01/01/2023
PODSUMOWANIE ROKU 2022
Dniem wczorajszym zakańczamy kolejny rok. Rok pełen dobrych, jak i gorszych momentów. Zajmując się tyloma kociakami nigdy nie jest się w stanie przewidzieć co przyniesie dzień następny, a ubiegły rok jeszcze bardziej nas tego uświadomił. Dzisiejszy dzień to idealna pora by podsumować ubiegły rok, wszystko co udało się w ciągu niego osiągnąć, jak i wrócić wspomnieniami do każdej z mionionych chwil.
STYCZEŃ | LUTY | MARZEC
Rok zaczął się spokojnie, wszystkie maluchy przed zimą zdążyły znaleźć domy. Mieliśmy wówczas pod opieką niespełna 20 kotów dorosłych (w tym koty dochodzące). Zima przebiegła spokojnie, nie licząc kilku wizyt u weta z Chuckym, który zmagał się z niewielkim zapaleniem spojówek. Codzienne zmienianie termoforów w domkach i regularne dokarmianie wystarczyło, by kociaki w spokoju mogły doczekać wiosny.
KWIECIEŃ | MAJ | CZERWIEC
Spokój ten został przerwany wiosną, gdy w ciągu 2 tygodni przybyło prawie 20 kotów. Nie było dnia byśmy nie znajdowały kociąt. Na działkach, jak i na graniczącym z nimi wysypisku zapanowała ogromna plaga kotów. Chore, odtrącone, niedożywione to była norma, szczególnie na terenie wysypiska, gdzie wstęp jest wzbroniony. Stamtąd przez dziurę w płocie udało nam się zabrać Eltona, miesięcznego kociaka odtrąconego przez matkę z silnym kocim katarem i ogromnym niedożywieniem. Dzięki szybkiej reakcji udało się go uratować i już po tygodniu spędzonym u nas czuł się na tyle dobrze, że był gotowy by jechać do nowego domu. Resztę kociaków w lepszym stanie dokarmiałysmy przez płot.
Gdy kociaki z wysypiska zaczęły schodzić się na działki razem z nimi przyszły choroby. Zapanowała epidemia kociego kataru, codzienne wizyty w lecznicy stały się normalnością. Dzięki antybiotykoterapii wszystkie maluchy pokonały chorobę.
Widząc co się dzieje stwierdziłyśmy, że nie ma już co czekać na kastracje finansowane przez miasto i postanowiłyśmy zająć się tym na własną rękę tworząc zrzutkę.
LIPIEC | SIERPIEŃ | WRZESIEŃ
Dzięki ogromnej pomocy ludzi w krótkim czasie udało nam się uzbierać pełną kwotę i jeszcze przez wakacje zaczęłyśmy pierwsze kastracje, by przyrost nowych kotów ograniczyć do minimum.
Wszystkie maluchy zaczęły również poszukiwania stałych domków. Ponad połowa z nich poszła do adopcji. Jednego z letnich wieczorów znalazłyśmy w silniku jednego z samochodów małą Fire, którą dzięki zaangazowaniu strażaków udało się wydobyć i po pewnym czasie wyruszyła na drugi koniec Polski do nowego domu. Niestety we wrześniu wraz ze zmianą pogody zaczęły się nawroty kociego kataru, dodatkowo doszło podejrzenie pęknięcia błony u jednego z kotów i na wskutek niego przekręcenie główki zmniejszające szanse na dom.
PAŹDZIERNIK | LISTOPAD | GRUDZIEŃ
Tutaj zaczyna się najtrudniejszy okres w całym roku, chociaż i tu były też dobre chwile. Zarówno Kit z przekręconą główką i czarny Zuzu, który nigdy nie był brany pod uwagę w wyborze kota do adopcji znaleźli kochające domki. My dostałyśmy zaproszenie do radia w celu udzielenia wywiadu do audycji, które były wyemitowane w Radio Express i Radio Bielsko. Razem z siostrą chcąc zabezpieczyć kociaki przed zimą, zaczęłyśmy przerabiać stare pomieszczenie na narzędzia, zawalone od góry do dołu niepotrzebnymi gratami na kociarnię. Już po miesiącu ciężkiej pracy i gruntownego remontu kociaki miały do niej stały dostęp. No i tu koniec tego dobrego. Na początku Kate ze stłuczoną łapką, później kaliciwiroza Albiny, poddanie Alberta przez pewną osobę drugiej kastracji, a gdy nadszedł grudzień i pierwsze mrozy dopiero zaczął się dramat. Tegoroczne kociaki mimo schronień padały jeden po drugim. Z dnia na dzień znajdowałyśmy kolejne wyziębione, chore kociaki, będące w takim stanie, że już nawet nie reagowały. Natychmiastowe oddanie ich na kosztowne leczenie szpitalne pod kroplówkami sprawiło, że pod długiej walce zaczęły z tego wychodzić, nawet Way z zapaleniem płuc i całym pyszczku w nadżerkach po długiej i prawdziwej walce o życie opuścił szpital przechodząc na leczenie domowe. Teraz jesteśmy tymczasem dla całej piątki przebywającej po szpitalu na leczeniu domowym, skąd szukają domów, by nie wracać na zimno, gdyż z ich odpornością kolejnych mrozów mogą już nie przeżyć.
Na końcu chciałam jeszcze bardzo podziękować Wam za cały ten rok. Bez was nie byłybyśmy w stanie im pomagać. Można powiedzieć, że to dzięki Wam one żyją i mają zapewnione warunki do życia. Dziękujemy za każdą najmniejszą wpłatę, za każdą przesłaną paczkę i za każde miłe słowo dodające otuchy przy wszystkich troskach życia codziennego, bo to właśnie one motywują nas do dalszej walki z wszystkimi przeciwnościami losu. Zawsze, w każdej sytuacji mogliśmy na was liczyć. Nie wiecie nawet ile to wszystko dla nas znaczy. ❤
Mamy nadzieję, że kolejny rok będzie już tylko lepszy i przyniesie jeszcze więcej uratowanych żyć niż dotąd, chociaż dzięki waszej pomocy było ich już na prawdę sporo 💕