
02/04/2023
W internetach natrafiłem na taki to oto artykuł jak na zdjęciu.
Wiadomo, że dzisiaj to clickbaity i emocje się sprzedają, a jak zawsze pojawia się zwierzę to już w ogóle – chyba nawet lepiej się klika niż chore dziecko.
Nie jest to pierwszy z artykułów, na który natrafiłem o podobnym wydźwięku. Niezależnie od treści która jest w nim dalej pojawia się pewien schemat:
1. Chore zwierzę w środku nocy lub w weekend
2. Dramat opiekunów
3. Nikt nie odbiera telefonu
4. Dyskusja na wywołanie komentarzy czy MUSI powstać lecznica całodobowa.
Otóż moi drodzy, już Wam Przemek wszystko tłumaczy. Zapewniam Was, że info z pierwszej ręki, bo w niejednej całodobówce w Polsce udało mi się zarwać noc. Często też pracowałem jak zwykłem o sobie mówić kałojad, co brał te dyżury, których nikt normalny obstawiać nie chciał: święta wielkanocne, majówki, sylwestry itp. Dlaczego nie Boże Narodzenia? Bo Wigilia to czas z rodziną :P
Tym którzy czytają mnie regularnie tłumaczyć nie muszę, że praca w weterynarii to nie jest mizianie kotka po bródce i śpiewanie piosenek na krzesełku, a szczeniaczki spadają na Ciebie z nieba i całują po bosych stópkach.
Praca na nocce jednak to jest jednak już brutalna walka o życie, zazwyczaj zwierzątek, czasem i o swoje.
Praca w większości całodobówek to praca w pełnej izolacji. Pracujesz sam. Jak pracujesz w dobrej całodobówce to masz i technika, a jak pracujesz w bardzo dobrej to i chirurga na telefon, innego lekarza do pomocy itp. Już jest ciężko, bo sam musisz działać na tym polu, podejmować decyzje, które może w normalny dzień konsultowałbyś z zespołem, segregujesz pacjentów, w międzyczasie przyjmujesz nowych. Lekko nie jest
Kto pracował lub pracuje w całodobówce w cyrku się nie śmieje.
W nocy wiadomo, nikt raczej na szczepienie nie przyjdzie… chociaż nie koniecznie, ale nie wszystko na raz. Trafiają więc pogryzienia, padaczki, wypadku komunikacyjne, skręty żołądka, oderwane nóżki, zatrute zwierzątka u których z każdej dziury leci krew – to jest brutalna prawda – trzeba o tym wiedzieć.
Dodatkowo z tymi zwierzątkami przychodzą ludzie. To też jest inna grupa ludzi niż za dnia, albo Ci sami za dnia, ale z innymi emocjami. Są zmęczeni, nerwowi, często już od startu poddenerwowani, a czasem zdążą się zdenerwować przy trzeciej godzinie oczekiwania w poczekalni. Pracujesz więc z innym człowiekiem, bardziej nieprzewidywalnym. Oczywiście dla każdego to JEGO zwierzę jest najważniejsze – nie ważne czy właśnie się wykrwawia, czy ma kleszcze w uchu, czy sraczkę od tygodnia.
Bo tak! Ludzie potrafią przyjść na nocną wizytę ze zwierzakiem, który nie je już 4 dni, ma biegunkę od tygodnia lub dusi się od miesiąca, ale akurat tej nocy zaczął dodatkowo sinieć.
Zdarza się także, że komuś o 4:00 nad ranem skończy się puszka z karmą, albo szczepienie, które wykonuje się raz do roku i sprawa robi się nie cierpiąca zwłoki.
Ok. punkt 1 i 2 wyjaśniony?
Teraz te telefony.
Pierwsza zasada. Ogólnie przyjęta reguła jest taka, że jak coś się dzieje z psem, to najpierw pyta się w googlach, potem na forum, potem się dzwoni, a potem przyjeżdża. Z doświadczenia wiem, że jeśli ominie się pierwsze 3 punkty tego schematu to szanse na przeżycie zwierzęcia dość mocno wzrastają – nie potrafię jednak wytłumaczyć czemu… Nie znam jednak jeszcze takich teleporad, które postawiły by na nogi zalegające zwierzę, lub zatamowały krwotok, ale być może istnieją takie zaklęcia.
Więc sugeruję internet wykorzystać do znalezienia najbliższej lecznicy 24h (zazwyczaj te 24h w nazwie coś oznacza) i ZAP… zasuwać jak tylko przepisy pozwalają! Tutaj liczą się czasem minuty.
Wiecie dlaczego dużo lecznic 24h odłącza telefony na noc? Bo telefon dzwoni cały czas. CAŁY CZAS! Ile z tego przyjeżdża osób? 4-5? Wiecie o czym najlepiej rozmawia się z lekarzem w środku nocy? O tym, że pies się drapie od tygodnia, o tym, że chciałoby się za miesiąc umówić kardiologa, albo po prostu szuka się zapewnienia, że bez wglądu w sytuację lekarz powie, że „do rana wytrzyma”, wtedy ufff można spać dalej.
No i punkt 4. Zawsze, ale to zawsze w komentarzach pojawiają się zdania, że KLINIKA CAŁODOBOWA BYĆ MUSI11!!!!
Otóż moi drodzy, dobra informacja jest taka, że każdy może sobie klinikę założyć! Ty i Ty i Ty i twoja babcia i wujek – musisz tylko zatrudnić lekarza na kierownika. Mam nadzieję, że teraz dzięki tej informacji placówki 24 wyrosną jak grzyby po deszczu, bo zawsze zazwyczaj oprócz tego głosu, że musi, pojawia się głos, że to przecież żyła złota! Dlatego wszystkich poszukiwaczy złota, oraz tych, którzy wiedzą co kto musi, a co nie, zapraszam do tworzenia wspaniałych spółek 😊