29/10/2024
🖤💔🖤💔🖤💔🖤💔🖤
Z ogromnym żalem piszę, że odszedł od nas Toffik - syn Toskanii i Jaspera.
Rodzina walczyła o psa od sierpnia.
Rudy odszedł przedwcześnie, doświadczył ogromnego cierpienia - bo trafił na lekarza konowała, któremu zaufali opiekunowie psa.
Początki - brak apetytu, USG, rtg, badania - diagnozy kontakt z chemią/trucizną - oberwała wątroba.
W kolejnych badaniach lekarz oznajmia coś jest w woreczku żółciowym, mimo 30 letniego doświadczenia zawodowego nie był w stanie określić co, ale po kolejnym USG zawyrokował - kamyczki żółciowe.
W narkozie po tomografie , USG ,RTG decyzja 6h operacja - bo lekarz nie zdecydował się na zabieg laparoskopowo.
Toffik przeszedł pomyślnie zabieg, przed właścicielami pozostał problem żółtaczki, regeneracji wątroby i organizmu, przywrócenie apetytu.
W badaniu wątroba z małymi zmianami ale regeneruje się, serce, nerki ,żołądek stan idealny.
Byłam w stałym kontakcie z Przemkiem.
Podsyłałam namiary na lekarzy diagnostów, bo kontrolne wyniki z krwi wykazywały niepokojące parametry i bilirubiny i krwinek czerwonych.
Wszędzie lekarze rozkładali ręce i odsyłali Toffika do jego lekarza prowadzącego.
Rudy z Trójmiasta, a jego ludzie dobijali się i do Wrocławia i do Olsztyna - gdzie rozszerzono badania o anaplazmoze - wynik ujemny.
Tysiące leków, codzienne kroplówki, 20 000 zł zostawionych u lekarzy przez te kilka miesięcy.
Było raz lepiej, raz gorzej - ale przede wszystkim pies nie chciał jejść - za sugestią lekarza właściciele podawali nawet kocią karmę bo wysokobiałkowa 🤔
Łącznie schudł blisko 10 kg.
Trafił do szpitala. Gdzie wykonano USG - którego od operacji lekarz prowadzący (1.09.2024) - nie zlecił.
Diagnoza płyn w jamie brzusznej. Stan krytyczny.
Potrzebna operacja.
Ja nie jestem lekarzem weterynarii, nie znam się na tym, powtarzam tylko to co usłyszałam od jego opiekunów, a oni od lekarzy ze szpitala.
Po operacji - Toffik w wyniku długoterminowego leczenia, nie adekwatnego do stanu zdrowia lekami walczył ze stanem zapalnym wynikającym z nieszczelności dwunastnicy. Doszło do perforacji jelita.
Kwasy żołądkowe poparzyły wnętrze psa.
I mimo operacji wczoraj o 14:00 odszedł.
Serce mi pęka. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ogromnego bólu, jaki przeżywa jego rodzina.
Jeżeli to co tu przytaczam jest prawdą, to nie powinno na świecie być takich pseudolekarzy.
Zwykle USG kontrolne - a dokładniej jego brak?
Toffiku przykro mi, że to Cię spotkało.
Dobrze, że po operacji udało Ci się podżegać z bliskimi. Za tęczowym mostem zaopiekuje się Tobą Twoja mama Tosia i kuzynka Nuti i siostra Tiga.
To jest tak niesprawiedliwe. One tyle nam dają, i tak żyją krócej od nas - nie powinny odchodzić szybciej bo lekarz zaniedbał swoje obowiązki 😡
Przemku, Olu - tulę Was mocno. Wiem że Toffik nie mógł mieć lepszego domu.