Stancja u Kociej Szamanki

Stancja u Kociej Szamanki Aktualny stan osobowy: Ciciek, Gienia, Filcu, Franca, Białas, Szamanka Szamanka współpracuje z jednoosobową inicjatywą Charytatywną Koty Spod Bloku.

Na naszej stancji mieszkają bezterminowo Ślepa Gienia i jej niepełnosprawny syn Kociołek i trzy starsze kicie - Uma, Papuga i Pita. Zdarzają się też małe tymczasy :) Jeśli zechcecie obejrzeć więcej filmików z Gienią i resztą bandy w rolach głównych, zapraszamy na naszą jutubową playlistę: Ślepa Gienia.

Szafka z chrupkami, czyli włam stulecia. Dramatis personae: Szamanka i Franca- Frania, litości, znowu zajumałaś chrupki ...
11/08/2024

Szafka z chrupkami, czyli włam stulecia.
Dramatis personae: Szamanka i Franca

- Frania, litości, znowu zajumałaś chrupki z szafki?
- Którą szafkę masz na myśli?
- Tę z chrupkami.
- No to nie.
- Leżysz jak wór i się nawet czołgnąć nie możesz. Zrobiłaś włam do szafki.
- Ale innej, nie liczy się. To nie była szafka z chrupkami.
- Odkąd zaczęłaś się włamywać do szafki z chrupkami, przełożyłam chrupki do innej szafki, i teraz to jest szafka z chrupkami.
- A skąd ja miałam wiedzieć, że to jest szafka z chrupkami. Trzeba było podpisać.
- Właśnie o to chodziło, żebyś nie wiedziała, że tam są chrupki.
- No i nie wiedziałam.
- To czego tam szukałaś?
- Wyciskarki do cytryn.
- Mhm. Ile tego zjadłaś?
- Wyciskarek?
- Chrupek, na litość boską.
- Jedną.
- Serio?
- No serio, trzy.
- Chyba razy dziesięć.
- Razy osiemnaście. I pół.

Piątek - taka sytuacja. Klamka dementuje, dement jeden, że nie zawinszował sobie kawy, a nawet jeśli, to z cukrem, i że ...
04/08/2024

Piątek - taka sytuacja.

Klamka dementuje, dement jeden, że nie zawinszował sobie kawy, a nawet jeśli, to z cukrem, i że to tylko nieprzytomnota Szamanki. Kłamie jak z nut, bo Szamanka na porannym autopilocie sypie kawę, gdzie trzeba. Zresztą widać na pierwszy rzut oka, że to jego miska.

I owszem, wydarzyło się kiedyś, że nakładła sobie karmy do tygielka, ale to akurat było działanie rozsądne - dobrze jest zdrowo zacząć dzień od rosołu zamiast od włoskiej kawy po turecku i zupełnie nie rozumiem, dlaczego wtamtenczas przełożyła mięso do MOJEJ miski. Musiałem zastosować fortel: wyeksmitowałem z miski Francę, która wyeksmitowała moją matkę, która - po dłuższych poszukiwaniach - namierzyła miskę Filipa. Tym sposobem Filipowi dostała się porcja zalatująca arabiką. I nie można było tak od razu? Filip zeżre wszystko (na ten przykład pół frittaty ziemniaczanej, nieopatrznie zostawionej na blacie, doprowadzając się do takiego wzdęcia, że pierdział naciśnięty palcem i Szamanka w środku nocy gnała do dzieciatych znajomych po espumisan w syropku).

Ostatecznie nie uwarzyła tej kawy Białasowi. Pewnie tylko dlatego, że nie zalewa kawy wrzątkiem jak normalni ludzie - odprawia z nią jakieś szamańskie rytuały wymagające ognia. Nagle zaczęła się chichrać (brak piętnastej klepki) i skorygowała swoje czyny.

A szkoda. Zdjęcie plastikowej miski z kawą płonącej na kuchence zostałoby wiralem.

