20/06/2022
Nie spodziewałam się, że aż tak trudno będzie mi znaleźć słowa. Tak samo jak nie spodziewałam się jak mocno wpłynie na mnie to pożegnanie. Szczerze powiem, że mając doświadczenie w pożegnaniu nagłym oraz pożegnaniu planowanym – żadne nie jest w stanie nas przygotować do tego co się stanie i co zostanie w nas, żadne nie jest lepsze ani gorsze, Na końcu i tak zostanie pustka.
Wolverine zwany u nas Loganem i pieszczotliwie Łał-Łał’em trafił do nas tak jak Lego, dzięki zaufaniu Fundacja poMOC dla zwierząt. Był zupełnie inny niż nasi dotychczasowi podopieczni. Już sam jego szelmowski uśmiech na zdjęciu na stronie fundacji sprawił, że się zaciekawiłam. Moja pierwsza myśl była taka, że wyglądał jak wargacz leniwy. W sumie niewiele się pomyliłam. Nie dość, że dużo leżał, to dużo pyskował :) Śmialiśmy się, że dobitnie sygnalizuje swoje potrzeby - szczekał abyśmy wiedzieli, że z nim nie ma żartów, i że Pan życzy sobie wszystkiego czego potrzebuje jak najszybciej. :) Uznaliśmy zgodnie, że za młodu musiał być bestią z niezłomnym charakterem, który stawiał zawsze na swoim. Sama myśl o Loganie robiącym wszystkim na przekór wywoływała uśmiech. Był uparty, wszystko robił odwrotnie niż by chciano, i z tego właśnie czerpał największą frajdę. A my akceptowaliśmy jego odmienność i własne zdanie. Długo się przekonywał, czy do nas w ogóle warto przychodzić, nasz kudłaty indywidualista. Trochę mu to zajęło, ale przekonał się, że fajnie iść tam gdzie stado, pozwiedzać, najeść się nagródek na spacerze, przyjść się pomiziać, zobaczyć czym tętni życie w domu, poprosić o mizianie noska... Logan mimo swojego sędziwego wieku w środku był młodzikiem pełnym upartości. To jego indywidualizm sprawiał, że wiedziało się, że nie ma się do czynienia z pierwszym lepszym psiakiem, a z doświadczonym życiowo, mądrym psem. To był zaszczyt obserwować tę przemianę i być jej przyczynkiem. Jak Logan już raz wybrał miejsce przy naszym łóżku, tak nikomu go nie odstąpił, czasami braliśmy go na łóżko, jednak bardziej cieszyło go mizianie na dywanie gdzie wyłożył się jak tylko chciał i wiedział, że jesteśmy o jeden szczek od niego.
Brak zainteresowania seniorem w dobrej formie mimo fali udostępnień u Marcina Dorocińskiego i Karola Modzelewskiego dało nam jasno do zrozumienia, że ludzie nie potrafią docenić tego jegomościa. Myśl o tym, że nikt nie zakochał się w jego mądrych oczach i genialnym uśmiechu tylko dlatego, że jest już starszy i nie opłaca się brać takiego psa do domu bardzo nie dawała spokoju. To na prawdę niewiele kosztuje aby przystanąć na chwilkę i poznać jego historię. Ludzie nie mają czasu w swoim ciągłym biegu przystanąć, zauważyć i docenić...
Na szczęście my to potrafiliśmy, i celebrowaliśmy razem każdy możliwy moment. Kiedy nie dało się już chodzić na spacery z resztą stada nasze chwile wspólnej radochy spędzaliśmy na krótkich przebieżkach po miękkiej trawie i na dywanie miziając i dokarmiając.
Niestety mimo łagodnych zmian nowotworowych jego guzów, w wieku 16 lat nie można spodziewać się po psie braku jakichkolwiek objawów związanych z wiekiem. Tak więc powoli, ale coraz dobitniej zauważaliśmy postępujące problemy Logana. Mimo rehabilitacji u najlepszej Pani Marty z Fizjodog, która robiła wszystko co mogła przyjeżdżając do nas do domu na rehabilitację dwa razy w tygodniu, oraz najwspanialszej opieki w Gabinet weterynaryjny Animagus, nie byliśmy w stanie zatrzymać postępu jego problemów.
Najtrudniej powiedzieć sobie, że to ten moment, zdecydować kiedy to my powinniśmy wkroczyć, by powstrzymać ból, cierpienie, to przecież nie sztuka patrzeć, jak pies coraz mniej może, a jakość jego życia się zdecydowanie obniża. Czy to już? Czy powinien dalej być z nami dla naszej egoistycznej chęci zostawienia go przy nas na zawsze? Czy to, że potrafi jeszcze jeść, ale nie potrafi ustać przy misce mówi nam, że powinien zostać, czy powinno się mu pomóc? Odpowiedź ostateczną dało nam kilka ostatnich dni, gdy Logan nie był w stanie sam wstać, kiedy trzeba było prowadzić go za biodra aby wyszedł na dwór, kiedy w nocy trzeba było zawracać go do nas, żeby nie chodził nie wiedząc gdzie jest, kiedy sprzątaliśmy bo bezwiednie się pod siebie załatwiał. Starość nie jest ładna, łatwa ani przyjemna u nikogo. A naszym zadaniem było odpuścić i powiedzieć mu, że już nie musi tego wszystkiego znosić.
Po konsultacji z Fundacją, rehabilitantką oraz lekarzem weterynarii doszliśmy jednogłośnie, że organizm Logana się poddaje. Logan spędził z nami wspaniały weekend, objadł się gryzaków i smaczków, został wymiziany po wsze czasy a dziś pomogliśmy mu odejść bez bólu i z godnością, a mimo wszystko nie znajduję w sobie pogodzenia. Dla każdego psa zawsze to jest za wcześnie, nieważne ile ma lat i jakie dolegliwości, anioły chcemy trzymać przy sobie na zawsze...