14/02/2024
Udomowione czyli Agnieszka Wojtków mądrze mówi (jak zawsze ❤️)
⬇️⬇️⬇️
5 zdań, których lepiej nie mówić podczas konsultacji ;)
(post ma charakter lekko żartobliwy, dlatego nawet jeśli sam/a tak powiedziałaś/eś to bez obaw- po prostu słyszymy to tak często, że zebrałam te teksty w top 5 i postaram się wyjaśnić dlaczego wywołują w nas różne emocje ;))
1. "Ale ja pracuję, nie mam czasu!"
Plus różne warianty i uzupełnienia - pracuję dużo, na etacie, łatwo powiedzieć, to niemożliwe poza weekendem itp.
Znakomita większość z nas pracuje. Moja praca z psami nie jest inną, lepszą pracą, śmiem twierdzić, że jest pracą fizyczno-umysłową. Poza tym, że nie jest etatowa niczym się nie różni od wielu innych - tak samo zdarza się, że nie ma mnie w domu około 8 godzin, tyle, że spędzam je w terenie z psami i ich opiekunami. Czasem mam wrażenie, że klienci myślą, że praca z psami jest fajna i że po powrocie z niej z lekkością motyla lecę na skrzydłach znowu na dwór na spacer ze swoimi obecnie 4 psami, bo... kocham pieski! Tymczasem nie ma chyba w tym powiecie osoby, której się nie chce tak bardzo iść z psami na spacer jak mnie po 8h na placu z obcymi psami, które wymagają skupienia, siły fizycznej, które szczekają, skaczą, szarpią, brudzą mnie, nabijają siniaki. Ale idę - czy jest ładnie czy brzydko, późno czy wcześnie, bo to po części mój obowiązek wobec psów i jednocześnie inwestycja w to, że dzięki temu nie mam problemów ze swoimi psami. To siła tych małych zdarzeń i każdego dnia kiedy mi się nie chce, bo jestem wykończona, ale wiem, że tylko stałe dbanie o zaspokojenie potrzeb (a nie zrywkowe jak mam dobry dzień i mało pracy) ma sens jeśli chce się mieć zrównoważonego, fajnego, niekłopotliwego psa, który jest po prostu szczęśliwy. Moje psy nie chcą się załatwiać w ogrodzie a na łąkę pod domem wychodzą niemalże jak za karę albo w ostateczności na techniczną kupę. Chcą iść na spacer dalej albo jechać w jedno z miejsc spacerowych - ogród niczego mi nie załatwia poza tym, że w piżamie otwieram raniutko drzwi i lecą na pierwsze siku. Więc jeśli pomyślisz, że pracujesz i nie możesz psa zabrać na spacer to pomyśl też, że jestem dokładnie w tej samej sytuacji i że mając psa po prostu trzeba to zrobić tak, żeby z nim wyjść, niezależnie od wszystkiego. Najtrudniej wyjść z domu, wiem to ;)
2. "Ale ta karma mu smakuje!"
Żywienie psa jest jednym z obszarów jego życia, który jest istotny dla jego zdrowia i samopoczucia. Dlatego też osoby pracujące z psami chcą wiedzieć co pies je, jak często, czy ma jakieś nietolerancje pokarmowe itp. Jeśli dajemy jakieś zalecenia dotyczące diety psa to dlatego, że jest to ważne i że jest częścią zaleceń na drodze do poprawy sytuacji z psem, z którym się zgłaszasz. To, co pies je ma też wpływ na jego nastrój, smakowitość pokarmu również, tak samo jak składniki, które pies wcina. Gdy słyszymy, że pies je karmę X, w której składzie znajdują się zboża i produkty pochodzenia zwierzęcego i proponujemy zmianę (nie będąc związanymi z żadną firmą, która nam za to płaci) i zwrócenie uwagi na skład, rodzaj pokarmu, a w odpowiedzi słyszymy, że "psu ta karma smakuje" to tak jakbym codziennie jadła tylko chipsy i zapewniała, że to zdrowo, bo mi smakuje. Poza uporządkowaniem żywienia psa pod kątem tego CO dokładnie je i w jakich ilościach i proporcjach, znaczenie może mieć również różnorodność i smakowitość pokarmu. Często zmiana diety bardzo korzystnie wpływa na nastrój psa, po prostu posiłki stają się dla psa smaczniejsze, co sprawia, że pies czuje się lepiej niż na suchym granulacie złożonym ze zbóż i piór.
3. "On się jeszcze nigdy tak nie zachował!"