29/07/2024

Zapewne zauważyliście, że z racji lenistwa Szamanki przejąłem tę stronę ostatecznie i nadeszła najwyższa pora, aby zmienić profilowe na mą przystojną twarz. Bo te nic nikomu nie mówiące szamańskie zawijasy nic nikomu nie mówiły, a ja to ja, i mówię wszystkim dużo. Zrobiłem to zwłaszcza w świetle Białasa Klamki, który, jak się okazało, posiada własny profil i bez żenady pieczętuje się swoją bandycką gębą.

Owszem, wyglądam na tym zdjęciu ciutkę mniej dojrzale niż obecnie, ale jesteśmy w souszal midiach, a pokazywanie w nich, jak się wygląda naprawdę, jest to grube faux pas. Poza tym chciałem, żeby mój wizerunek był spójny i jednomyślny, a takie samo zdjęcie mam na Tinderku.

Przy okazji, drogie panie, jeśli któraś z was chciałaby zawrzeć ze mną niezobowiązującą znajomość, jestem już duchowo i psychicznie gotów po złamaniu serca. Nic zdrożnego - pragnę trochę ciepła i bratniej duszy do rozmowy, i być może nieco głaskania tu i ówdzie, bo żona mnie nie rozumie. Teraz łatwo rozpoznacie mnie po zdjęciu profilowym oraz nazwisku Maxymilian W. Półtuski.

Dzień dobry przy niedzielce. Czy ja już wspominałem o swoich wątpliwościach w kwestii kotowatości Klamki? Przyłapałem go...
28/07/2024

Dzień dobry przy niedzielce.

Czy ja już wspominałem o swoich wątpliwościach w kwestii kotowatości Klamki? Przyłapałem go onegdaj na spaniu z Szamanką i aż się wzdrygnąłem na widok. Ogarnęły mnie Ciarki, Dreszcze i Tremory w głębi kiszek (w sumie całkiem pożyteczne, gdyż ułatwiły mi pozbycie się zaległego kłaka, niemniej wolałbym nie rz**ać na widok współlokatora).

Ta pozycja, te przednie łapy a la tyranosaurus rex... Przy okazji ujawniły się bryczesy. Nożycowa pozycja tylnych łap (czy może nóg?) również wygląda co najmniej niepokojąco. Nie wiem, na kim zamierza jeździć oklepem, ale na wszelki wypadek musimy wszyscy zachować najwyższą czujność, aby się któreś z nas nie ocknęło z tym klocem na grzbiecie.

Po długiej konsultacji ze samym sobą wykoncypowałem mu gatunek po łacinie - pseudofelis klamensis - co przekłada się na pseudokot klamiasty (przekład na wypadek waszej nieznajomości łaciny, bo słusznie podejrzewam, że łacinę znam tylko ja). Być może uwieczni mnie to w przyszłości w podręcznikach do biologi. Gdyby ktoś z was takowy pisał, proszę umieścić ów podejrzany gatunek w rozdziale o podejrzanych gatunkach, nie omieszkiwając zaznaczyć, iż został odkryty przez mnie.

Moi Przenajukochańsi Kotoczytacze! Zatęskniłem jakby (wstyd przyznać), powracam więc oto z kolejnej wewnętrznej emigracj...
23/07/2024

Moi Przenajukochańsi Kotoczytacze!

Zatęskniłem jakby (wstyd przyznać), powracam więc oto z kolejnej wewnętrznej emigracji, do której zmusiły mnie liczne Zdarzenia, Zawirowania i Zaszłości. Można rzec, iż wyłaniam się z bytu. Bo przecież nie z niebytu, gdyż byłem. Nie tylko ja byłem zresztą, były również przeróżne nadmiarowe byty, aż wkurwiłem się byłem i zakazałem Szamance brać tymczasy. Kategoryczny ów zakaz wykonała w swoim stylu, czyli pokrętnie: części się wyzbyła, a ostatniego adoptowała, abym nie mógł się czepiać, że mamy tymczasa. Oszustwo owo, dokonane ku ogólnej zgrozie całej naszej rodziny, nazywa się Białas Klamka.

