06/12/2023
Starość...
Medycyna gna do przodu. Świadomość opiekunów zwierząt gna do przodu. Możemy więcej i więcej nam się chce. Wszystko to prowadzi do tego, że zwierzęta żyją coraz dłużej. I dobrze! Zwierzęta są spoko, więc życie dłużej też jest spoko. Spoko jest też to, gdy człowiek skupia się na jakości życia, nie tylko na jego długości. Bo co z tego, że będę żył 150 lat, skoro od pięćdziesiątki będę egzystował w stałym bólu? To nie jest spoko. Dlatego zwiększająca się średnia życia naszych zwierzęcych przyjaciół stawia przed nami wyzwania. To nie jest konkurs w “kto dłużej”, a nieustająca walka o życie w komforcie.
Każdy okres życia ma swoją specyfikę. Podejście do noworodka, jest inne niż do podrostka, do podrostka inne niż młodego dorosłego itd. Zwierzę “stare” także wymaga podejścia specjalnego
STAROŚĆ TO NIE CHOROBA!
Najważniejsze wydaje się uświadomienie sobie, że starość nie jest chorobą. Nie możemy podejść do osobnika starego, popatrzeć na to że nie chodzi, nie je i robi pod siebie, wzruszyć ramionami i powiedzieć “starość. Co poradzisz?”. A widzisz! Właśnie o to biega, żeby starać się poradzić. Starość to nie jest choroba…
Każdy organizm starzeje się we własnym rytmie.. W przypadku zwierząt nie ma jednej ustalonej granicy. Nie da się jej wyznaczyć. Każdy gatunek, a nawet każda rasa osiąga starość w innym momencie. Możecie być starym trzynastoletnim yorkiem, albo starym pięcioletnim dogiem niemiecki. Taki szczur w wieku dwóch lat już nie jest pierwszej młodości, a dwunastoletni kot dopiero w starość wkracza.
Starość to nie choroba, jednak wydaje się niemożliwe aby przejść przez nią bez chorowania. Ciało się zużywa. Eksploatowane cały czas narządy nie pracują już tak wydajnie jak kiedyś i organizmowi coraz ciężej utrzymać równowagę. Rośnie szansa wystąpienia niewydolności konkretnego narządu, np. nerek, lub całego układu narządów, jak w przypadku niewydolności krążeniowo-oddechowej. Spada także wydolność układu immunologicznego, co sprawia że podobnie jak dzieciaki, staruszkowie mogą być podatniejsi na choroby zakaźne.
"Co zrobisz? Starość!"
Temu podejściu mówimy zdecydowane “stop!”. Zadaniem opiekuna zwierzęcia jest zapewnienie mu życia w komforcie. Na każdym jego etapie, ale w przypadku starszych podopiecznych szczególnie, ważne jest podejmowanie próby bycia o krok przed chorobą. Myślę, że dwoma najważniejszymi działaniami wyprzedzającymi są: dobrze karmić i regularnie badać. Nie jestem dietetykiem i nie będę się mądrzył w tej materii. Pamiętajcie jednak o tym, co pisałem wyżej: organizm nie jest już taki wydolny, jak kiedyś. Dotyczy się to również przewodu pokarmowego. Staruszkowie mają więc dostawać takie jedzenie, które dostarczy im odpowiednią ilość energii (a wymagania energetyczne staruszków wbrew pozorom nie są niskie) i substancji odżywczych, które zwierzę będzie w stanie z niego pobrać. Myślę, że niegłupim pomysłem byłaby konsultacja z dietetykiem. Serio. Karma z drogerii raczej się nie nada.
Z mojego punktu widzenia badania kontrolne mają olbrzymie znaczenie. Zawsze się cieszę, gdy opiekunowie przychodzą sprawdzić czy jest wszystko w porządku, mimo braku niepokojących objawów. Bo to właśnie klucz do sukcesu. Znaleźć problem zanim zwierzę zacznie nam dawać wyraźne sygnały. Zawsze łatwiej walczyć z chorobą w jej początkowym stadium. A co badać? Nie ma na to prostej odpowiedzi. Moim zdaniem złotą trójką jest: badanie krwi (ale takie szersze, a nie morfologia + trzy parametry biochemiczne), badanie moczu i USG jamy brzusznej. Jeślibyście co jakiś czas zrobili zdjęcie klatki piersiowej to już w ogóle byłoby miodzio. Poza tym dobór badań powinien być dopasowany do pacjenta. Starszym kotom dobrze zrobi pomiar ciśnienia i kontrola hormonów tarczycy. Poza tym warto zerknąć co słychać u bioder i kręgosłupa - zwłaszcza u dużych psów, chociaż to wcale nie znaczy, że nie możecie mieć kota ze zmianami w stawie biodrowym. Wiadomo również nie od dziś, że bez serca żyć się nie da. ECHO odpowie Wam na pytanie, czy z pompką wszystko w porządku.
