21/08/2024
🔹️ Co nam się wydaje, że przygotowuje psa na obraz zawodów:
- wchodzenie na płytę w parze z innym psem
- trening meldunków
- zakładanie numeru startowego
- wykonywanie ćwiczeń w schemacie
- praca na nagrodę odłożoną obok miejsca ćwiczeń
🔸️ Co naprawdę przygotowuje psa na obraz zawodów:
- mądra socjalizacja
- relacja oparta na zaufaniu i szacunku
- dzielenie ćwiczeń na elementy i układanie ich w sekwencje logiczne dla psa
- nagradzanie psa w taki sposób, by to interakcja z nami była nagrodą, nie zjedzenie smakołyka czy posiadanie zabawki
1. Jeśli pies na co dzień będzie zaznajomiony z obecnością innych psów, jeśli będzie bywał w różnych miejscach, a świat zewnętrzny nie będzie go przytłaczał ani ekscytował, to dlaczego obecność drugiego psa na treningu miałaby stanowić dla niego problem?
2. Jeśli dobrze zsocjalizowany pies nam ufa, to oddaje nam kontrolę, a więc nie musi przejmować się ludźmi dookoła ani sędzią z parasolką i notesem. Jeśli nas szanuje, to nie będzie rozpraszał energii myślami o tym, żeby spuścić łomot drugiemu psu na płycie lub interesować się zapachem cieczki. W skrócie: nie ma powodu rozpraszać się, rozglądać, zawąchiwać.
3. Nie muszę wykonywać całych ciągów ćwiczeń, żeby w głowie psa stworzył się obraz zawodów. Np. mogę wykonać wszystkie pozycje z ruchu z pominięciem elementów, które w danym momencie mnie nie interesują, np. z pominięciem faz zostawania. Dla odmiany, jeśli będę robił tylko lub głównie pełne ćwiczenia, mogę stracić coś po drodze, np. jakość w chodzeniu przy nodze lub skupienie podczas zostawania. I owszem, pies przyzwyczai się do schematu, ale w taki sposób, że skojarzy on mu się z bylejakością.
4. Jeśli nagradzając psa otwieram mu możliwość zdobycia jedzenia lub zabawki, jeśli skłaniam go do podjęcia wysiłku i tworzę logiczne połączenie pomiędzy tym wysiłkiem a osiągnięciem celu, jeśli dopinguję go po drodze i cieszę się z jego (naszego wspólnego!) sukcesu, to sprawiam, że nie smakowitość zabawki ani puchatość gryzaka jest fajna, lecz nasza wspólna INTERAKCJA. A jeśli tak, nie muszę mu jej obiecywać, kładąc obok placu ćwiczeń plecak z jedzeniem czy wielką żółtą piłkę. I nie będzie to zależne od tego, czy mam na sobie numer startowy, kamizelkę treningową czy zwykły podkoszulek (o ile dodatkowo mam szacunek psa, ale o tym już było).
Czy to znaczy, że mamy nigdy nie robić rzeczy z pierwszej grupy? Bynajmniej, na pewnym etapie warto wprowadzić to jako treningowy dodatek.
Ale – podkreślę – NA PEWNYM ETAPIE, a nie wtedy, gdy nasz pies wciąż uczy się techniki ćwiczeń.
Jeśli nasz pies wciąż musi być prowadzony za nos smakołykiem w chodzeniu przy nodze, to wykonywanie meldunków w parze z innym psem nie wnosi do naszego treningu ABSOLUTNIE NIC istotnego.
REALNE przygotowanie na specyficzne sytuacje (meldunek, grupa etc.) ma miejsce CAŁY CZAS: cały czas socjalizujemy psa (bądź nie); cały czas budujemy naszą relację (bądź ją podkopujemy); cały czas wykonujemy ćwiczenia (mądrze bądź głupio); cały czas nagradzamy psa (dobrze lub źle). Innymi słowy, w 90-ciu procentach nie musimy podejmować żadnego DODATKOWEGO wysiłku. Ogół jest ważniejszy od szczegółów.