Jest to osobnik dziwaczny, nie przypominający kota do tego stopnia, iż posiadam wątpliwości, czy nim jest. Nazistowska grzywka, obity pysk i coś niepokojącego, co czyni jego facjatę dziwnie ludzką, choć nie umiem sprecyzować, co to takiego. Tak jakby czegoś mu brakowało, nie potrafię jednak przyszpilić pazurem tego wrażenia.

Piękny nie jest, ale za to sympatyczny też nie jest. Wszyscy już dostaliśmy od niego po nosie pojedynczo i gromadnie, dodam jednak z niemałą satysfakcją, że nie pozostaliśmy mu dłużni. Również pojedynczo i gromadnie, a przynajmniej w parze, składającej się z mnie i Francy, która jest moim sajdkikiem*. Kiedy tylko Klamka wyłania się z zamieszkiwanej przez się sypialni, zaganiamy go pod fotel niczym owczarki owcę, którą od tyłu mocno przypomina. Kogóż on zresztą nie przypomina... Oceńcie sami i zapłaczcie, bo zanosi się na to, że będzie wisiał nad nami jak miecz Demoklasa. Jego akurat nie przypomina (ani miecza, ani Demoklasa ((chyba, bo nie wiem, jak ów pan wygląda, a Klamka z kolei wygląda jak nie wiadomo kto.)) )))) (Przepraszam, nastawiałem nawiasów na zapas, bo się pogubiłem ze swoim własnym wtrąceniem. Wyszedłem z wprawy, niemniej wtrącać się zamierzam, bo wciąż jeszcze mam aż za dużo do powiedzenia).

Ym, o czym to ja wtrącałem. A, Klamka. Popatrzcie zatem na tę, przepraszam za wyrażenie, obmierzłą fizys.

Aa, byłbym zapomniał o przypisie: sajdkik to ktoś, kto kopie nieprzyjaciół z boku, wyskakując znienacka zza głównego bohatera (mnie). Chociaż w tym przypadku raczej wali przednią łapą, wyskakując zza drapaka. Może lepiej brzmiałoby sajdpac.

Aaa, byłbym zapomniał powtórnie: wszyscy mamy się doskonale. Niestety Klamka też.

- Cićku, co jest? Czemu siedzisz w torbie? - Cierpię w niej. - Oj biedaku, co ci... Zaraz, co masz na nosie? - Obrażenia...
13/12/2023

- Cićku, co jest? Czemu siedzisz w torbie?
- Cierpię w niej.
- Oj biedaku, co ci... Zaraz, co masz na nosie?
- Obrażenia.
- Jak to się stało?
- Wpadłem na drzwi.
- I drzwi ci zrobiły sznyty...
- A nie mogły?
- Nie mają pazurów. Przyznaj się, znowu napadłeś na Filca i dostałeś po nosie.
- Być może. Po ciemku trudno go odróżnić od drzwi.
- Jezu, Ciciek. Przestań go napastować. Jest stary, śpi na fotelu. Czemu się go czepiasz?
- Przysięgam, wpadłem na niego przypadkiem. I jakoś tak łapa mi się sama podniosła. Nie odpowiadam za jej czyny. Jest mało inteligentna i trudno mi nawiązać dialog.
- Ciciek, to jest przemoc domowa. Jak go będziesz lał, to ci założę niebieską kartę.
- Czemu niebieską? Wolałbym ecru w fuksjowe zawijasy z amarantowym cieniowaniem. I proszę tam napisać, że to była dopuszczalna prawem samoobrona z wyprzedzeniem.

12/12/2023

- Cićku, mogę wrzucić zbiórkę na Ratownika? Słabo idzie.
- Jakiego ratownika? Takiego z plaży czy z basenu?
- Nieee, to kot, chory jest.
- A kogo uratował?
- Yy, nie wiem, pewnie nikogo, ale tak mu dali na imię. Nie jego wina.
- A co z tego będę miał?
- Fejm.
- Fejm to ja już mam. Nie możesz zrobić zrzutki na mnie?
- Ciciek, masz wszystko.
- Nie mam. Moje pragnienia nie są spełnione w dostatecznym stopniu.
- O esu, jakie te pragnienia?
- Chciałbym... hmm, no nie wiem. Lot balonem. Teslę. A, i zestaw do szydełkowania. Frezarkę do paznokci. Komodę w stylu art deco. I coś by się tam jeszcze znalazło.
- Sam jesteś art deco. A nawet rokoko. Nie wiem, po cholerę cię pytałam. To moja stronka.