Mnóstwo możliwości. Mnóstwo szans, na to aby uniknąć zaawansowanych problemów lub zacząć walczyć z nimi odpowiednio prędko. Nic tylko korzystać.
BÓL
Najcięższym moim zdaniem wyzwaniem, stawianym przed opiekunami starszego pacjenta, jest walka z przewlekłym bólem. Dlaczego? Ponieważ zwierzę nie mówi, że boli. Albo nie mówi w sposób, który dla nas zawsze jest zrozumiały. Z tej właśnie przyczyny zdarza się, że zwierzak cierpi tygodniami, miesiącami. Czasem latami. Spadek wydolności wysiłkowej, skrócony spacer, trudność w podnoszeniu się z posłania i wiele innych objawów zrzuca się na karb starości. Tymczasem te zwierzęta po prostu mają problem. Problem, który przez ich ludzi jest bagatelizowany tylko, dlatego czworonogi że nie przyjdą do człowieka i nie powiedzą “brachu. Gdy wstaję bardzo bolą mnie biodra”.
Kiedy w trakcie wizyty zaczynam rozmowę o bólu często słyszę, że możemy go wykluczyć. Zwykle argumentem ma być fakt, że pacjent: nie piszczy, nie wyje itd. Nie zapominajmy, że marudzenie to domena ludzi. Większość zwierząt cierpi w ciszy. Objawy przewlekłego bólu bywają zwykle inne niż wokalizacja. Możemy tu wymienić:
- zmianę sposobu poruszania się, np. sztywny chód, kulawizny
- zmiany w postawie, np. wyginanie grzbietu, chodzenie z pochyloną głową
- problemy z utrzymaniem równowagi, oceną odległości
- niemożność w poruszaniu się po schodach, rezygnacja wchodzenia na łóżko, kanapę, drapak itd.
- trudności w oddawaniu kału i/lub moczu, rezygnacja z korzystania z kuwety
- zwiększona senność
- skrócenie się spaceru
- spadek apetytu
- unikanie dotyku w określonych miejscach
- agresja
Lista pewnie mogłaby być dłuższa. Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że objawy nie zawsze są oczywiste. Poza tym ich wystąpienie nie musi oznaczać bólu. W przypadku zaobserwowania zmiany w zachowaniu u starszego pacjenta, zawsze należy wykluczyć także inne przyczyny.
Walka z bólem stawia nam spore wyzwanie. Ustalenie, że w ogóle boli, gdzie boli i dlaczego, zajmuje często wiele czasu. Podobnie ułożenie odpowiedniej terapii. Ale nie poddawajcie się. Nie ma nic gorszego niż życie w ciągłym bólu. Warto zawalczyć o to, aby taki los ominął naszych przyjaciół.
ZWIERZĘ A DEMENCJA?
Czy zwierzęta mogą cierpieć na demencję? Takie pytanie słyszę dość często. Zastanówmy się czym ona właściwie jest. Jest to postępujące zaburzenie funkcji intelektualnych. Pacjenci ludzcy mają problemy z pamięcią, wolniej myślą, zmienia się ich zachowanie. Zwana jest otępieniem starczym, ponieważ zwykle dotyka starsze osoby. Ciężko badać zaburzenia funkcji intelektualnych u zwierząt, ale wszystko wskazuje na to, że u czworonogów także możemy zaobserwować szereg zmian podobnych do tych u ludzi dotkniętych demencją.
Niektórzy nasi pacjenci stają się bardzo spowolnieni. Reagują wolniej na bodźce, sprawiają wrażenie jakby ich przerobienie zużywało coraz więcej czasu i energii. Bywa, że zwierzęta w jesieni życia stają się bardziej drażliwe, a nawet agresywne. Inne mogą wpadać w stan apatii. Reakcje, takie jak np. szczekanie na niewidzialnych wrogów, mogą sugerować przywidzenia. Niektóre zwierzaki zaczynają bać się znajomych osób i rzeczy lub tracą orientację w przestrzeni.
Oczywiście zwierzęta nie mówią, dlatego na razie nie jesteśmy w stanie stwierdzić wystąpienia wielu z zaburzeń dotykających ludzi. Mimo to, myślę że ze spokojnym sumieniem możemy stwierdzić, że nasi podopieczni mogą cierpieć na pewną odmianą demencji.
