03/01/2025
OCHWATOWE CZERWONE FLAGI, czyli co powinno wzbudzić naszą nieufność
Choć świadomość odnośnie dobrostanu koni stale wzrasta wśród właścicieli koni i umiemy coraz skuteczniej leczyć wiele dotykających je chorób, a także im zapobiegać, to ochwat niezmiennie zbiera żniwo. Czasem rzeczywiście pojawia się z zaniedbania, ludzkiego błędu, ale czasem pomimo zrobienia absolutnie wszystkiego co tylko sie da, nie udaje się mu zapobiec.
Kopytowi/ochwatowi specjaliści pojawiają się na każdym kroku i bywają przedstawicielami różnych profesji: od lekarzy weterynarii, przez podkuwaczy, po właścicieli czy opiekunów koni, którzy w przeszłości zetknęli się z tą chorobą. Są wśród nich zarówno osoby wysoce kompetentne jak i takie, które mimo szczerych intencji nie posiadają wystarczającej wiedzy żeby doradzać w danym przypadku. Mimo iż wierzę, że nikt z premedytacją nie działa na niekorzyść koni, wydaje się, że niestety zdarzają się również oszuści i naciągacze, żerujący na ludzkiej desperacji w obliczu cierpienia konia czy też po prostu sprzedający pozornie kuszące drogi na skróty.
Chciałabym, żeby właściciele koni byli w stanie weryfikować wiarygodność tego typu osób. Im większa świadomość właścicieli, tym lepiej dla koni.
Zebrałam więc trochę wskazówek odnośnie tego, co powinno sprawić, że zapali nam się czerwona lampka i zasugerować, że dobrym pomysłem może być na przykład zasięgnięcie drugiej (albo i trzeciej) opinii.
Co powinno wzbudzić nieufność?
1. Osoba daje gwarancję wyleczenia/zapewnia że wyleczy każdy ochwat
Takie obietnice mogą paść z ust wyłącznie osoby niedoświadczonej i nieświadomej - lub po prostu zwykłego oszusta. Ochwat to choroba, która jak żadna inna uczy pokory i tego, że nie ma tu twardych reguł. Niezależnie od uprzednich sukcesów, zawsze może przytrafic się przypadek, któremu po prostu nie będzie się dało pomóc. Szczególnie w ciężkich przypadkach należy uczciwie poinformować właściciela o możliwych scenariuszach, rokowaniach i kosztach leczenia - by nie narażać ich na ponoszenie ogromnych a niedających szans na wyleczenie konia kosztów, a zwierzęcia na daremne cierpienia.
Zbyt pewna powodzenia osoba może również mieć tendencje do bagatelizowania sytuacji i zaniechania koniecznych działań, kiedy w grę wchodzi czas, a okno do skutecznego działania wkrótce się zamknie.
Należy również zwrócić uwagę na to, co nazywane bywa przez niektórych "sukcesem". Ochwat sam w sobie nie prowadzi do śmierci (choć w naturze taki koń szybko padłby ofiarą drapieżników, a u koni udomowionych ból i stres zwiazany z ochwatem może na przykład doprowadzić do kolki lub niewydolności narządów i tym samym do śmierci), zatem sam fakt utrzymania konia przy życiu nie jest równoznaczny z uratowaniem go. Ochwat zbiera tak straszne żniwo wśród koni, ponieważ powoduje ogromne cierpienie, a konie których stan się przez dłuższy czas nie poprawia i które nie mają realnych szans na powrót do komfortowego życia usypiane są ze względów humanitarnych.
2. Wrzucanie wszystkich ochwatow do jednego worka
Ochwat może oznaczać że koń odczuwa lekki dyskomfort na twardym podłożu albo że walczy o życie - i wszystko pomiędzy. Inaczej traktujemy konie w stanie ostrym, a inaczej konie stabilne. Absolutnie nie ma jednego przepisu odnośnie postępowania z koniem w ochwacie.