Się odjaniepawliło, moi drodzy. W sumie to nie wiem dokładnie, co, bo to zbyt gigantycznie skomplikowane nawet jak na mó...
05/12/2023

Się odjaniepawliło, moi drodzy. W sumie to nie wiem dokładnie, co, bo to zbyt gigantycznie skomplikowane nawet jak na mój logiczny mózg, działający w uporządkowany i prędki sposób niczym komputer kwantowy. Niemniej w wyniku tego odjaniepawelstwa powstał nowy urząd. Nazywa się on Stowarzyszenie Trzymaj Się, Kocie! - i jestem nieco obrażony, bo Szamanki najwyraźniej za słabo lobbowaly, żeby przepchnąć nazwę Trzymaj Się, Ciciek.

Stowarzyszenie owo będzie robić to samo, co wszyscy, czyli pomagać kotom, tyle tylko że teraz przy tym pomaganiu członkowie będą do siebie mówić per Towarzyszko i Towarzyszu i legitymować się za pomocą legitymacji. Podobno ma to ułatwić rozróżnienie, kto swój, a kto nie swój, i sprawić, że wszyscy będą się czuli ważni i zbratani.

Jako że Stowarzyszenie (zwane dalej TSK!) wystartowało w przestrzeń publiczną z kotami, a bez pieniędzy, natychmiast założyło bazar, na którym można się obkupić w prezenty dla przyjaciół i rodziny, a także osób ledwie znajomych. Albo dla własnej osoby, jeśli ktoś lubi siebie. Możecie sobie kliknąć link w komentarzu i się dodać do grupy. W drugim komentarzu wklejam link do stronki TSK! - tam jest lepiej wyjaśnione, o co im wszystkim chodzi, bo ja - mimo kwantowego mózgu - mogłem coś pokręcić.

Te wszystkie wydarzenia odbywające się w swerze ideologicznej poskutkowały oczywiście zawartością łazienki. Tadam - Trio Porciaków. Od lewej: Portos, Lara i Nel. Nie mogę się doczekać, aż wyjdą na salony. (Tym, co niechcący pomyśleli, że się cieszę, spieszę wyjaśnić: taki zabieg literacki nazywa się smarkazm).

Drodzy Kotoczytacze! Jestem, nie poszedłem! I trwam w dobrym zdrowiu - by uspokoić tych, których me zdrowie obchodzi. Po...
26/11/2023

Drodzy Kotoczytacze! Jestem, nie poszedłem! I trwam w dobrym zdrowiu - by uspokoić tych, których me zdrowie obchodzi. Podobnie rzecz się ma z moją starą matką, Francą i Filipem, choć ten ostatni wciąż jest głupi.
A skoro już niechcący zdaję raport, spieszę donieść: Nos, Broda, Maska i Strzała szczęśliwie wybyli z domu (wczoraj ta ostatnia, kurczowo trzymająca się Stancji, jakby co najmniej było tu fajnie). Po drodze przypałętali się Deszcz i Chmura, zwani grupowo Deszcze Niespokojne. Dla mnie to zwykła Jesienna Plucha, gdyż są równie uciążliwi. Mam nadzieję, że szybko znajdą domy ze względu na swój wygląd, podobno atrakcyjny, choć w żadnym kawałku nie przypominają mnie.

Przepraszam Was, iż post nie jest w tasiemcowy w moim stylu (choć tasiemiec też nas odwiedził, a jakże. Podobnie jak nicienie, pchły, wszoły, kleszcze i kto wie, co jeszcze. I nie macie pojęcia, jak trudno toto wyadoptować). Wracając: na pewno tęsknicie za mą elokwencją i obiecuję dostarczyć jej więcej, muszę się tylko nieco rozpędzić. Siemanara zatem, jak mawiają uprzejmi Japończycy, których z tego miejsca pragnę serdecznie pozdrowić. Nie mam pojęcia, czemu, ale słyszałem, że to bardzo udany i mądry naród...

