spadl-z-balkonu-powod-beznadziejneprofesjonalne-zabezpieczenie-siatka-przeciw-golebiom/
i tu: https://kotyumagdy.wordpress.com/2016/09/11/uwaga-na-siatki-sznurkowe-c-d/
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=3164814580470171&id=1732979206987056&__cft__[0]=AZVHYWNmTfxiz5xMA8pzxeJ3PPpWU6Q3MLF-j0z5UsBetQPLgAHxnmiKQ6sJPkANwqzKEBvQ-62n0fBoYt1eqskV7vLPqpUpo9RTzk7KLyvRnFzT3XceV2u64EezGjTzmKF4h2W7krttdFzxMLRQcqbc&__tn__=%2CO%2CP-R
Jestem załamana. Nawet nie wiem jak o tym napisać.
Tydzień temu Złota Kota poszła do adopcji. Dziś w nocy wypadła z balkonu z 9 piętra.
Nie przeżyła.
Balkon był osiatkowany, z informacji jakie otrzymałam wypadły kołki ze ściany na których zamocowana była siatka. Przez tel. usłyszałam, że kotka się czegoś przestraszyła, rzuciła się na siatkę balkonową, siatka puściła i kotka wypadła.
Jestem zrozpaczona i wściekła. Chyba najbardziej na siebie. Bo do tej adopcji nie powinno dojść.
Dom średnio mi się podobał na wizycie przed adopcyjnej. Balkon był wprawdzie osiatkowany /samodzielnie/, ale jakoś tak niezbyt profesjonalnie – dwa rodzaje siatek, jakieś niedoróbki, szczeliny z boku, które miały być poprawiane.
Dlaczego zgodziłam się na tę adopcję?
Teoretycznie nie miałam się do czego przyczepić – balkon osiatkowany, opieka dobra, karmienie dobrymi karmami, kot towarzysz zadbany i zadowolony. Jakieś światełko mi gdzieś mignęło, że średnio mi się to wszystko podoba, ale chyba stępiła mi się intuicja, bo zgodziłam się na adopcję. Nie powinnam się zgodzić ze względu na ten balkon, bo zabezpieczenia powinny być solidne, nie budzące wątpliwości, zwłaszcza na wysokim piętrze.
Jedną swoją decyzją zabiłam kota.
Dlaczego tym razem nie posłuchałam intuicji?
Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Choć wiem, że to wypadek, że nie mogłam tego przewidzieć itd. itp., to i tak nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zabrałam kotkę ze wsi, kotka dzielnie odkarmiła i odchowała kocięta i umarła w tak przerażający sposób. Przez ludzkie błędy i decyzje.
Żałuję ogromnie że doszło do tej adopcji. Choć mój żal niczego już nie zmieni.
Żałuję, że nie nalegałam, żeby kotka trafiła do mnie – taki był plan awaryjny, że jak maluchy znajdą domy, a kota nie, to wróci do mnie. Nawet została już zaszczepiona na białaczkę w razie takiej sytuacji. Ale chciałam dać jej szansę na normalny dom. A skończyło się tragicznie.
Pęka mi serce, jak myślę o tej drobnej, delikatnej koteczce, która tak powoli nabierała zaufania do ludzi i tak ładnie się otworzyła na ludzi. Której życie zależało od moich decyzji. Niczemu winne stworzenie, które przypłaciło życiem złe decyzje i błędy człowieka.
Jestem zrozpaczona.
Jestem wściekła, jestem smutna, rozżalona.
Nie potrafię wyrazić, jak głęboki żal czuję.
Mam ochotę krzyczeć.
Ale to i tak niczego nie zmieni. Życia kotce nie przywróci.
:'(
________
Wycofuję się z adopcji kotów.
Zawsze byłam uznawana za wymagającą i czepiającą się szczegółów, jak miałam jakieś wątpliwości nie wydawałam kota do adopcji.
Co więc stało się z moją intuicją?
Dlaczego zgodziłam się na tę adopcję?
Żeby się nie czepiać? Bo większość rzeczy była w porządku?
Mam dość rozmawiania z ludźmi i tłumaczenia im dlaczego zabezpieczenia są ważne i dlaczego muszą być solidne. Ludzie i tak zawsze wiedzą lepiej.
Nie chcę więcej brać takiej wielkiej odpowiedzialności za czyjeś życie.
Koty, które są u mnie już u mnie zostaną.
Nie chodzę więcej na żadne wizyty przed adopcyjne.
Mam dość.
Może się wypaliłam i nie umiem już rozmawiać z ludźmi, obiektywnie oceniać, używać swojej intuicji i podejmować trafnych decyzji.
I wiem, że samobiczowanie się jest bez sensu i nic nie zmieni.
Ale nic na to nie poradzę, że tak właśnie się czuję.
________
Zabezpieczajcie okna i balkony!
I róbcie to solidnie, a nie na odwal.
To nie są żarty. To nie fanaberia ani głupie wymogi fundacji.
To podstawa zapewnienia bezpieczeństwa żywemu stworzeniu, za które wzięło się odpowiedzialność.
Nieosiatkowany balkon czy niezabezpieczone okno to igranie ze śmiercią, kompletna nieodpowiedzialność i zabawa życiem żywej istoty.