Dotyczy sytuacji, gdy pies będąc z nami na placu np. oszczekuje nas, prezentuje odruch kopulacyjny albo podgryza. A może do tej pory nigdy pies tak naprawdę nie był w sytuacji z dostępem do obcej osoby, bo zawsze był zatrzymywany komendą albo obca osoba otrzymywała listę zaleceń i zakazów co do tego co może robić przy psie? Nie jest problemem to, że pies oszczekuje czy robi cokolwiek innego nawet gdy do tej pory "nigdy tego nie robił". Zwykle wiemy dlaczego nie robił (jak wyżej, bo np. nie miał okazji), ale prezentowanie zachowania, który świadczy o przeżywaniu jakichś emocji jest znacznie lepsze niż brak i zahamowanie psa. Lepiej rozmawia się z psem widząc co on myśli i przeżywa. Nie mam pewności, dopóki ktoś się tym nie podzieli, czy mówi tak, bo jest przerażony tym, że pies jest do tego zdolny czy zawstydzony, że on tak się zachowuje a może myśli, że właśnie teraz przez nasze działania pies zachowuje się "gorzej". Jeśli ma poczucie, że to ostatnie- to zwykle już nie wraca. Jeśli zostanie to zobaczy, że w samym zachowaniu nie ma nic złego, że ono jest informacją o psie i że zobaczywszy je lepiej się pracuje a pies szybciej poczuje się zrozumiany i dojdzie do równowagi.
4. "To nie działa, próbowałem."
Pisałam już o tym w jednym z postów, że byłoby cudownie sprawiać, że czynność A działa od razu i pies przestaje raz na zawsze szczekać na obce osoby. Jednak słysząc powyższe zdanie nie wiem czy ktoś wziął pod uwagę sytuację, kontekst, nastrój psa, jego doświadczenia, samopoczucie danego dnia i szereg innych rzeczy, które mają znaczenie, gdy zabieramy się za pomaganie psu w uporaniu się z czymś i czy spróbował na serio, raz, a może dzień, a może rzeczywiście trzeba szukać innego rozwiązania. Dlatego też sens ma terapia behawioralna, która jest procesem rozciągniętym jakoś w czasie a nie oczekiwanie, że jedna wizyta zmieni wszystko. Jeśli pies jest zaburzony w wielu sferach jego życia, które są ze sobą połączone to nie ma możliwości, by pomóc psu podczas jednego spotkania - takie spotkanie to początek, poznanie psa, pierwsze zalecenia a każde kolejne spotkanie to kontynuacja. Nie idziemy do psychiatry z traumą i nie wychodzimy wyleczeni. Nie idziemy do dietetyka mając 10 kg nadwagi i nie wychodzimy szczuplejsi równe 10 kg. Dlatego musimy wiedzieć jak wyglądało owo próbowanie i dodatkowo najlepiej zobaczyć jak to wychodzi - a do tego potrzebne są cykliczne spotkania.
5. "Jak zrobi się cieplej....."
W tym kraju panuje niemal pół roku mroku. Do mroku dorzucamy zimno, opady, wiatr, z każdym rokiem bardziej spektakularne zjawiska pogodowe. To jest dokładnie ten czas, kiedy sama myślę, że wolałabym mieć patyczaki w akwarium, a nie psy ;) Niemal przez pół roku, w zależności od indywidualnej tolerancji na niskie temperatury (bo dla niektórych z nas nie musi być mroźno, by było nie do zniesienia), miliony opiekunów psów powtarzają sobie, że jak zrobi się cieplej to pojadą z psem do lasu albo nad wodę albo na inny długi spacer. Zakładając, że to nie pies ma problem z niskimi temperaturami, szarówką i chłodem (a większość jednak nie ma), to tego zdania naprawdę lepiej nie mówić. Nie lubię ani upałów ani mrozów - co roku w upały przyrzekam sobie, że nie będę narzekać w zimie, a w zimie pytam sama siebie "co mi do cholery przeszkadzało w upale?" jestem więc typową mieszkanką Polski. Jeśli też tak masz, ale Twój pies nie lub też Twój pies ma różnego rodzaju problemy to trzeba się będzie jednak przeprosić z tym chłodem i wiatrem i wyjść, po pracy z pkt.1 również. Na pocieszenie dodam, że psom z problemami lepiej spaceruje się jesienią i zimą, bo parki częściej są puste, jest znacznie mniej spacerowiczów, hulajnóg, rowerzystów, biegaczy, stoisk z watą cukrową a na placach zabaw hula wiatr. To naprawdę mogą być całkiem przyjemne spacery, dla człowieka i psa i dobry, wbrew pozorom łatwiejszy czas by zacząć pracować z psem. Czekanie "aż zrobi się cieplej" jeśli masz problemowego psa się nie uda - pies potrzebuje Cię codziennie, a im szybciej zaczniecie pracować tym szybciej pies poczuje się lepiej.