Przepraszam, tu Szamanka. Ciciek zaczął się rozpędzać, ale zabrałam mu laptopa. Nie martwcie się, foch mu szybko przejdzie XD

Bliźniaki Nosek i Bródka do adopcji Wiek: 8 tygodni Odrobaczenie: tak Szczepienie: tak Stosunek do kotów: pozytywny Nose...
06/08/2023

Bliźniaki Nosek i Bródka do adopcji
Wiek: 8 tygodni
Odrobaczenie: tak
Szczepienie: tak
Stosunek do kotów: pozytywny
Nosek i Bródka to uroczy bracia, którzy mieszkają w domu tymczasowym Gdańskiej Fundacji Koty Spod Bloku. Maluchy wszystko robią razem. Razem śpią, biegają, jedzą. Są nierozłączni, dlatego do adopcji pójdą tylko we dwóch.
Nosek ma naturę majstra - biega za odkurzaczem, wchodzi do skrzynki z narzędziami. Bródka jest odrobinę bardziej gapowaty i wszystko musi przemyśleć Są doskonale wychowani, nie broją i nie zaczepiają innych kotów, przez większość czasu organizują sobie rozrywki we dwójkę, co nie znaczy, że nie znajdą czasu dla ciebie - sami ładują się na kolana, mruczą i nadstawiają grzbieciki do głaskania. Jeśli chcesz adoptować Bródkę i Noska, wypełnij ankietę: https://forms.gle/jFzP8VLhyfELSJA98

Czas leci i nasza Mimi jest już prawie gotowa do adopcji 🫣Wiek: 7 tygodniOdrobaczenie: takSzczepienie: 23 czerwcaMimi zo...
16/06/2023

Czas leci i nasza Mimi jest już prawie gotowa do adopcji 🫣

Wiek: 7 tygodni
Odrobaczenie: tak
Szczepienie: 23 czerwca

Mimi została znaleziona w śmieciach na wysypisku, gdy miała zaledwie 2 tygodnie. Od tego czasu przebywa pod troskliwą opieką domu tymczasowego.
Mimi kocha człowieka ponad wszystko. Daje buziaczki i biegnie, aby się przytulać. Na widok swojej tymczasowej opiekunki natychmiast ładuje się na kolana ;)

Adopcja Mimi będzie możliwa na przełomie czerwca i lipca. Koteczka dopiero uczy się kocich relacji.
Kotka bezbłędnie korzysta z kuwety i drapaków.

Jeśli jesteś zainteresowany adopcją wypełnij naszą ankietę:
https://forms.gle/jFzP8VLhyfELSJA98

13/06/2023

Grzecznościowo udostępniam zbiórkę naszej stałej fanki, Pani Wioletty. Potrzebuje dozbierać jeszcze kilkaset złotych na leczenie staruszka Sparka. Prowadzi duży koci dom, a z finansami krucho... Spark potrzebuje pomocy :( Link do zbiórki w komentarzu.

Wiosna w pełni, wszystko kwitnie - kocięta pączkują jak kwiatuszki dosłownie wszędzie. KSB odławia w tym roku szczególni...
20/05/2023