Rada typu "NA OCHWAT NAJLEPSZY JEST RUCH" jest jedną z najbardziej niebezpiecznych jakie można usłyszeć - bo o ile dla konia którego stan po ochwacie się już ustabilizował i u którego zrosła względnie stabilna puszka kopytowa ruch rzeczywiście będzie korzystny i wskazany, o tyle u konia w stanie ostrym każdy krok będzie prowadził do pogłębienia uszkodzeń i dosłownie odrywania kości kopytowej od ściany kopyta, co może znacznie pogorszyć rokowania i zmniejszyć szanse konia na wyzdrowienie.
3. Przypisywanie mocy leczenia ochwatu "magicznym" narzędziom czy metodom
Zdarzają się oszuści i naciągacze sprzedający "magiczne" wkładki, buty, cuda na kiju, które to mają zapewnić wyleczenie każdego ochwatu. Zdarzają się też osoby promujące jedyne skuteczne i pewne metody jego leczenia, np. "trzeba tylko w odpowiednim momencie obniżyć piętki", "trzeba strugać tylko pazur/trzeba zostawić pazur", "koniecznie na boso", "tylko zdjęcie przedniej ściany uratuje państwa konia", "tylko podkowy klejone" itp., itd. Nikt uczciwy, kto rzeczywiście i świadomie prowadził co najmniej kilka poważnych przypadków ochwatu na różnym etapie rozwoju i o różnym podłożu, nie będzie reprezentował tego typu poglądów. Nie istnieją też żadne magiczne podkładki, które wyleczą każdy ochwat.
4. Pochopne ortodoksyjne odrzucanie metod/narzędzi
Sytuacja przeciwna do opisanej powyżej. Każdą podkowę, wkładkę czy buta można zaaplikować źle lub dobrze i nie ma magicznego idiotoodpornego narzędzia ani metody, które wyleczą każdy ochwat. Fakt, że u jakiegoś konia po zastosowaniu konkretnego narzędzia pojawił się problem, nie oznacza że to narzędzie jest "złe". Fakt, że nie wystarczyło, by któregoś konia uratować, nie oznacza że "nie działa". I tak demonizowane bywają podkowy, wkładki, masy wypełniające, czy na przykład zabieg tenotomii - i rozpowszechniane twierdzenia typu "masy odparzają podeszwy", "wkładki niszczą ściany", "jak konia raz podkujesz to będziesz musiał kuć całe życie", "po tenotomii to 2 lata i do piachu" i podobne. O tym, czy koń poradzi sobie na boso lub na przykład na odwróconych podkowach, czy będzie potrzebował dodatkowego mechanicznego wsparcia kopyt a może zabiegu tenotomii decyduje stopień uszkodzenia aparatu zawieszającego kość kopytową w puszce kopytowej, stan kliniczny konia, jego budowa, postęp choroby, a także determinacja właściciela by uratować konia i dostępne fundusze. Jeśli ochwat jest lekki to nie ma potrzeby strzelać z armaty do komara - taki koń ma szanse wyzdrowieć na boso lub z nieskomplikowanym wsparciem ze strony podków/butów. Jesli ochwat jest bardzo ciężki, to działanie zachowawcze można z kolei przyrównać do strzelania do niedźwiedzia z pistoletu na wodę. W takich przypadkach może się zdarzyć, że jedyną szansą na uratowanie konia może być właśnie tenotomia. Fakty są takie, że setki koni zostały uratowane dzięki temu zabiegowi, wróciły do w pełni komfortowego życia (niektore nawet do małego sportu) i dożyły późnej starości. Oczywiście nie wszystkie udaje sie uratować, często dlatego, że decyzja o przeprowadzeniu zabiegu podjęta zostaje zbyt późno i doszło już do zaawansowanych zmian w obrębie kości czy naczyń krwionośnych, lub z powodu nieprawidłowej rehabilitacji i prowadzenia kopyt po zabiegu (zupełnie inne będą metody postępowania w przypadku tenotomii w ostrym ochwacie a inne w przypadku przykurczu DDFT!). O powodzeniu zabiegu chirurgicznego decyduje nie tylko sposób jego przeprowadzenia, sposób przygotowania i prowadzenia kopyt po zabiegu oraz sposób rehabilitacji, ale także podjęcie decyzji o przeprowadzeniu go w odpowiednim momencie. Tenotomia wykonana na koniec, jak już wszystko inne zawiedzie, jako ostatnia deska ratunku ma marne szanse powodzenia. Czasem ludzie nie decydują się na zabieg, obawiając się że koń nie wróci po nim do użytkowania pod siodłem - tylko że często jedyną realną humanitarną alternatywą jest w takich przypadkach eutanazja (a wiele koni po tenotomii i rehabilitacji wraca pod siodło!).
Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację w przypadku kolki. Jeśli kolka jest lekka, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie kierował konia na operację. Ale jeśli koń nie odpowiada na leczenie zachowawcze a decyzja o operacji będzie odwlekana ("bo po niej to 2 lata i do piachu", "bo nie wróci już do sportu", "bo koleżanki koń miał i nie przeżył"), to szanse na uratowanie konia drastycznie maleją. Tyle że w przypadku kolki wszystko dzieje się szybko, na przestrzeni godzin. W przypadku ochwatu mechanizm jest podobny, ale rzeczy dzieją się wolniej, na przestrzeni tygodni lub miesięcy.
Zarówno gloryfikowanie jak i demonizowanie metod/narzędzi świadczy nie tylko o braku obiektywnisci i indywidualnego podejscia do przypadku, ale przede wszystkim o braku zrozumienia złożoności problemu ochwatu i związanych z nim mechanizmów.
5. Opieszałość w działaniu
Najważniejsze jest to, że w początkowej fazie ochwatu nie ma czasu na granie na zwłokę i eksperymentowanie. Na to przyjdzie czas kiedy stan konia się ustabilizuje i kopyta zaczną się regenerować. Brak przyrostu lub bardzo niewielki przyrost, postępująca rotacja i utrata grubości podeszwy, ciągłe rozległe ropienie, postępujące uszkodzenie kości kopytowej widoczne na zdjęciach RTG - to nie są zaproszenia do tego by poczekać dłużej aż sytuacja w końcu zacznie się poprawiać. Jeśli nie podejmiemy działań, to może to nigdy nie nastąpić (nawet jak je podejmiemy, to i tak nie ma gwarancji!).
6. Pochopne stawianie lub odrzucanie diagnozy ochwatu.
Kliniczne objawy ochwatu często nie sposób odróżnić od ropy w kopycie czy bólu podeszwy.
Zdarza się, że koń który przeszedł w przeszłości ochwat i którego stan jest aktualnie stabilny, zaczyna nagle kuleć a objawy wskazują na ból kopyta. Bardzo często stwierdzany bywa wówczas nawrot ochwatu i to tylko na podstawie objawów klinicznych. Z powodu głupiej ropy niemal uśpiono konia, u którego w taki właśnie sposób zdiagnozowano nawrót ochwatu. Z powodu błędnej diagnozy konie z bólem podeszwy bywają kierowane na zabieg tenotomii - kiedy wystarczyłoby tylko unieść podeszwę znad ziemi zwykłą podkową by przywrócić koniowi komfort ruchu. Z drugiej strony rozwijający się rzeczywiscie ochwat bywa odrzucany i okienko na skuteczne działanie się zamyka - a ochwat potwierdzany bywa dopiero kiedy dojdzie już do przemieszczenia kości kopytowej widocznego na RTG.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w takich przypadkach nie sięga się po wenogramy - bo wenografia dostarczyłaby tu i teraz jasnej odpowiedzi na pytanie, czy mamy do czynienia z nawrotem ochwatu, ropą w kopycie czy "zwykłym" bólem podeszwy - a taka diagnoza postawiona w odpowiednim momencie mogłaby uratować wiele koni.