INNE ZMIANY W ŻYCIU STARSZEGO ZWIERZĘCIA
Starzenie się nie musi być związane ze zmianami przypominającymi demencję. Na funkcjonowanie staruszków, w otaczającym ich świecie, wpływa także wiele innych aspektów.
Weźmy takie narządy zmysłów. Z wiekiem większość widzi gorzej, inni nie słyszą tak dobrze jak kiedyś. Niektóre zwierzęta tracą całkowicie jeden ze zmysłów. Problemy ze wzrokiem utrudniają orientację w przestrzeni, wpływają na sposób poruszania. Mogą także prowadzić do urazów! Niedowidzący pies ma trudność z oceną dystansu. W takiej sytuacji można np. nie trafić w stopień, schodząc ze schodów, spadając i robiąc sobie krzywdę.
Wyzwaniem stają się codzienne czynności . Spadek masy mięśniowej, który prędzej dopadnie każdego staruszka sprawia, że parapet, drapak, czy kanapa lądują poza zasięgiem staruszka. Czasem nawet napięcie się do oddania kału, czy podniesienie, nogi aby podlać obiecującą kępkę trawy staje się dużym wyzwaniem.
Zmienia się także apetyt. Czasem starsi pacjenci grymaszą, czasem częściej poszczą. Niektórzy nie ogarniają czynności fizjologicznych. Inni więcej śpią.
Starość nie radość.
ŻYCIE ZE STARSZYM ZWIERZĘCIEM
Staruszkowi nie może się trafić nic lepszego nad kochającego i świadomego opiekuna. Wspólne życie może stawia im na drodze trochę wyzwań, ale wydaje mi się, że gdy kogoś kochamy to próba sprostania im nie doprowadzi do zniechęcenia.
Nie ma uniwersalnej recepty na ułatwienie życia zwierzęciu geriatrycznemu. Pewne punkty tego dzieła pojawiły się wyżej. Dobrze karmimy, badamy nawet jeśli wydaje nam się że nie trzeba i leczymy. Jeżeli jest to konieczne to przewlekle.
Zróbmy tu krótki przystanek. Może się okazać, że wasze zwierzę zachoruje na chorobę, której nie można wyleczyć. Pamiętajcie, że to że coś jest nieuleczalne, nie oznacza braku możliwości prowadzenia terapii. Z wieloma chorobami można żyć latami, jeżeli rzetelnie współpracuje się z lekarzem i reaguje na wszelkie nowe okoliczności.
Karmimy, badamy i leczymy jeżeli to konieczne. Czy można zrobić coś jeszcze? Zawsze można! Wszystko zależy od tego, jakie są potrzeby waszego podopiecznego. Przeanalizujcie co sprawia mu trudność i tu wprowadzajcie ulepszenia. Może będą to schodki na kanapę? A może dywan, likwidujący się ślizganie na panelach? Czasem trzeba zabezpieczyć schody, aby nie potrafiący przełożyć sił na zamiary zwierzak nie runął z nich w dół. Innym razem zrezygnować z wysokiej kuwety na rzecz czegoś niższego. Masz niewidome zwierzę? Zrezygnuj z przemeblowania - ułatwi mu to orientację w przestrzeni. Zawsze możecie coś usprawnić.
NAJWAŻNIEJSZY OBOWIĄZEK OPIEKUNA
Na koniec jedna istotna rzecz. Zwierzę ma po to człowieka, aby zrobił wszystko by nie musiało cierpieć. Trzeba to sobie wbić do głowy. NIE MUSI CIERPIEĆ. Jeżeli wszystko co robicie nie przynosi pozytywnych rezultatów, choroba/y postępuje/ą i widzicie, że to życie nie jest komfortowe, macie obowiązek pozwolić zwierzęciu odejść. Ta decyzja jest ciężka. Musi taka być, mimo to trzeba ją podjąć. Ja, wy, nasi bliscy, wszyscy będziemy cierpieć do samego końca. W tym kraju nie ma co liczyć na dobrą i godną śmierć. Zwierzęta są pod tym względem w lepszej sytuacji. Gdy wiecie, że nie można nic więcej zrobić nie wahajcie się zbyt długo, aby nie stać się powodem cierpienia istot, za które odpowiadacie.
I żeby nie kończyło się tak smutno. Staruszek to nie same problemy. Opieka nad starszym zwierzęciem to czas spokojnych spacerów, dostojnego wylegiwania i zwiększonego kontaktu dłoń-ciałko. Pewnie, szczeniackie harce już za Wami ale powolna jesień życia pozwala rozejrzeć się dookoła i w spokoju cieszyć się sobą. Dbajmy więc o naszych staruszków :)