Wiosna w pełni, wszystko kwitnie - kocięta pączkują jak kwiatuszki dosłownie wszędzie. KSB odławia w tym roku szczególnie dużo ciężarnych kotek, matek z dziećmi, i nie wiemy, czy to kwestia globalnego ocieplenia, czy po prostu większej skali działalności. Akcja Sterylizacja idzie pełną parą, a końca nie widać. Ale ja w sumie nie o tym.
Jest sobie w Gdańsku miejsce potocznie zwane Szadółki, od nazwy dzielnicy. To Zakład Utylizacyjny. Ogromny teren, którego większą część zajmuje gigantyczna góra śmieci.
Na Szadółkach pracuje pewna Pani, która jest z nami w kontakcie. W tym roku zaczynamy już bać się telefonów od niej.
To małe rude to Franciszek, pełzaczek z ledwo otwartymi oczkami. Był w starej wersalce. Miał siłę krzyczeć tak głośno, że został usłyszany.
Okruszyna na wadze to Mimi - jest u nas od 5 dni. Niewiele starsza od Franciszka. Była po prostu w śmieciach. Wyrzucona jak śmieć.
To tylko dwa przykłady - najmłodsze znaleziska, które miały wyjątkowego farta. Telefon z Szadółek dzwoni stanowczo za często.
Tak. Ludzie - chociaż trudno ich ludźmi nazwać - wyrzucają żywe stworzenia do śmieci. Kotki, pieski, króliczki, chomiczki, świnki morskie... Nie wiem, jaka jest skala tego koszmaru, i wiedzieć nie chcę, podejrzewam że nawet załogi śmieciarek widzą tylko czubek góry lodowej, bo ciężko zauważyć małe stworzenie w wielkim kontenerze, usłyszeć w hałasie zgniatarki. Ale czasami ten koszmar sam puka do naszych drzwi za sprawą pracowników Szadółek.
Mój pierwszy apel: kiedy wyrzucacie śmieci, przystańcie na moment w śmietniku i nadstawcie ucha, czy nic nie piszczy. Możecie uratować życie.
Apel drugi: wrzućcie coś, proszę, na zbiórkę, bo wiosna to dla Fundacji wyjątkowo ciężki czas, również finansowo. Link w komentarzu.

Mały updejt dla wiernych fanów.Agatka została pojmana. Dokonał tego pewien ragdoll, którego zapoznała w ogródku i który ...
11/05/2023

Mały updejt dla wiernych fanów.
Agatka została pojmana. Dokonał tego pewien ragdoll, którego zapoznała w ogródku i który zaprosił ją do domu. Gdy Agatka była już w czterech ścianach, pani ragdolla przytomnie dała jej sosu i uwięziła ją w mieszkaniu, a następnie zadzwoniła po policję w osobie Gabrysi i jednej Szamanki.

Pani została za ów przebiegły i bohaterski czyn obsypana podziękowaniami i gadżetami KSB. A Agatka siedzi w kozie.
Nie wiem, co ów ragdoll jej naobiecywał, czy może zadziałała jego królewska aparycja, niemniej morał z tego taki, iż NIE NALEŻY dać się zapraszać na sos nowo poznanym ragdollom. Trochę mi nawet żal tej parki, bo podobno zanosiło się historię typu Pretty Woman.

Przez taki obrót spraw jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwy, gdyż szamanki siedzą teraz w domu i nadrabiają zaległości w międleniu mnie.

Zdjęcie, które tu widzicie, obrazuje moje nieszczęście, a mianowicie niemożebny rozpirz w domu. Szamanki wracają późno, ...
06/05/2023

Zdjęcie, które tu widzicie, obrazuje moje nieszczęście, a mianowicie niemożebny rozpirz w domu. Szamanki wracają późno, przegapiwszy porę kolacji, śmierdzące gniewem i virkonem, przemarznięte i zmachane. Rzucają graty gdzie bądź, nawalają sztywne guły do misek, grzeją się w wannie i padają spać. Już spieszę wyjaśnić, skąd ten ich niemiły stan.

Chodzi otóż o niejaką Agatkę, trójkolorową kocicę, która, zgrabnie wyplątawszy się z szelek na spacerku, urządziła sobie giganta niczym we filmie „Ucieczka Majki Skowron”. Od pięciu dni pląsa po osiedlu ku uciesze okolicznych mieszkańców i jest już nawet trochę sławna. Hasa po trawnikach, wspina się na drzewka, od czasu do czasu kogoś tam sobie zamorduje i ogólnie uprawia wszelkie kocie rozrywki. Jest dokarmiana przez fanów, więc smaczne kąski w klatce ma w odwłoku, nie reaguje na grzeczne namowy osób życzliwych, na widok podbieraka teleportuje się kilka metrów dalej i śpiewa bezczelnie „nenenenenene”, grając przenośnie na nosie.

