30/01/2024
Kochani, wczoraj-29 stycznia, o godzinie 19:14 odeszła Lily.
Za 2 tygodnie świętowałaby swoje 10-te urodziny.
Ten post powinien być hołdem dla niej, a ja piszę i usuwam od godziny, nie będąc w stanie sklecić paru zdań. Dla wielu, byłam "Kasią od Świnki Lily", nie pamiętam już jak to jest być Kasią bez Świnki Lily. Byłam dla niej przyjaciółką, sekretarką, managerką, prawą ręką przy prowadzeniu fejsbuka, ostatnio głównie kucharką, sprzątaczką i masażystką, ale moje życie w ogromnym stopniu kręciło się wokół niej. Trudno mi teraz zebrać myśli, a co dopiero ubrać je w słowa...
Wczoraj w nocy dotarłam na sam koniec jej fanpejdża i uzmysłowiłam sobie jak fantastyczne i barwne miała życie i jak bardzo odmieniła moje.
Już na kilka dni przed jej urodzeniem, wiadomo było, że zostanie świńską super-bohaterką, że ten uratowany przed rzeźnickim nożem prosiak, będzie miał misję pokazania ludziom jak cudownymi zwierzętami są świnki, misję przebudzenia ich.
Mury hodowli opuściła w wieku 4 tygodni, gdy tylko przestała pić mleko matki. Zakosztowała zarówno miejskiego życia, życia rozchwytywanej celebrytki, a także beztroskiej wiejskiej sielanki.
Była inspiracją do licznych inicjatyw dla aktywistów walczących o prawa zwierząt tzw. hodowlanych, tysiące osób zmusiła do refleksji i rezygnacji z jedzenia zwierząt, a m.in. mnie samą do weganizmu. Tak wielu ludzi skłoniła do zmiany percepcji -uświadamiając, że świnia nie jest w niczym gorsza od psa czy kota.
Była niezwykle wrażliwą i empatyczną istotą, patrząc na nią pewnie trudno w to uwierzyć, ale również bardzo delikatną i czułą, co można było zaobserwować choćby patrząc na jej relacje z kurami. Jednocześnie była uparta, jak nikt inny kogo znam i bardzo absorbująca- nie zliczę ile razy przegrałam z nią pojedynek, gdy miałyśmy odmienne zdanie np.na temat moich planów na dzień czy kierunku spaceru, gdy wychodziła jeszcze na smyczy. Mało kto potrafił mnie tak wzruszyć jak ona (kiedy np.wyciągnęła za nogawkę pijanego mężczyznę śpiacego w zaspie śniegu) i doprowadzić do furii (np.gdy pod naszą nieobecność w domu zdewastowała cały pokój).
Życie z nią było cudowną, choć o wiele za krótką przygodą.
Jeśli macie swoje zdjęcia z Lilianką, albo jakieś fajne wspomnienia z nią związane to będę wdzięczna, jeśli zechcecie się podzielić.
Do zobaczenia... kiedyś, gdzieś... moja ukochana liliowa dziewczynko, dziękuję, że zaczarowałaś mój świat. Będziemy za Tobą bardzo tęsknić 🩷🐽🙏