26/08/2024
Od lat przy różnych okazjach internet huczy od hasła "nie kupuj, adoptuj!". W wielu miejscach publikuje się też poniższe stwierdzenie Doroty Sumińskiej. Moim zdaniem bardzo opresyjne i bardzo naiwne. Dzisiaj - z okazji Międzynarodowego Dnia Psa - postanowiłam napisać, dlaczego tak uważam.
Dzięki temu, że zawodowo zajmuję się szkoleniem i terapią psów, doskonale widzę, jak różnią się od siebie psy z dobrych hodowli, psy z pseudohodowli i psy adoptowane. Zarówno pod kątem zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. I zapewniam Was: to są trzy zupełnie różne bajki.
Prowadzę głównie zajęcia dla opiekunów tzw. trudnych psów. To w większości właśnie psy z pseudo i ze schronisk. Mam też hotel, w którym przyjmuję takie psy. Ich opiekunowie nie mogą ich bezpiecznie zostawić u rodziny czy znajomych, by wyjechać, odpocząć i nabrać sił do dalszej pracy. Te osoby nieraz ledwo dają radę. Finansowo, czasowo, ale głównie emocjonalnie. Niektórzy po wielu miesiącach, a nawet latach, są po prostu psychicznie wyczerpani.
Sama mam Szarię i Chaima adoptowanych jako psy dorosłe, Basztakę znalezioną w wieku dojrzewania (ze względu na jedną chorobę przewlekłą i dwie autoimmunologiczne generuje wielotysięczne rachunki u weta). Z każdym z moich psów musiałam cierpliwie przepracować inne ich problemy: ekstremalny instynkt łowiecki, obronę zasobów z gryzieniem do krwi i do mięśni, lęk przed weterynarzem, a nawet przytrzymaniem przy drzwiach (też z głębokimi pogryzieniami). Mam też teraz Larsa - tymczasa z patologicznego domu z historią agresji wobec mężczyzn spowodowanej przemocą, jakiej doznawał przez dwa pierwsze lata życia. Teraz ma cztery lata, ponad rok spędził u trenerów-behawiorystów i jeszcze trochę czasu potrzebuje, zanim będzie gotowy do adopcji. Nie wspominając ogromu pracy wymagającej niemałego wysiłku. Całe szczęście finansowo jest w dużej mierze pod opieką fundacji OhBelgOn, bo sama nie dźwignęłabym takiego ciężaru. A co ma powiedzieć przeciętny Kowalski, który adoptuje takiego psa, bo jest piękny i przy pierwszym poznaniu może się wydać idealny?
Zresztą na FB fundacji OhBelgOn możecie poznać wiele psów, głównie z pseudohodowli, które zostały porzucone ze względu na trudności, jakie sprawiały właścicielom. Teraz wymagają potężnego nakładu czyjejś pracy, czasu i pieniędzy, których często brakuje. A także troski, empatii, zrozumienia i megaton cierpliwości również wtedy, kiedy Ci grożą, atakują Ciebie, innych ludzi, inne psy, w tym Twoje, na spacerach rzucają się na wszystko, co się rusza, a w domu dostają pierdolca i rozwalają Ci chatę.
Dla kontrastu:
Mam też suczkę hodowlaną wziętą w ściśle określonym celu (sportowym). Bri właśnie odhowuje siódemkę szczeniaczków w If You Ask Me. Została pokryta ze względu na świetne geny (potwierdzone badaniami DNA), doskonałe zdrowie (potwierdzone wieloma badaniami takimi jak echo serca, RTG całego układu ruchu, wielorakim badaniem oczu itd.). Oraz ze względu na świetne predyspozycje do tego, do czego psiarze biorą takie właśnie psy, i wspaniały charakter. Aha, ojciec papsów, Highland Rei, został wybrany na podstawie takich samych kryteriów, a badania DNA potwierdziły odpowiednio bezpieczny brak pokrewieństwa. Gwarancji, jaką daje tak skrupulatnie zaplanowany miot, nie da żadne schronisko, żadna fundacja i żadne pseudo, bo żaden pseudohodowca nie wydaje 5-10 tys. zł na badania każdego rozmnażanego psa. I to dotyczy zarówno psów dorosłych, jak i szczeniąt.
W tym kontekście, jeśli weźmiemy pod uwagę to, z czym realnie i wcale nierzadko wiąże się adopcja - czy sprostanie wyzwaniom, jakie niesie tzw. trudny pies, jest moralnym obowiązkiem każdego, kto chce po prostu spędzić życie z psem? Czy jakikolwiek "autorytet" ma prawo narzucać przeciętnej osobie, która chce odpowiedzialnie kochać psa, by wzięła na siebie takie ryzyko?
Według mnie, biorąc pod opiekę psa, zobowiązujemy się do tego, by troszczyć się o niego przez całe jego życie. Wzięcie psa z potencjalnymi problemami niejedną osobę przerasta i zmusza, by tego psa oddać. Czy trafi on potem do domu, który sobie z nim poradzi? Nie wiadomo.
Z własnego życia wiem, z czym wiąże się adopcja. Dlatego chylę czoła przed każdym, kto przygarnia psa. Ale nigdy i od nikogo bym tego nie wymagała...
Pies od rzetelnego hodowcy to po prostu bezpieczny wybór dla kogoś, która zna swoje oczekiwania, jest świadomy swoich ograniczeń i wie, co może dać przyszłemu członkowi rodziny.
To wybór tak samo dobry i etyczny jak adopcja.