Kilka fachowych osób z KSB usiłuje złowić Agatkę i odczuwa coraz silniejszą frustrację. Szamanki służą pomocniczo do przeganiania gapiów, aby nie tworzyli kółeczka skandującego „A-GA-TKA”. Nie byłoby nawet wiadomo, kogo dopingują, gdyż w owo polowanie angażują się aż dwie dwunożne Agatki. Frustrację potęguje to, iż Agatka (ta zbiegła) radośnie przybiega, kiedy macha się jej piórkiem, dynda wędką, sznurkiem i Kurą Śmierdziurą*. W nosie ma jedynie martwego ptaszka z zamrażarki* (woli żywe) - a mimo to nie sposób jej pochwycić. Jedna z łapaczek miała już nawet rękę na jej karku, ale Agatka jest taka fit, że nie było jej za co skutecznie złapać.

Rozumiecie zatem, dlaczego czuję się nieszczęśliwy. Przestałem znajdować się w centrum uwagi i rozważam ucieczkę, aby ktoś się mną przejął.

*Tajemnicze Kury Śmierdziury, jak też inne cudowności, można zakupić na bazarku KSB, również wysyłkowo. Link w komentarzu.
*KSB nie morduje ptaszków. Uśmiercone uprzednio kurczaczki oraz myszki sprzedawane są w postaci zamrożonej jako tzw. karma whole prey. Ja nigdy nie jadłem, brzydziłbym się. I zupełnie nie pojmuję, dlaczego wszyscy się śmiali, kiedy Gabrysia, zapytana, jak tam przygotowania, odparła: „Grzeję ptaka”.

Ech, życie...
27/04/2023

Ech, życie...

Znalazłem wiosnę!
23/04/2023

Znalazłem wiosnę!

Kochani, Koty Spod Bloku potrzebują pomocy. Nic nowego. Nie proszę Was o pieniądze - kto mógł i chciał, pewnie już wpłac...
17/04/2023

Kochani, Koty Spod Bloku potrzebują pomocy. Nic nowego. Nie proszę Was o pieniądze - kto mógł i chciał, pewnie już wpłacił

Dzień dobry, Kotoczytacze. Pragnę wam dziś opowiedzieć o interesującej potrawie, którą posiadły Szamanki w celu nakarmie...
16/04/2023

Dzień dobry, Kotoczytacze. Pragnę wam dziś opowiedzieć o interesującej potrawie, którą posiadły Szamanki w celu nakarmienia nas próbnie i przeprowadzenia ankiety, komu smakuje. Potrawa owa nosi niedźwięczną nazwę barf i ponoć jest z górnej półki. Nie wykonały jej same. Ukręcenie jej wymaga głębokiej wiedzy, pójścia do mięsnego o świcie, zakupu maszynki do mielenia (młynek do kawy się nie nadaje), tłuczenia skorupek od jajek, skrobania zardzewiałego gwoździa i odmierzania na precyzyjniej wadze nawozów sztucznych, aby dobrać odpowiednią ilość mikroelementów. Na to szamanki są za leniwe - nabyły zamrożoną porcję w drodze żebrania.

Zacznę może od nakreślenia tła lingwistycznego. Zasięgnąłem otóż informacji, iż „tu barf” po angielsku oznacza „tu vomit”, co z kolei przekłada się na po polsku „tu womitować”, co z kolei można grzecznie zastąpić eufemizmem „tu haftować”. I nie chodzi bynajmniej o haft krzyżykowy. W krzyżyk nijak się nie da, próbowałem. Zawsze wychodzi owal bądź też nieregularna plama w kształcie ameby. Nazwa zatem wzbudziła we mnie nieco nieufności, bo po co jeść, jeśli ma się potem antyjeść.

Ale do rzeczy. Zaczęło się od rozmrażania. Należy precyzyjnie wyliczyć, kiedy wyjąć ów frykas z zamrażarki, żeby doszedł o właściwej porze. Wziąć pod uwagę godzinę posiłku, głębokość mrożenia, temperaturę otoczenia, współczynnik termoizolacyjności naczynia, wielkość guły i takie tam. Gdyż potrawę po rozmrożeniu należy skonsumować w ciągu dwóch godzin, trzech minut i dwudziestu jeden sekund, aby się nie przeterminowała. Jedna z szamanek wstała zatem o 4.22.15 i przełożyła rzeczoną gułę do szafki. Powiem Wam, że nie mogłem się doczekać kolacji.