7. Brak skupienia się na przyczynie wystąpienia ochwatu
Choć nie zawsze jesteśmy w stanie wskazać przyczynę wystapienia ochwatu, zawsze powinna to być pierwsza rzecz na której się skupiamy, tak by można było jak najszybciej ją wyeliminować. Częstym scenariuszem, gdzie przyczyna ochwatu nie jest w ogóle zaadresowana, jest pochopne stawianie diagnozy "OCHWATU MECHANICZNEGO" (ochwat mechaniczny to taki, gdzie nie ma czynnika ogólnoustrojowego). Ochwat mechaniczny występuje naprawdę rzadko (prawdopodobnie mniej niż 1% wszystkich przypadków ochwatu) a znaczna większość ochwatow z którymi mamy do czynienia ma podłoże metaboliczne.
Więcej o ochwacie mechanicznym przeczytacie tu:
https://www.facebook.com/share/v/187Fdh6SBv/
8. Brak otwartej komunikacji
Podstawą sukcesu w przypadku leczenia ochwatu jest współpraca pomiędzy specjalistami i właścicielem konia. Bywa, że różne osoby zaangażowane w prowadzenie danego przypadku mają różne wizje odnośnie jego dalszego przebiegu, ale zamiast otwartego przedyskutowania swoich punktów widzenia unikają się nawzajem nie odnosząc się do argumentów przedstawianych przez drugą osobę i pozostawiając właściciela konia zagubionego i zdezorientowanego. Bywa, że zamiast merytorycznej odpowiedzi na pytania padają teksty typu "zajmuję się tym od 20/30/40 lat więc wiem lepiej!", "zajmowałem się tym już kiedy XYZ robił w pieluchy!". Najczęściej świadczą po prostu o braku klasy oraz merytorycznych argumentów. Niestety rzeczywistość pokazuje, że nic nie stoi na przeszkodzie żeby robić coś i 50, i 100 lat - i nadal robić to źle. Zapewnienie o starszym wieku czy dłuższym stażu pracy nic nie wnosi do dyskusji i w żaden sposób nie pomaga koniom.
9. Prowadzenie kopyt z ochwatem bez zdjęć RTG lub przedkładanie zewnętrznych markerów nad obraz RTG
O ile w zdrowym kopycie zewnętrzne markery i ocena geometrii puszki kopytowej mogą być pomocne (ale nigdy nie będą w 100% rzetelne), o tyle w przypadku kopyta z ochwatem struktury budujące puszkę kopytową bywają przemieszczone i zdeformowane na tyle, że poleganie na nich po prostu nie ma sensu. W zależności od stopnia zaawansowania i etapu rozwoju ochwatu przekłamania mogą być niewielkie lub kosmicznie duże. Ponadto, w wyniku ochwatu często degeneracji i remodelingowi ulega kość kopytowa, a tworzywo uszkodzeniu i przemieszczeniu, przez co produkowany przez nie róg często nie odpowiada ani jakością, ani lokalizacją fizjologicznemu położeniu poszczególnych struktur. Efekty pracy wyłącznie w oparciu o zewnętrzne markery czy też "na wyczucie" bywają zatrważające. Przedkładanie wagi położenia zewnętrznych elementow puszki rogowej nad obraz RTG jest kardynalnym błędem. Podstawą dobrego prowadzenia kopyt z ochwatem, szczególnie kiedy ochwat jest "świeży", jest regularna kontrola radiologiczna.
Podsumowanie
Miało być krótko, zwięźle i na temat, a wyszło jak zwykle. O ochwacie chyba po prostu nie da się pisać krótko. A jak ktoś chce dalej zgłębiać temat, by lepiej zrozumieć problem, zapraszam do e-booka mojego i Kopyta Magdy, który znajdziecie pod tym linkiem:
https://drive.google.com/file/d/17ZLdzmiV6bot0tWSUprC7EjBzjjSBGPI
lub na stronie Magdy :)