W porze kolacji okazało się, że z guły wyciekło sporo zupy. Tak gdzieś z pół miseczki. Już sama ta zupa byłaby ciekawym eksperymentem, ale Szamanki w te pędy wylały ją do zlewu z powodu zzielenienia na twarzy i sensacji na żołądku. Nałożyły w miski, patrząc w bok i nie pilnując wielkości porcji. Na szczęście największą chlasnęły w moją miskę. Worek wywaliły za okno, bo brzydziły się wynieść na śmietnik.

Przejdźmy do wrażeń. Tak, smakowało mi to. Owszem, było nieco czuć tę rdzę z gwoździa, ale pięciogwiazdkowe dania podobno zawsze mają dziwne smaki, do których należy przywyknąć, żeby smakowały. Udałem więc sam przed sobą, że to trufle, aby nie wyjść na plebejusza. Zapach świeżomięsny z nutą wątróbki, bez zastrzeżeń. Najbardziej podobała mi się konsystencja: kremowo-farfoclowata, acz całkiem dopracowana i zdatna zarówno do lizania, jak i chapania. Dla mnie, cierpiącego na bezzębność nabytą, ma to ogromne znaczenie. Ogólnie pięć na pięć. Może nawet sześć na sześć.

Dla ilustracji zamieszczam fotografię, na której gram w Calico. Szamanki nie zrobiły mi zdjęcia pamiątkowego nad miską, gdyż nachylały się nad sedesem w oczekiwaniu na antypodwieczorek.

Ten wrak na zdjęciach to nie jest nasze auto, ale tak bliskie naszemu sercu, jakby było własne. To Peżu - najciężej prac...
12/04/2023

Ten wrak na zdjęciach to nie jest nasze auto, ale tak bliskie naszemu sercu, jakby było własne. To Peżu - najciężej pracujący środek transportowy Kotów Spod Bloku. Wczoraj wieczorem spalił się na parkingu, dziś pojechał na złom. KSB są w d..., bez auta nie da się działać, a czy mamy ich więcej - poczytajcie w zbiórce udostępnionej w linku. Występuje tam również Barbara Micra - autko Szamanek :D
Zbieramy na porządny kotowóz dla Fundacji.

Dzień dobry, Kotoczytacze! Totek wreszcie pojechał do Nowego Domu, w którym udaje, że za nami tęskni, żeby wymusić więce...
07/04/2023

Dzień dobry, Kotoczytacze! Totek wreszcie pojechał do Nowego Domu, w którym udaje, że za nami tęskni, żeby wymusić więcej atencji i doprowadzić swoich nowych ludzi do pęknięcia serca. Co jest działaniem nieco krótkowzrocznym, bo nie piłuje się serca, na którym się siedzi. Czy jakoś tak. Jeśli dalej będzie marudził, to albo umrą z rozpaczy i będzie musiał ich zjeść, bo nie umie otwierać puszek, albo go odeślą z powrotem paczkomat. I niech nie ściemnia, dureń mały, bo tak naprawdę to mu tam dobrze. Sam się nawet zastanawiałem, czy się nie przemalować i nie podmienić w transporterze, bo poznałem tych miłych ludzi i z całą pewnością wiem, że to ze dwie ligi wyżej niż ta głupia Szamanka.
Ale, jak to powiedziała ostatnio Ciocia Hanka, jak się nie ma, co się lubi, to się nie lubi tych, co mają. Nie wiem, czy to adekwatne powiedzonko w tym przypadku, ale brzmi dobrze, więc udajmy, że tak. Totek zniknął, w domu od razu lepiej pachnie, a do tego WRESZCIE NIKT MI NIE SKACZE PO GŁOWIE, KIEDY SIĘ WALAM PO ŁÓŻKU!
Bądź szczęśliwy, gówniarzu!

Adres

Gdansk

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Stancja u Kociej Szamanki umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij